niedziela, 1 czerwca 2014

Taka oto zapowiedź.

Dobry. Wiem, że dawno nic nie było zamieszczane, ale to przez moje problemy z komputerem, nie miałam jak czegoś dodać, a przez telefon trudno jest dodać. 
Więc tak. Przychodzę do was z pytaniem. Jakie opowiadanie chcecie teraz dostać? Oto poszczególne :
- Zgubiłyśmy się, ale jak to?
- Koniec początkiem wszystkiego. 
- Niemożliwe. 
- Akademik. 


Czekamy na odpowiedź do 15.01. Mamy nadzieję, że ktoś skomentuje i się dowiemy co wam wrzucić. :>
Sayo tym czasem~

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Rozdział I

Huhuhu. No to witam was ukochani.
Ciocia Emikoo wam wrzuci rozdział, ale tym razem już innego opowiadania pod tytułem ' Niemożliwe '. Mam nadzieję, że się wam spodoba. Więc, żeby was nie zanudzić, to zapraszam do czytania.

______________________________________________




Jak każdej nocy nie dało się tu spać. W tym hotelu byłam z przyjaciółką. Obie czułyśmy, że coś tu nie gra i trza to sprawdzić. Oprócz nas nikogo innego nie było tu w hotelu, no może czasem recepcjonistka, która jest tylko dwie godziny. Była 8:00 rano. Czyli czas wstać. Westchnęłam na samą myśl, że znowu będę musiała wybudzić brutalnie moja przyjaciółkę. Niestety miała pecha. Ja zawsze wstawałam bardzo wcześnie. Usiadłam na łóżku i rzuciłam w jej stronę poduszkę.

-No już, już wstaję. - Odrzekła Bianca.

-No przynajmniej nie muszę Cię 10 razy budzić. - Mruknęłam z uśmiechem.

Z Bianca znałyśmy się od dzieciństwa. Obie mieszkałyśmy w tym samym bloku, a nasi rodzice mieli ze sobą bardzo dobre kontakty. Dogadywałyśmy się na prawdę dobrze. Obie interesowała nas Japonia tak samo jak zespół the GazettE. Chciałyśmy by mieli koncert u nas w Polsce, co oczywiście się nie spełniło. Więc postanowiłyśmy przyjechać tutaj.

Spojrzałam na zegar i jęknęłam. Była 8 rano, czyli spałam z jakieś 3 godziny. Nawet tabletki, których w końcu Laura zabroniła mi brać nic nie pomagały.

- Powinni zamknąć ten hotel. - Mruknęłam, na co Laura wybuchła śmiechem. Taak, miałam zboczenie zawodowe. Kończyłam szkołę hotelarską a także miałam praktyki zagraniczne. - Poza tym jakim cudem on się utrzymuje.

Wstałam i zrobiłam sobie makijaż. Poprawiłam włosy i westchnęłam, moje czerwone pasemka wkrótce zrobią się różowe ale i tak będą pasować do czarnych włosów. Założyłam czarne rurki i czarną bluzkę z napisem „ Life is a bitch” i wróciłam do mojej przyjaciółki, miałyśmy sobie robić śniadanie, gdy usłyszałyśmy dzwonek na recepcji.
Spojrzałyśmy na siebie zdziwione ,czyli że ktoś tu przyjechał.

- Idziemy to sprawdzić? – Zapytałam przyjaciółkę.

Zaśmiałam się, czyli jednak nie będziemy same w tym okropnym hotelu. Byłam ciekawa kto to jest.

-No pewnie, że idziemy. - Zaśmiałam się i puściłam jej oczko. - Tylko się przebiorę.

I tak też uczyniłam. Wzięłam z szafy czerwoną koszulę i czarne rurki. 

-To co idziemy? - Spytałam z uśmiechem na ustach.

Ciekawość mnie zżerała i to bardzo. Wyszłyśmy spokojnie z pokoju. Wróciłam po chwili, bo zapomniałam papierosów.

-Po co Ci one? - Spytała się mnie Bianca.

-No wiesz, żeby nie było, że przyszłyśmy zobaczyć o co chodzi. - Zaśmiałam się.

-Co masz rację. - Mruknęła Bianca.

I tak ruszyłyśmy na dół. Ja kompletnie nie spojrzałam w stronę recepcji. Wyszłam przed hotel i usiadłam na ławce, wyciągnęłam papierosa i go zapaliłam.

W sumie oficjalnie miałyśmy zastępować recepcjonistkę, a akurat jej nie było. Laura poszła palić, więc to spadło na mnie. Weszłam za recepcje i uśmiechnęłam się do naszych Gości. Było ich aż 5! Aż to muszę gdzieś przepisać. Ukłoniłam się lekko.

- Przepraszam Państwa, że musieli czekać. W czym mogę pomóc? – Zapytałam uprzejmie. W pierwszej chwili byłam tak zaskoczona, że w ogóle ktoś się pojawił się hotelu, że nawet nie skojarzyłam kim byli nasi Goście.

- Chcieliśmy wynająć 5 pokoi jednoosobowych na 2 miesiące. - Mruknął czarno-czerwono włosy mężczyzna.

- Oczywiście, mamy wolne miejsca. Pokoje mają być dla palących czy niepalących? – Spytałam.

- Dla palących.

- Oczywiście, także proszę wypełnić karty meldunkowe. - Podałam je mężczyzną, a ja w tym czasie nabiłam dla nich karty magnetyczne do pokoi które wsadziłam do małej zakładki. Podziękowałam za dane i wskazałam im drogę do pokoi i życzyłam miłego pobytu, a karty meldunkowe schowałam do foli.

- W razie jakichkolwiek pytań jestem do Państwa dyspozycji. Gdyby nikogo nie było na recepcji to mój numer. A i gdyby coś się działo proszę dać znać.

Dobrze, że oni się tu wprowadzili, może okaże się , że nic dziwnego tu się nie dzieje, tylko potrzebujemy psychologa albo psychiatry. Poszłam tam gdzie paliła Laura.

- Mamy 5 gości- mruknęła – A nawet gości VIP.

- A kogo? – Zaingerowała się.

- Muzyków the GazettE



Zakrztusiłam się dymem papierosów, że co proszę?! Zgasiłam papierosa.

-Bianca ty sobie jaja ze mnie robisz czy co? - Spytałam spokojnie.

-Nie, mowie poważnie, chodź zobaczyć karty. - Mruknęła.

I tak, też poszłyśmy na recepcje. Po muzykach nie było już śladu. Bianca podała mi karty, które zostały wypełnione przez muzyków. Nie mogłam uwierzyć w to co czytam.

-Ale jak? Jakim cudem? - Spytałam nie dowierzając.

-Widocznie chcieli odpocząć. - Mruknęła Bianca.

Tak, jak na razie to ona była najbardziej opanowana. Westchnęłam cicho.

-No to mamy przynajmniej z kim gadać. - Mruknęłam.

W sumie wątpiłam w to, by chcieli z nami gadać. Ja się prosić nie będę. Jak będą chcieli gadać to do nas przyjdą, tak?

- I tak masz lepiej niż ja. Ciebie wezmą za Gościa, a oni pewnie myślą ,że ja tu pracuje.
- Mruknęłam.

O wilku mowa, zadzwonił mój telefon.

- Halo? – Odparłam, w końcu nie pracuje tu, nie wyjadę im z całą formułką.

- Chcieliśmy zamówić obiad do pokoju. – Usłyszałam głos basisty, który wyjaśnił nam całe zamówienie.

Pierdole, robię za recepcjonistkę, teraz kucharkę i kelnerkę, może jeszcze za pokojową? Ale to może mieć plus, może znajdę jakiś bicz czy coś. Dobra wiem, nie wolno mi tak robić, ale i tak tu nie pracuje. Przygotowanie jedzenia zajęło mi pół godziny.

- Laura. – Zawołałam. - Chodź pomożesz mi.

- Co jest ? – spytała.

- Poznasz naszych muzyków, mamy to zanieść do pokoju jednego z nich do 669.

Moja przyjaciółka wzięła jedną tacę a ja drugą. Weszłyśmy do windy służbowej i wjechałyśmy na odpowiednie piętro. Przed pokojem zapukałam i powiedziałam „ roomservice” Drzwi otworzył nam perkusista z uśmiechem. Położyłyśmy na stole tace. Wokalista cały czas przyglądał się mojej przyjaciółce.

- Ruki na Ciebie patrzy. - Szepnęłam jej do ucha. 

-Zostaniecie z nami ? – zapytał basista.


Nie wiedziałam czemu, ale od razu spanikowałam.

-Ona może tak, ale ja nie. - Mruknęłam cicho i obróciłam się na pięcie i po prostu wyszłam.

Po tym co usłyszałam od Bianci nie mogłam normalnie przebywać w ich towarzystwie. W sumie od kąd zaczęłam ich słuchać, pragnęłam być z wokalista, a teraz gdy mogę z nim trochę pogadać, to robię się od razu nieśmiała, no ja was proszę gdzie tu ta zasrana sprawiedliwość? Przeszłam obok pokoju 666 i od razu poczułam podmuch wiatru, spojrzałam na drzwi i westchnęłam. Przecież musimy jakoś to wytłumaczyć, przecież my tu tylko byłyśmy, a dźwięki z dnia na dzień się nasilały.

Spojrzałam na przyjaciółkę zaskoczona. Cóż, zapytam ją potem. Może jakoś ich wybadam. Posiedziałam trochę z muzyki, potem odniosłam naczynia i je umyłam.
Przechodziłam obok tego dziwnego pokoju. Chciałam otworzyć drzwi kartką magnetyczną, ale nie chciały się ruszyć.

- Dziwne. - Mruknęłam.
Wróciłam do naszego pokoju i spojrzałam na przyjaciółkę.

-Przeraża mnie ten pokój. - Powiedziałam- Nie da się tam wejść.


Spojrzałam na nią i westchnęłam. Ja też próbowałam go otworzyć i to nie raz, ale oczywiście się nie dało.

-Gdy przechodziłam poczułam powiew z tego pokoju. - Mruknęłam patrząc na nią.
Nie wiem czemu, ale przypomniało mi się nagle, że interesowałam się kiedyś okultyzmem. Czemu akurat teraz mi to przyszło na myśl?

-Musimy się dowiedzieć o co chodzi z tym pokojem. - Mruknęłam stanowczo do niej i położyłam się na łóżku.

Po chwili ktoś zapukał do drzwi. Nawet nie usłyszał ' proszę ', a sobie wszedł, a raczej grupka weszła.

-Możecie nam powiedzieć co to za dziwne jęki wydobywają się z pokoju 666? - Spytał starszy gitarzysta.

-Czemu wchodzicie bez pozwolenia? - Spytałam. - A jak byśmy były w bieliźnie, to co?
Wszyscy zagwizdali.

-Dobra pytania nie było. - Mruknęłam.


- Więc powiecie, o co chodzi? – zapytał Yuu. - Może Ty wiesz, skoro tu pracujesz?
Jeknęłam.

- Nie pracuje tutaj. - Burknęłam.

- Ale meldowałaś nas. - Stwierdził Akira.

- Bo kończyłam szkołę hotelarską, a recepcjonistka to cipa, nie znająca procedur i swoich obowiązków i zamiast siedzieć 12 godzin, czasami jest 2 albo w ogóle jej nie ma. – Mruknęłam na co wszyscy wybuchli śmiechem.

- Od dawna to się dzieje? – Zapytał Yutaka.

-Nie ma zielonego pojęcia. - Odparłam. - Z każdym dniem jest coraz gorzej.



No tak. Bianca jest komunikatywna, więc może sobie z nimi pogadać. Ja sobie poleżę brzuchem do góry, albo jak to woli cyckami do góry. Musiałam jakoś dowiedzieć się co się tu dzieję, bo przecież nie może być tak, że tu zostaniemy, a w nocy nas coś zje czy coś w tym stylu. Westchnęłam tylko i wyciągnęłam jakoś książkę.

-A może ty coś powiesz? - Spytał się mnie wokalista.
Spojrzałam na niego.

-A co niby? - Spytałam. - Już powiedziałam.

Reszta zespołu się zaśmiała. Bianca tylko posłała mi groźne spojrzenie. No co?

-Dobra, dobra. - Westchnęłam cicho. - Nie zmienisz mojego zachowania.

-Już mi się podoba. - Mruknął ' śliczny '

Spojrzałam na niego zdziwiona.

-Zobaczymy czy tak będziesz mówił jak nie zaśniesz. - Prychnęłam.

Spojrzałam na nich i się uśmiechnęłam się i poszłam do szafki.

- Nie gadam on ty na trzeźwo. – Mruknęłam i postawiłam 7 kieliszków i nalałam wódki.

- Mieszkamy tu jakiś miesiąc. Na początku były tylko jakieś szmery, teraz jest coraz gorzej. Jak się przechodzi jest zimno, czasami słuchać łańcuchy  i nie da się tam wejść. Mam jeszcze jeden pomysł, ale muszę znaleźć uniwersalny klucz. – Mruknęłam.

Muzycy patrzyli na mnie wielki oczami.

- Pewne macie mnie za wariatkę. - Mruknęłam i spuściłam wzrok czasami się tak czułam. - Zaraz wracam.

Wyszłam z pokoju i poszłam w kierunku recepcji.

środa, 9 kwietnia 2014

Rozdział VIII

Dobry. :)
Mam nadzieje, że nie jesteście źli, że dopiero teraz wrzucamy następny rozdział.
Mamy jednak dobrą wiadomość. Zaczęłyśmy pisać trzy inne opowiadania.
A tym czasem zapraszam do lektury.

_____________________________________________________________



- Ale nie tak cholera. - Krzyknęłam. - Skopie Ci potem dupę. 

Wzięłam dziewczynę na ręce i ruszyłam w stronę ich domu. Czułam, że przeoczyłam coś ważnego, gdyby to nie był naprawdę ważny powód, nie uciekła by, mówiła, że mnie nie zostawi.W domu weszłam do sypialni Ruki’ego i położyłam ją na łóżku i okryłam kocem.
Zostawiłam ją samą i weszłam do salonu biorąc ręki wazon i rzuciłam w nim wokalistę, ale trafiłam Reitę.

- Cholera, Reituś nie chciałam, przepraszam, celowałam w kurdupla. - Mruknęłam.

Chciałam podejść do wokalisty, ale Kai mnie złapał za nadgarstek.

- Puść. – Syknęłam.

- Co Ci się stało? – Musnął mój policzek.

- Nic, przewróciłam się, to nie ważne. -Odwróciłam się w stronę wokalisty. – A Ciebie dopadnę.

Wróciłam do pokoju, w którym leżała Laura, kucnęłam przy łóżku i wzięłam jej telefon do ręki i zaczęłam go przeglądać.Teraz już rozumiałam, jej zachowanie względem wokalisty, jej słowa. 
Znowu nie chciała mnie martwić.

- Aoi mi wszystko powiedział. - Nagle usłyszałam głos Kai’a. – Gdybym wiedział, że tak to się skończy z tym gnojem…

- Kai teraz to jest nie ważne. - Mruknęłam, nie wiedziałam czy mu o tym mówić. Razem z Laurą to wyjaśnimy.

Po jakimś czasie dziewczyna obudziła się.

- Heej słońce. - Powiedziałam z uśmiechem. - Próbowałam zrobić kuku Maleństwu, ale oberwał Rei i czytałam sms-a. Wiem o wszystkim i jak dalej będziemy tak robić, to bardziej sobie zaszkodzimy niż pomożemy, więc od teraz mówimy sobie o wszystkim, jasne?

Obudziłam się z zdezorientowaniem. Co się stało? Przecież byłam tam w parku, nie upiłam się przecież. To w jaki sposób się tu znalazłam? 

- Tak, masz rację. - Szepnęłam cicho i chwyciłam się za głowę, bolała i to cholernie. 

- O witamy wśród żywych. - Mruknął Kai i usiadł na łóżku. - Nie martw się nic wam tu nie grozi, wiem o tym wszystkim.

- Ale jakim cudem Kai? - Spytała Bianca zdziwiona.
- Sam wcześniej przyglądałem sms'y przepraszam, ale chciałem wiedzieć o co tak na prawdę chodzi. - Mruknął cicho. - Przepraszam. 

- Ale boliiiii. - Szepnęłam cicho i znowu się położyłam.

- Zostań z nią. - Powiedziałam i wyszłam z pokoju kierując się na dół.

Zapytałam Ruki'ego o tabletki, które mi podał, a potem wzięłam szklankę wody i przyniosłam je na górę, potem zeszłam jeszcze po mokry ręcznik i przyłożyłam go dziewczynie. Jedno było, pewne Laura im ufała skoro chciała, żebym z nimi została.
W Japonii miałyśmy zacząć wszystko od nowa, pod wieloma względami, ale przeszłość nie dawała nam spokoju.

- Laura. - Mruknęłam po polsku. - Jesteś pewna, że chcesz ich w to mieszać ?

Oczywiście brunet zaczął mi czujniej przyglądać, nasi przyjaciele zawsze tak reagowali, kiedy nie rozumieli co mówimy.

- Bianca wiesz, że nie chcę by mieli z tym cokolwiek wspólnego. - Odpowiedziałam przyjaciółce w naszym ojczystym języku. - Dzięki za tabletkę. - Mruknęłam i ją wzięłam.

Kai cały czas nam się przyglądał, w końcu się odezwał. 

- Muszę nauczyć się polskiego. - Mruknął ze spokojem, na co my się zaśmiałyśmy się. - No co?

- Powodzenia życzę. - Zaśmiała się Bianca i pocałowała go w policzek. 

Spojrzałam na swój telefon, który za wibrował, znowu sms. Spojrzałam na Biance która od razu go wzięła i wyłączyła. 

- Zmienimy wam numery telefonów. - Mruknął Kai. - Podjęliśmy tą decyzję całą piątka, chcemy byście tu zostały. 

Przełknęła głośno ślinę czyli wszyscy już wiedzieli. 

- Powie mi ktoś czemu mnie tak łeb boli? – Spytałam.

- Eeee, to moja wina, musiałam Cię uderzyć, żebyś nie uciekła. Wiem zjesz mnie później.- Mruknęłam.

Po chwili do pokoju wszedł wokalista i od razu spojrzał na Laurę.

- Chodź ze mną. – Powiedziałam do blondynka na co moja przyjaciółka posłała mi kolejne spojrzenie.

Będąc w salonie odezwałam się do Ruki’ego :

- Wisisz mi przysługę, powiedziałam Laurze, że to ja ją uderzyłam, a teraz ona mnie zje. – W tej samej chwili pojawił się Aoi. – A Tobie nakopie do dupy.

- Czemu? – Jęknął starszy gitarzysta.

- Dobrze wiesz czemu, powiedziałeś mu. –Odpowiedziałam.

- Ale Kai powiedział, że mnie wykastruje wielkimi nożyczkami.

- Nie chcesz wiedzieć co ja z Tobą zrobię.

Po chwili wróciłam do pokoju wokalisty i usiadłam na łóżku koło przyjaciółki i podałam jej herbatę , która wcześniej zrobiłam.
- Będziemy miały przekichane jak nauczą się polskiego. – Puściłam dziewczynie oczko. - I nie patrz tak na mnie już , nie ruszam Ci go.


Wywróciłam oczami. W sumie Bianca miała rację, jak naucza się polskiego będziemy miały przewalone. Trza im jakoś wtłuc do głowy, ze nie mają się go uczyć. 

 - Bianca. - Mruknęłam cicho. - Zostawmy temat Ruki'ego na boku, naprawdę.

 - No dobrze. - Mruknęła zdziwiona tym. Może i chciałam z nim być, ale pierw musiałam wszystko sobie poukładać. - Ale obiecaj mi, że o wszystkim będziesz mnie informować na bieżąco, dobrze? 

 - No dobrze mamusiu. - Zaśmiałam się, a do pokoju weszli wszyscy muzycy. - Sio mi stąd, jestem w krytycznym stanie, nie mogę przyjmować gości! - Zachichotałam. 

 - To czemu z nami rozmawiasz? - Spytał Reituś. 

 - Oj zamknij się. - Uśmiechnęłam się. - Bianca miałaś racje, co do nich. - Puściłam jej oczko, na to ona się uśmiechnęła. 

 - Ale z czym rację? - Spytał Kai ciekawy.

 - Że nic nam nie zrobicie. - Odpowiedziałam cicho, patrząc cały czas na wokalistę, który mi się przyglądał uważnie.

Ruki momentalnie się uśmiechnął na słowa Laury i usiadł koło łóżka.

- No widzicie. – Mruknął Kai.

Spędziliśmy, tak kilka godzin rozmawiając i się śmiejąc.Po jakimś czasie zeszłam na dół z Kai’em przygotować coś do jedzenia, Uruha, Reita i Aoi zeszli z nami na dół, a Ruki został z moją przyjaciółką.

- Zostaw, spróbuje zrobić coś sama. - Mruknęłam- Masz składniki na zrobienie czegoś polskiego. No to robimy rosół.

Po jakimś czasie zawołaliśmy resztę na jedzenie.

- Eee, mam nadzieje, że się nie otrujecie. – Powiedziałam cicho. - A Ty się nie szczerz, ostatni raz gotowałam.

Na co wszyscy wybuchnęli śmiechem.

Słysząc, ze mam schodzić na dół, odechciało mi się żyć. Głowa dalej mnie bolała. Wyszłam z łózka i skierowałam się na dół, pomimo, że wokalista kazał mi czekać, bo był w łazience. Załatwiał swoje potrzeby. Zeszłam z trudem na dół i oczywiście dostałam ochrzan.

- Dlaczego schodzisz sama?! - Syknęła Bianca, no kurde, najlepiej będę leżeć jak mumia na łóżku. Jestem duża, radze sobie sama. 

 - Bianca dałam sama rade. - Mruknęłam i usiadłam na kanapie w salonie, nie chciałam wysłuchiwać kazań. 

 - Laura powinnaś uważać, naprawdę. - Mruknął Uruha, siadając obok mnie. - Aż dziwne, że nasze maleństwo z taką siłą Cię uderzyło, ze zemdlałaś. 

 - Że co proszę, przecież Bianca mówiłam, że to ona zrobiła. -  Wstałam z kanapy i ruszyłam do kuchni. - Bianca czemu mnie okłamałaś?! - Warknęłam zła, miałyśmy sobie o wszystkim mówić, a tu dupa.

- Laura, to nie tak. – Mruknęłam. - On to zrobił, bo chciał Ci pomóc. Wiem jak to brzmi, ale gdyby tego nie zrobił, uciekłabyś i coś mogło by Ci się stać. A wiedziałam, że będziesz zła. Słuchaj, sama za bardzo nie wiesz, o co chodzi, ale wszystko widać, a ja nie chciałam, żeby przez to, wszystko przekreśliła.

Dziewczyna tylko na mnie patrzyła.

- No Laura, przepraszam. Nie pomyślałam, miałam Ci powiedzieć, ale potem. - Jęknęłam. – Ruki, ratuj. A gdzie jest Uru?

Reita powiedział mi, że chłopak jest na balkonie i pali.Maleństwo natomiast chciał wyjaśnić wszystko Laurze. Na balkonie wzięłam papierosa od chłopaka , który odpalił mi go.

- Uruś kotku. – Mruknęłam słodko. - Masz wpierdol.

- Ale, że za co? – Spytał gitarzysta nic , nie rozumiejąc.

- Za to, że powiedziałeś Laurze, że Rukiś ją uderzył.

- Ale ja.. – Zaczął panikować widząc moje spojrzenie. - Kai! Reita! Ona chce mnie zabić.


Taak, przez to, że Bianca nic mi nie powiedziała, pokłóciłam się z blondynkiem. Mimo, że ten powiedział, że to było konieczne, bo nie chciał mnie stracić, ja bez myślna wykrzyczałam, że go nienawidzę. Poszła na balkon, widząc, że Ci na siebie się drą.

- Dajcie chociaż wy na luz. - Mruknęłam zła. - Uruś dawaj papierosa. - Westchnęłam, podał mi bez wahania, zapaliłam i od razu się zaciągnęła. Wypuściłam dym z ust i spojrzałam na przyjaciółkę. - A my sobie jeszcze porozmawiamy! - Warknęłam i zgasiłam papierosa wyrzucając go.

- Eee, Lauruś kochanie, wiesz, że Cię kocham. – Jęknęłam. - Nie jedz mnie. Uruś nie zostawiaj mnie, moja droga przyjaciółka pobawi się w kanibala.

- Wybacz, załatwcie to między sobą. – Mruknął gitarzysta, wychodząc.

Okey, mam przejebane, musiało się coś stać.

- Dobrze, zjedz mnie, mogę przynieść Ci przyprawy, tylko powiedź mi o co chodzi.
Wiem, powinnam była Ci powiedzieć.

Słyszałam jak Kai mnie woła i powiedziałam dziewczynie, żeby na mnie zaczekała.
Świetnie, dostałam opieprz od Majoneza za to , że okłamałam Laurę, a ta z kolei pokłóciła się z Maleństwem, a z kolei perkusista pokłócił się ze mną.

- Ok , o co chodzi? – Zapytałam wchodząc na balkon.



Serio? Jeszcze się pyta o co chodzi?!

- Nie kochana o nic. - Syknęłam przez zęby. - Dzisiaj już bym była oficjalnie z Ruki'm, ale jak zawsze musiało coś się stać. - Wyjęczałam przez zęby, byłam wściekła na wszystkich, nie obchodziło mnie, że chcieli jak najlepiej. Minęłam przyjaciółkę i poszłam do łazienki, chciałam trochę pobyć sama. 

Wokalista widzą Biance na balkonie samą przyszedł do niej. 

 - Jak nie chcesz być skłócona z Kai'em to mam pewną propozycję. - Mruknął cicho zapalając papierosa. 

 - Jaką? - Spytała Bianca.

 - Dobrze wiesz jaką. - Mruknął. - Pomóż mi ją zdobyć i sprawa załatwiona.

Spojrzałam na niego. Serio ? Faceci to idioci.

- Rukiś, serio? Znowu robię za swatkę? Sam nie dasz rady. Nie mów nic, idę z nią porozmawiać. – Powiedziałam.

Weszłam do salonu, Kai nie zwrócił uwagi na mnie. Podeszłam do drzwi łazienki i zapukałam drzwi.

- Laura, wpuść mnie do naszej miejscówki. Wiem jestem idiotką, ale daj mi wszystko wyjaśnić.

O nie, co to to to nie. Nie wpuszczam nikogo, chciałam sama pobyć, a tu znowu ktoś chce mi zakłócić spokój. Westchnęłam i otworzyłam drzwi.

- Czego? - Spytałam, było widać, ze jest zła usiadłam na wannie, przyglądając się przyjaciółce.

Chciałam wyczytać z jej wyrazu twarzy co chce o de mnie, ale nie udało mi się to.

Nie wiedziałam jak rozpocząć rozmowę z przyjaciółką. Musiałam znowu poruszyć temat, którego Laura nie chciała, ale wolę, żeby była na mnie zła niż na wokalistę, tak naprawdę to wszystko moja winna.

- Pokłóciłam się z Kai’em, ale to nie ważne. Słuchaj jak chcesz się już na kogoś wkurzać i nienawidzić to mnie, nie Ruki’ego. Gdybym Ci powiedziała prawdę, to wkurzyłabyś na niego, ale gdyby on tego nie zrobił to uciekłabyś  i nie wiadomo jak to by się skończyło. – Mruknęłam nie patrząc na przyjaciółkę i bawiłam się zamkiem od bluzy.  – Fakt, przegiął, ale czasami jesteś zbyt uparta  i wtedy byś nas nie posłuchała. Przepraszam. Który to raz już lądujemy w łazience? 


- Któryś na pewno. - Mruknęła gładząc swoją dłoń, spojrzałam na przyjaciółkę i wtedy wparował Kai z Ruki'm do łazienki. Spojrzałyśmy po sobie zdziwione. 

 - Co wy tu robicie? - Spytała Bianca zaciekawiona.

 - To już nasza sprawa. 

- Mruknął Kai. - Jak byście nie widzieli to my tu siedzimy. - Mruknęłam stanowczo. - A jak nie widzicie to kupimy wam okulary.

 Bianca zaśmiała się słysząc to, pomimo że byłam zła, humor jakimś cudem mi się poprawić.

Cóż Laura, była jedyną osobą, która umiała mi poprawić humor.


- Chodź. – Powiedziałam do przyjaciółki. – Zostawmy ich z ich sprawą.

Gdy wyszłyśmy z łazienki, mężczyźni zamknęli drzwi, na co parsknęłam śmiechem.
Ciekawe jakie to mają tajemnice mają przed nami? Przyglądałam się mojej przyjaciółce, robiąc zamyśloną minę i wydęłam usta.

- Co Ty na to, żeby się na nich odegrać
? – Mruknęłam z uśmiechem. – Oni nas podsłuchiwali. Nie jesteś ciekawa czemu zamknęli się w łazience?

Uśmiechnęłam się promiennie. 

- Pewnie, że tak. - Uśmiechnęłam się, byłyśmy obie ciekawe o czym ta dwójka gada.
Usiadłyśmy pod drzwiami i uśmiechnęłyśmy się do siebie.

Po pewnym czasie usłyszałyśmy głos Kai'a, który pocieszał Ruki'ego.

- Przykro mi. - Mruknął brunet. - Nie spodziewałem się, że Laura tak zareaguje. Bianca, miała Ci pomóc, a źle to rozegrała. Z drugiej strony może to być kobiecy foch  i za jakiś czas im przejdzie. Tyle, że musimy  na nie uważać, martwi mnie ta cała ich sytuacja, a nie wiemy czy czegoś znowu nie wykombinują.


- Taa i tu masz rację. - Powiedział cicho blondynek. - Jedna ratując drugą powoduje, że obie robią sobie krzywdę. A co z Tobą i Biancą ? Wyglądacie jakbyście się pokłócili...


- Racja Ruki nie jest za dobrze. - Mruknął brunet. - Myślałem, żeby zabrać ja na tydzień gdzieś, ale jest pewien problem.

- Jaki? - Spytał Ruki nie domyślając się, ze chodzi perkusiście o jego ukochaną. 


- Laura... - Westchnął cicho. - Bianca jej nie zostawi samej z Tobą. - Mruknął cicho. - Więc radzę Ci się pośpieszyć by Ci zaufała.


- Ale Kai, ja jej nie będę do niczego zmuszać. - Mruknął Ruki. 


- Błagam Cię. - Mruknął. - Kocham Biance i chciałbym ją gdzieś zabrać. 


- To ty się dogadaj z Laura. - Mruknął blondynek.



Po chwili usłyszałyśmy, że nasi panowie skończyli rozmawiać,  więc dyskretnie odsunęłyśmy się od drzwi śmiejąc się ruszyłyśmy do pokoju Kai'a. Gdy w nim byłyśmy, ja usiadłam na łóżku, a Laura zaczęła czegoś szukać. Po 10 minutach zaklęłam, spojrzałam na nią unosząc brwi.

- Bicz. - Mruknęła moja przyjaciółka. - Zniknął.

Zaśmiałam się kładąc na łóżku.


- A więc poza tym, że Kai i Ruki zabrali nam naszą ulubioną miejscówkę co myślisz o ich rozmowie? Będą jaja, jak Kai serio będzie chciał z Tobą porozmawiać.

Zaśmiałam się.
- Zwłaszcza, że zabrał bicz. - Pościłam jej oczko. - Ty nie odzywałyśmy się do naszych dzieci.


- O kuźwa będzie przerąbane. - Zaśmiała się Bianca. - Jak będziemy miały z nimi zdjęcie to wtedy dodamy. 


- No dobra. - Mruknęłam i usiadłam obok przyjaciółki. Spojrzałyśmy na drzwi, w których stali nasi przyjaciele. Poprawka moi, bo Kai był chłopakiem Bianci. Chyba będzie przerąbane. 


- Laura pozwól z nami. - Mruknął Kai, spojrzałam na Biance, która już zaczęła się śmiać. Zastanawiałam się chwilę, chyba go trochę pomęczę. 


- Nie mam czasu. - Mruknęłam stanowczo. - Po za tym przeszkadzacie nam w czymś ważnym.

- Ostatnio ciągle robicie coś ważnego. - Odpowiedział naburmuszony, był taki słodki, co nie znaczył , że wybaczyłam mu tamtą sprzeczkę. 

Skuliłam się za moją przyjaciółką, Maleństwo i Majonez patrzyli na mnie bardzo sugestywnie, nie lubiłam tego. Dziewczyna zaśmiała się.


- Kaiuś a gdzie schowałeś bicz, co? - Zapytała z uśmiechem dziewczyna. Kai'a zatkało.


- Laura. - Pisnęłam i odwróciłam się od nich tyłem a twarzą do ściany.


Patrzyli na nas bezradnie, usłyszałam ciche szepty, a potem poczułam jak ktoś mnie podnosi i bierze na ręce. To był Wiewiór.


- Reitaaaaaaaaa. Postaw mnie na ziemi, ja nie chcę iść, wsadzę Ci to bass jak mnie nie postawisz. - Jęknęłam a chłopak wyniósł mnie z pokoju.


Zanim byliśmy na dole, usłyszałam głos Kai'a.
- To teraz możemy pogadać.



Spojrzałam na niego z lekkim uśmiechem, po czym wybuchłam śmiechem.

- Przykro mi, ale nie mamy o czym rozmawiać. - Mruknęła stanowczo i wstałam z łózka, ale on mnie popchnął bym znowu usiadła. - Chyba Ci się     w główce poprzewracało, ze będę z Tobą gadać. 

 - Może nie tym tonem do mnie, co? - Warknął zły, zaśmiałam się czyli mój plan się powiedzie. 

- Bo co? - Spytałam. - Uderzysz mnie biczem lub dźgniesz pałeczkami? Błagam Cię, nie zachowuj się jak małoletnie dziecko.

Byłam ciekawa o czym rozmawiają, ale Akira cały czas mnie trzymał, śmiejąc się z moich gróźb, które wykrzykiwałam.

- Jak mnie nie puścisz to Laura Cię zje. - Mruknęłam- No puść mnie. Akira. Cholera. Będę grzeczna.z


Uruha i Aoi przyglądali się nam cały czas się śmiejąc. Posłałam im mordercze spojrzenie.


- Daj im spokojnie porozmawiać. - Mruknął mi do ucha basista. - Jak będziesz grzeczną dziewczynką , to obie z Laura dostanie niespodzianki.


Siedziałam spokojnie w pokoju Kai'a, bo co mogłabym innego robić. Mimo, że mówili coś tam do mnie ja nie odpowiadałam. Przecież nie dam się podporządkować.

- Czy do Ciebie nie dociera, że mówimy coś do Ciebie?! - Wkurwił się Kai, Ruki na to wszystko patrzał ze śmiechem.

- Najwidoczniej nie. - Westchnęłam cierpko i odłożyłam książkę na bok. - A do was, że nie będę z wami gadać.

Ha. Reituś musiał skorzystać z kibelka to ja się dyskretnie wymknęłam.Wiedziałam o czym będą rozmawiać, a,że ta rozmowa dotyczyła też mnie dotyczyła, to powinnam przy niej być. Podkradłam się do pokoju, po czym skoczyłam na Kai’a i go, przewróciłam go. W tym momencie chłopak leżał pode mną , a ja siedziałam na nim.

- Nie ma o mnie beze mnie. W końcu to dotyczy mojej przyjaciółki, która jest dla mnie jak siostra i ja dla niej też. – Mruknęłam.

Cóż Majonez chyba nie był w nastroju , bo zepchnął mnie z siebie.


- Bianca, ogarnij się. – Warknął. Patrzyłam na niego zdziwiona.


- Nie ma o czym rozmawiać. Luuubicie się prawda
? – Spojrzałam na Laurę posyłając jej uśmiech.


- Taaak, bardzo się lubimy. - Odpowiedziałam. - A teraz wybaczcie chcę trochę pobyć ze swoim chłopakiem. - Mruknęłam i pościłam oczko Ruki'emu, ten jak by nie dosłyszała tego co powiedziałam.

Zaśmiałam się i podeszłam do niego. Musnęłam lekko jego usta, teraz byłam pewna, ze chce z nim być.

- Ty mówisz serio Laura? - Spytało maleństwo, oj jaka szkoda, pogubił się aż.

- Tak mówię serio. - Mruknęłam cicho

Uśmiechnęłam się. W końcu się otworzyła, męcząca była ta zabawa. Wyszłam z pokoju nie czekając na perkusistę , nie miałam ochoty z nim rozmawiać. W salonie zobaczyłam Reitę grającego na bassie, a Aoi i Uru rozmawiali ze sobą.

- Aki. – Mruknęłam. – Naucz mnie grać.

Chłopak się zgodził, usiadłam koło niego. Pokazywał najprostsze chwyty cały czas uśmiechając się. Cały czas się zastanawiałam co robi moja przyjaciółka.


Siedziałam, a dokładniej leżałam pomiędzy nogami wokalisty oparta o jego tors. Okazało się, że bardzo dobrze się dogadujemy. Nie chcieliśmy również szybko przeżyć pierwszego razu se sobą. Cieszyło mnie to, że nie będzie aż tak na to naciskał byśmy to zrobili. Ruki bawił się moimi włosami mimo że nikomu na to nie pozwalam.

- Kocham Cię. - Szepnął mi na ucho.

- Wiem, ja Ciebie też. - Odpowiedziałam i pocałowałam go czule.
Tymczasem na dole:

Kai zszedł na dół do swojej dziewczyny chcąc ją przeprosić, za swoje zachowanie.

- Bianca mogę Cię na chwilę prosić? - Spytał cicho, wywróciła oczami, ale poszła za nim na schody.

- Czego chcesz? - Spytała tak jak by robiła mu łaskę, że z nim tu stoi.

- Bo, ja... - Szepnął. - Chciałem Cię przeprosić, za tamto w pokoju. - Mruknął cicho i ją wtulił w siebie najmocniej jak umiał, tak jak by się bał, że w każdej chwili mógłby ją stracić. Spojrzał jej w oczy i ją pocałował.

A mama mi zawsze powtarzała , że źle skończę przez facetów. Nie umiałam, po prostu nie umiałam się dłużej gniewać, nie jak widziałam jego spojrzenie, nie jak czułam jego usta na swoich ustach. Były takie miękkie, takie ciepłe, takie idealne. Po chwili odsunęliśmy się od siebie, by móc zaczerpnąć oddech. Z moim byłym było tak samo, też nie umiałam się na niego gniewać, a on to wykorzystywał. Bałam się, że Kai zrobi to samo. Czułam, że zrobiłam błąd tak szybko wtedy na górce się zgadzając. Ruki musiał dużo bardziej starać się o Laurę, więc może mu bardziej zależeć, bardziej się starać.
Moje przemyślenia przerwały usta perkusisty na mojej szyi. Mimowolnie westchnęłam.

- Ej, wy. – Krzyknął do nas Aoi. - Chodźcie pogramy sobie w coś.

Zawstydzona schowałam głowę w zagłębiu szyi mojego chłopaka, na co wybuchnął śmiechem, ale po chwili zeszyliśmy ze schodów i dołączyliśmy do pozostałej trójki.

- A gdzie ..? – Nie zdążył dokończyć pytania Uru.

- Razem , u Ruki’ego. Mówiła, że zostawić ich samych. – Mruknął Kai – To w co gramy ? Street Fighter, skopie Wam wszystkim dupy.

Prychnęłam po czym usiadłam z padem w ręce wtulona w chłopaka.


Po 10 minutowych pocałunkach i pieszczotach dłońmi, zdecydowaliśmy, że zejdziemy na dół, w końcu musimy dać, znać, ze żyjemy, prawda? Chociaż Ruki nie był z tego zadowolony, bo nie mógł mnie całować, a chciał sobie zrekompensować za to, że wcześniej mu nie pozwalałam. Zeszli razem na dół trzymając  się za ręce. Stanęłam w drzwiach, a on objął mnie od tyłu i musnął ustami lekko szyję. Mruknęłam cicho tak by tamci tego nie usłyszeli.

- O popatrzcie kto przyszedł. - Mruknął Aoi. - Ci co nie umieli się przełamać do siebie.

- Stul dzióbek, jeśli chcesz mieć go cały. - Zaśmiałam się.

- Racja. - Poprał mnie Ruki z uśmiechem na ustach.

- A mnie nie zawołaliście na granie. - Posmutniałam. - Bianca foch forever, rozwodu
 żądam i alimentów na kota!

Wszyscy się zaśmiali słysząc to co właśnie powiedziałam.

- Ale że co? – krzyknęłam i zleciałam z kanapy. - Ja Ci kuźwa rozwodu żadnego nie dam!

Podeszłam do przyjaciółki, musnęłam dłonią jej policzek a potem spojrzałam na Ruki’ego i położyłam mu dłoń na ramieniu.

- Wiesz, nie wiem jak Ci to powiedzieć. - Mruknęłam przykładając rękę do serca. - Ale jesteśmy małżeństwem z Laurą. Tak. Wiem, że to szok dla Ciebie. Przechodziłyśmy trudne chwile, dlatego nic nie mówiłyśmy. 

Chłopak patrzył na nas szeroki oczami, po czym wybuchnął śmiechem.


- A Ty. – Spojrzałam na przyjaciółkę robiąc minę szczeniaczka. - Ranisz moje uczucia.


Zanim odeszła, słyszałam, że wszyscy milczą, jakby analizowali moje słowa, po czym wybuchli śmiechem. 
Sama bym to zrobiła gdybym nie uciekła do kuchni, gdzie leżałam na stole trzymając się za brzuch, który bolał mnie ze śmiechu.


Nie no teraz to już przegięła, miałam ochotę się odegrać i to nieźle. Oparłam się o ścianę, a Ruki usiadł na kanapie na miejscu Bianci. Czekałam spokojnie aż przyjdzie tutaj.

- Kochanie czemu nie siadasz? - Spytał troskliwie Ruki.

- Nie chcę. - Mruknęłam cicho, cała piątka mi się przyglądała tak jak by wiedzieli, że mam coś w planie.

- Przenieść komuś coś z kuchni? - Spytała Bianca z kuchni, co za chamidło z niej, niech się pośpieszy w końcu. 

 - Nie, nikt nic nie chce. - Mruknął Kai, szepnęłam mu ciche ' dziękuję , opierając się cały czas o ścianę.

 Bianca weszła do salonu i zaczęła mnie szukać wzrokiem, stanęłam za nią. 

 - Gdzie Laura? - Spytała patrząc na Ruki'ego. Przejechałam swoją dłonią po jej z uśmiechem, odwróciła się i spojrzała na mnie zdziwiona, wiedziałam dobrze, że mi ufa, więc nie zrobi mi afery o to co teraz zrobię na ich oczach. 

Pogłaskałam kciukiem jej policzek i musnęłam lekko jej wargi z uśmiechem. Odsunęłam się po chwili i się zaśmiałam. Zawędrowałam na kolana Ruki'ego.....


_________________________________________________________

I tak oto będzie zaczynał się najciekawszy fragment, który napisałyśmy z Kiyomi. 
Liczymy na komentarze. :)



Obsługiwane przez usługę Blogger.