poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Rozdział I

Huhuhu. No to witam was ukochani.
Ciocia Emikoo wam wrzuci rozdział, ale tym razem już innego opowiadania pod tytułem ' Niemożliwe '. Mam nadzieję, że się wam spodoba. Więc, żeby was nie zanudzić, to zapraszam do czytania.

______________________________________________




Jak każdej nocy nie dało się tu spać. W tym hotelu byłam z przyjaciółką. Obie czułyśmy, że coś tu nie gra i trza to sprawdzić. Oprócz nas nikogo innego nie było tu w hotelu, no może czasem recepcjonistka, która jest tylko dwie godziny. Była 8:00 rano. Czyli czas wstać. Westchnęłam na samą myśl, że znowu będę musiała wybudzić brutalnie moja przyjaciółkę. Niestety miała pecha. Ja zawsze wstawałam bardzo wcześnie. Usiadłam na łóżku i rzuciłam w jej stronę poduszkę.

-No już, już wstaję. - Odrzekła Bianca.

-No przynajmniej nie muszę Cię 10 razy budzić. - Mruknęłam z uśmiechem.

Z Bianca znałyśmy się od dzieciństwa. Obie mieszkałyśmy w tym samym bloku, a nasi rodzice mieli ze sobą bardzo dobre kontakty. Dogadywałyśmy się na prawdę dobrze. Obie interesowała nas Japonia tak samo jak zespół the GazettE. Chciałyśmy by mieli koncert u nas w Polsce, co oczywiście się nie spełniło. Więc postanowiłyśmy przyjechać tutaj.

Spojrzałam na zegar i jęknęłam. Była 8 rano, czyli spałam z jakieś 3 godziny. Nawet tabletki, których w końcu Laura zabroniła mi brać nic nie pomagały.

- Powinni zamknąć ten hotel. - Mruknęłam, na co Laura wybuchła śmiechem. Taak, miałam zboczenie zawodowe. Kończyłam szkołę hotelarską a także miałam praktyki zagraniczne. - Poza tym jakim cudem on się utrzymuje.

Wstałam i zrobiłam sobie makijaż. Poprawiłam włosy i westchnęłam, moje czerwone pasemka wkrótce zrobią się różowe ale i tak będą pasować do czarnych włosów. Założyłam czarne rurki i czarną bluzkę z napisem „ Life is a bitch” i wróciłam do mojej przyjaciółki, miałyśmy sobie robić śniadanie, gdy usłyszałyśmy dzwonek na recepcji.
Spojrzałyśmy na siebie zdziwione ,czyli że ktoś tu przyjechał.

- Idziemy to sprawdzić? – Zapytałam przyjaciółkę.

Zaśmiałam się, czyli jednak nie będziemy same w tym okropnym hotelu. Byłam ciekawa kto to jest.

-No pewnie, że idziemy. - Zaśmiałam się i puściłam jej oczko. - Tylko się przebiorę.

I tak też uczyniłam. Wzięłam z szafy czerwoną koszulę i czarne rurki. 

-To co idziemy? - Spytałam z uśmiechem na ustach.

Ciekawość mnie zżerała i to bardzo. Wyszłyśmy spokojnie z pokoju. Wróciłam po chwili, bo zapomniałam papierosów.

-Po co Ci one? - Spytała się mnie Bianca.

-No wiesz, żeby nie było, że przyszłyśmy zobaczyć o co chodzi. - Zaśmiałam się.

-Co masz rację. - Mruknęła Bianca.

I tak ruszyłyśmy na dół. Ja kompletnie nie spojrzałam w stronę recepcji. Wyszłam przed hotel i usiadłam na ławce, wyciągnęłam papierosa i go zapaliłam.

W sumie oficjalnie miałyśmy zastępować recepcjonistkę, a akurat jej nie było. Laura poszła palić, więc to spadło na mnie. Weszłam za recepcje i uśmiechnęłam się do naszych Gości. Było ich aż 5! Aż to muszę gdzieś przepisać. Ukłoniłam się lekko.

- Przepraszam Państwa, że musieli czekać. W czym mogę pomóc? – Zapytałam uprzejmie. W pierwszej chwili byłam tak zaskoczona, że w ogóle ktoś się pojawił się hotelu, że nawet nie skojarzyłam kim byli nasi Goście.

- Chcieliśmy wynająć 5 pokoi jednoosobowych na 2 miesiące. - Mruknął czarno-czerwono włosy mężczyzna.

- Oczywiście, mamy wolne miejsca. Pokoje mają być dla palących czy niepalących? – Spytałam.

- Dla palących.

- Oczywiście, także proszę wypełnić karty meldunkowe. - Podałam je mężczyzną, a ja w tym czasie nabiłam dla nich karty magnetyczne do pokoi które wsadziłam do małej zakładki. Podziękowałam za dane i wskazałam im drogę do pokoi i życzyłam miłego pobytu, a karty meldunkowe schowałam do foli.

- W razie jakichkolwiek pytań jestem do Państwa dyspozycji. Gdyby nikogo nie było na recepcji to mój numer. A i gdyby coś się działo proszę dać znać.

Dobrze, że oni się tu wprowadzili, może okaże się , że nic dziwnego tu się nie dzieje, tylko potrzebujemy psychologa albo psychiatry. Poszłam tam gdzie paliła Laura.

- Mamy 5 gości- mruknęła – A nawet gości VIP.

- A kogo? – Zaingerowała się.

- Muzyków the GazettE



Zakrztusiłam się dymem papierosów, że co proszę?! Zgasiłam papierosa.

-Bianca ty sobie jaja ze mnie robisz czy co? - Spytałam spokojnie.

-Nie, mowie poważnie, chodź zobaczyć karty. - Mruknęła.

I tak, też poszłyśmy na recepcje. Po muzykach nie było już śladu. Bianca podała mi karty, które zostały wypełnione przez muzyków. Nie mogłam uwierzyć w to co czytam.

-Ale jak? Jakim cudem? - Spytałam nie dowierzając.

-Widocznie chcieli odpocząć. - Mruknęła Bianca.

Tak, jak na razie to ona była najbardziej opanowana. Westchnęłam cicho.

-No to mamy przynajmniej z kim gadać. - Mruknęłam.

W sumie wątpiłam w to, by chcieli z nami gadać. Ja się prosić nie będę. Jak będą chcieli gadać to do nas przyjdą, tak?

- I tak masz lepiej niż ja. Ciebie wezmą za Gościa, a oni pewnie myślą ,że ja tu pracuje.
- Mruknęłam.

O wilku mowa, zadzwonił mój telefon.

- Halo? – Odparłam, w końcu nie pracuje tu, nie wyjadę im z całą formułką.

- Chcieliśmy zamówić obiad do pokoju. – Usłyszałam głos basisty, który wyjaśnił nam całe zamówienie.

Pierdole, robię za recepcjonistkę, teraz kucharkę i kelnerkę, może jeszcze za pokojową? Ale to może mieć plus, może znajdę jakiś bicz czy coś. Dobra wiem, nie wolno mi tak robić, ale i tak tu nie pracuje. Przygotowanie jedzenia zajęło mi pół godziny.

- Laura. – Zawołałam. - Chodź pomożesz mi.

- Co jest ? – spytała.

- Poznasz naszych muzyków, mamy to zanieść do pokoju jednego z nich do 669.

Moja przyjaciółka wzięła jedną tacę a ja drugą. Weszłyśmy do windy służbowej i wjechałyśmy na odpowiednie piętro. Przed pokojem zapukałam i powiedziałam „ roomservice” Drzwi otworzył nam perkusista z uśmiechem. Położyłyśmy na stole tace. Wokalista cały czas przyglądał się mojej przyjaciółce.

- Ruki na Ciebie patrzy. - Szepnęłam jej do ucha. 

-Zostaniecie z nami ? – zapytał basista.


Nie wiedziałam czemu, ale od razu spanikowałam.

-Ona może tak, ale ja nie. - Mruknęłam cicho i obróciłam się na pięcie i po prostu wyszłam.

Po tym co usłyszałam od Bianci nie mogłam normalnie przebywać w ich towarzystwie. W sumie od kąd zaczęłam ich słuchać, pragnęłam być z wokalista, a teraz gdy mogę z nim trochę pogadać, to robię się od razu nieśmiała, no ja was proszę gdzie tu ta zasrana sprawiedliwość? Przeszłam obok pokoju 666 i od razu poczułam podmuch wiatru, spojrzałam na drzwi i westchnęłam. Przecież musimy jakoś to wytłumaczyć, przecież my tu tylko byłyśmy, a dźwięki z dnia na dzień się nasilały.

Spojrzałam na przyjaciółkę zaskoczona. Cóż, zapytam ją potem. Może jakoś ich wybadam. Posiedziałam trochę z muzyki, potem odniosłam naczynia i je umyłam.
Przechodziłam obok tego dziwnego pokoju. Chciałam otworzyć drzwi kartką magnetyczną, ale nie chciały się ruszyć.

- Dziwne. - Mruknęłam.
Wróciłam do naszego pokoju i spojrzałam na przyjaciółkę.

-Przeraża mnie ten pokój. - Powiedziałam- Nie da się tam wejść.


Spojrzałam na nią i westchnęłam. Ja też próbowałam go otworzyć i to nie raz, ale oczywiście się nie dało.

-Gdy przechodziłam poczułam powiew z tego pokoju. - Mruknęłam patrząc na nią.
Nie wiem czemu, ale przypomniało mi się nagle, że interesowałam się kiedyś okultyzmem. Czemu akurat teraz mi to przyszło na myśl?

-Musimy się dowiedzieć o co chodzi z tym pokojem. - Mruknęłam stanowczo do niej i położyłam się na łóżku.

Po chwili ktoś zapukał do drzwi. Nawet nie usłyszał ' proszę ', a sobie wszedł, a raczej grupka weszła.

-Możecie nam powiedzieć co to za dziwne jęki wydobywają się z pokoju 666? - Spytał starszy gitarzysta.

-Czemu wchodzicie bez pozwolenia? - Spytałam. - A jak byśmy były w bieliźnie, to co?
Wszyscy zagwizdali.

-Dobra pytania nie było. - Mruknęłam.


- Więc powiecie, o co chodzi? – zapytał Yuu. - Może Ty wiesz, skoro tu pracujesz?
Jeknęłam.

- Nie pracuje tutaj. - Burknęłam.

- Ale meldowałaś nas. - Stwierdził Akira.

- Bo kończyłam szkołę hotelarską, a recepcjonistka to cipa, nie znająca procedur i swoich obowiązków i zamiast siedzieć 12 godzin, czasami jest 2 albo w ogóle jej nie ma. – Mruknęłam na co wszyscy wybuchli śmiechem.

- Od dawna to się dzieje? – Zapytał Yutaka.

-Nie ma zielonego pojęcia. - Odparłam. - Z każdym dniem jest coraz gorzej.



No tak. Bianca jest komunikatywna, więc może sobie z nimi pogadać. Ja sobie poleżę brzuchem do góry, albo jak to woli cyckami do góry. Musiałam jakoś dowiedzieć się co się tu dzieję, bo przecież nie może być tak, że tu zostaniemy, a w nocy nas coś zje czy coś w tym stylu. Westchnęłam tylko i wyciągnęłam jakoś książkę.

-A może ty coś powiesz? - Spytał się mnie wokalista.
Spojrzałam na niego.

-A co niby? - Spytałam. - Już powiedziałam.

Reszta zespołu się zaśmiała. Bianca tylko posłała mi groźne spojrzenie. No co?

-Dobra, dobra. - Westchnęłam cicho. - Nie zmienisz mojego zachowania.

-Już mi się podoba. - Mruknął ' śliczny '

Spojrzałam na niego zdziwiona.

-Zobaczymy czy tak będziesz mówił jak nie zaśniesz. - Prychnęłam.

Spojrzałam na nich i się uśmiechnęłam się i poszłam do szafki.

- Nie gadam on ty na trzeźwo. – Mruknęłam i postawiłam 7 kieliszków i nalałam wódki.

- Mieszkamy tu jakiś miesiąc. Na początku były tylko jakieś szmery, teraz jest coraz gorzej. Jak się przechodzi jest zimno, czasami słuchać łańcuchy  i nie da się tam wejść. Mam jeszcze jeden pomysł, ale muszę znaleźć uniwersalny klucz. – Mruknęłam.

Muzycy patrzyli na mnie wielki oczami.

- Pewne macie mnie za wariatkę. - Mruknęłam i spuściłam wzrok czasami się tak czułam. - Zaraz wracam.

Wyszłam z pokoju i poszłam w kierunku recepcji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obsługiwane przez usługę Blogger.