I tak oto drugi rozdział. Był by dodany trochę później, ale koleżanka wierciła mi dziurę w brzuchu. XD
Zapraszam do lektury. :D
Co do zmiany kolorów. Dziękujęmy bardzo, że zwróciliście na tą uwagę. Już poprawione. :D
Kiyomi - fioletowy
Emikoo - biały
________________________________________________
Na
początku byłam zbyt przestraszona by zdać sobie sprawę słów
niższego chłopaka. Cholera, muszę się ogarnąć, oddychaj, nie
chciałam jeszcze bardziej straszyć Laury, w końcu to wszystko była
moja winna, co innego gdybym była sama, czułam się beznadziejnie,
ale zaraz, Kai ? To ten mały chłopak obok niego, który wygląda na
nastolatka to Ruki? Bez jaj, właśnie o tym rozmawiałyśmy z Laurą,
śmiałyśmy się, że im spotkamy. Tak, w końcu spotkałyśmy
naszych mężów, a nie dość, że wyglądamy jak zmokłe kur , to
jeszcze nie potrafimy się porządnie wysłowić. Tamci debile widząc
spojrzenie Kai’a uciekli.
Laura
patrzyła na mnie, aż jakoś odpowiem na propozycje naszych
wybawców.
Wyższy
chłopak przytaknął głową na propozycję blondyna i patrzył na
nas z uśmiech pokazując te cudowne dołeczki przez, które byłam
gotowa zgodzić się na wszystko.
-
Nie chcemy Wam robić problemu, dziękujemy bardzo za pomoc i mamy
prośbę możemy skorzystać z telefonu zadzwoni do recepcji i
wrócimy do hotelu. – Mówiąc to, uśmiechnęłam się lekko, za
to Laura patrzyła na mnie z coraz większymi oczami i przerzuciła
wzrok na mężczyzn.
-
Wiem, że się boicie, ale możecie nam ufać, zabierzemy Was do nas,
ogrzejecie się, przebierzecie, a przede wszystkim uspokoicie. -
Mruknął to Kai wyciągając rękę w moją stronę.
-
Dobrze, dziękuje. – Odpowiedziałam i chwyciłam dłoń bruneta. -
Chodź. – chwyciłam moją przyjaciółkę, a ona posłała mi
spojrzenie jakby chciała mnie zabić, nie zauważyłyśmy, ale Ruki
patrzył na to wszystko z rozbawieniem. I ruszyłyśmy przed siebie,
nie mając pojęcia co nasz czeka.
Że
co?! Bianca się zgodziła?! Przecież oni mogą nas zgwałcić!
Dobra Laura uspokój się i przestań panikować. - Powtarzałam
sobie to w kółko. Będzie dobrze, przecież znasz ich słabe
punkty, najwyżej kopniesz ich w krocze glanem i będzie po sprawie.
Bianca weszła do auta tak jak by się niczego nie obawiała. Brunet
zmierzył mnie wzrokiem i po prostu wsiadł do auta.
-
No wsiadaj, nic Ci nie zrobimy. - Westchnął blondynem, a kątek oka
zauważyłam, ze przyjaciółka pokręciła głową bym weszła, co
też uczyniłam.
-
Bianca uduszę Cię kiedyś zobaczysz. - Szepnęłam cicho, na moje
nie szczęście usłyszała to.
Po 10 minutach dojechaliśmy do ich domu, który
znajdował się na obrzeżach Tokyo. Ha! Wiedziałam, zgwałcą nas i
porzucą w jakiś rowie.
- Bianca możemy pogadać? - Spytałam. Popatrzałam na
chłopaków, a oni zrozumieli i poszli do środka.
- O co chodzi? - Spytała cicho, patrząc
poważnym wzrokiem na mnie. - Nie wydaje
Ci się, ze ich zachowanie jest jakieś dziwne? - Zadałam pytanie,
nie odpowiedziała tylko pokiwała przecząco głową.
- Jesteś
przewrażliwiona. - Mruknęła cicho. - Zaoferowali pomoc to ją
przyjęłam i tak
byłyśmy
zgubione już, jutro wrócimy do hotelu, obiecuję.
- No dobra. - Westchnęłam cierpko,
nie moja wina, że jesteś taka przewrażliwiona. Bianca ruszyła
swobodnym krokiem do ich domu, a ja za nią. No może, racja nic nam
nie zrobią, ale byli już po trzydziestce, a nie mieli żon, ani
dziewczyn.
Dobra
Laura miała rację, to co zrobiliśmy było głupie, ale jaki
miałyśmy inny wybór? Gdybyś olały propozycję Ruki’ego i
odeszły to pewnie znów trafiłybyśmy na tamtych fagasów, poza tym
nie wiem czemu, ale czułam, że mogłam im ufać, co było
idiotyczne, bo ich nie znałyśmy, nie wiedziałyśmy jakim ludźmi,
ale cóż to się okaże.
Ich
dom był wielki, z tego co zauważyłam był też całkiem
przytulnie urządzony.
Kai
zaprosił nas do salonu, a następnie z Ruki’m zniknęli w dwóch
różnych pokojach , spojrzałyśmy na siebie zaskoczone, po czym
mężczyźni podali nam jakieś suche ubrania i pokazali gdzie
mogłyśmy się przebrać.
Ech,
ubrania Kai’a były na mnie za duże. Wyglądałam jak bym miała
ciuchy po starszym bracie, cóż tak to się kończy jak się jest
wzrostu Ruki’ego, wróć jest się niższym od niego.
Wróciłam
do salonu i spojrzałam na Laurę, jej ubrania pasowały dużo lepiej
a poza tym wyglądała na mniej przestraszoną. Usiadłyśmy na
kanapie, a na stole leżały przygotowane kanapki i herbatę, nasi
towarzysze usiedli naprzeciwko nas.
-
Etto, powiecie nam jak to się stało, że znaleźliśmy Was w takie
sytuacji? – Zapytał blondyn.
Laura
prychnęła cicho, a ja pokrótce opowiedziałam o wszystkim.
-
Jesteście siostrami? – Spytał Kai znowu pokazując swoje
dołeczki.
-
Nieee, przyjaciółkami – Odpowiedziałam.
-
A jak się poznałyście? – Zainteresował się Ruki, który co
chwile kukał na Laurę.
Taak,
już widzę jak im mówię „ Wiecie Laura prowadziła fanpage na
facebook’u, ale potrzebowała adminów, ja się zgłosiłam, a ona
mnie wybrała”.
-
Eee, na facebook, ale często się spotykałyśmy i zaprzyjaźniłyśmy.
Pytali
też jak znalazłyśmy się w Japonii, widząc , że jesteśmy
zmęczone, spojrzeli na siebie po czym odezwał się młodszy z nich
: Widzę , że jesteście zmęczone , prześpijcie się tutaj, tyle,
że jest problem, będzie musiały z nami spać.
Widząc
nasze spojrzenia natychmiast podniósł ręce w obronnym geście.
-
Nie bójcie, nic Wam nie zrobimy, będziemy grzeczni, nie jesteśmy
jakimś zboczeńcami.
– Powiedział starszy z nich.
-
Tak, przecież każdy normalny człowiek molestuje barierki i statyw
od mikrofonu.- Mruknęłam, na szczęście Ruki tego nie usłyszał.
No
pięknie, po prostu moim marzeniem jest spędzić noc w łóżku z
chłopakiem, którego praktycznie nie znam. Patrzałam groźnie na
Biance.
-
Ej no Laura, nie patrz tak na mnie. - Mruknęła i poszła z brunetem
do pokoju. No nic, zostało mi tylko pójście z tym małym
zboczeńcem iść spać. Podał mi rękę, którą od razu odtrąciłam
i sama wstałam.
-Ej,
no nic Ci nie zrobię. - Mruknął w obronnym geście blondynek i
ruszył do pokoju, a ja za nim. Wiedziałam, że nie zasnę.
Położyłam się. Byłam ciekawa co
Bianca
robi z brunetem. Zamknęłam oczy próbując zasnąć, co mi się
jednak udało po godzinie.....
[Ranek]
Obudziłam
się o dziwo cała i zdrowa. Blondynka już nie było. Wyszłam z
łózka i skierowałam się do wyjścia z jego pokoju, od razu
wpadłam na przyjaciółkę.
-
To jak tam noc minęła, zgwałcił Cię? - Zaśmiała się Bianca,
zmierzyłam ją groźnym wzrokiem. - Oj no dobra, chodźmy do nich.
-
No ok. - Mruknęłam cicho i poszłam za nią na dół.
Byłam
ciekawa czy Laura poszła do pokoju Ruki’ego. Gdyby spojrzeniem
mogła zabić, już dawno leżałabym na podłodze martwa. Obudziłam
się gdy Kai wstawał z łóżka, nie wiem jak to się stało, ale
przez całą noc mnie przytulał. Wychodząc z jego pokoju wpadłam
na Laurę. Zeszłyśmy do salonu, ale ich tak nie był , więc
zajrzałyśmy go kuchni, uśmiechnęli się na nasz widok. Weszłam
do kuchni i pomogłam Kai’owi szykować kanapki dla nas.
-
Mam nadzieję, że nas nie otrujesz. – Mruknęła Laura.
-
Spokojnie, w razie czego ktoś się nami zaopiekuje. – Puściłam
oczko do Kai’a. Po chwili poszliśmy do jadalni i zjadłyśmy
przygotowane kanapki.
Nie
wiem czemu czułam się tu dobrze, nie chciałam wracać do hotelu.
-
Co Wy na to, żebyśmy pokazali Wam miasto? – Spytał blondynek
patrząc na Laurę. Odkąd ją zobaczył cały czas się w nią
wpatrywał.
-Cóż
sądzę, że to dobry pomysł. Co o tym myślisz Laura? –
Zapytałam moją przyjaciółkę.
Westchnęłam
tylko. Oczywiście, ze chciałam zwiedzić Tokyo, ale nie w ich
towarzystwie. Nie czułam się pewnie. Bianca odstąpiła i poszła z
perkusistą zrobić kawę, której zapach unosił się już
praktycznie wszędzie. Taak, jedzenie japońskie jest o wiele
smaczniejsze niż to nasze w Polsce. Siedziała spokojnie, kończąc
jeszcze kanapkę, gdy zauważyłam, że blondynek cały czas się mi
przygląda.
-
Coś nie tak? - Spytałam unosząc brew w górze. Zauważyłam, że od kąt mnie spotkał cały czas się na mnie gapi.
- Nie, nie wszystko okej. - Mruknął spokojnie rumieniąc się
lekko. Zdziwiłam się i wzruszyłam ramionami. Zachowywał się
dziwnie, zwłaszcza, kiedy byłam tylko z nim w jednym pomieszczeniu.
Skończyłam kanapkę, akurat tamta dwójka przyniosła kawę.
- To co Laura,
jedziemy z nimi? - Spytała Bianca patrząc na mnie
dość uważnie. Nie nienawidziła tego spojrzenia. Zawsze kojarzyło mi się z chęcią
mordu.
- Bianca...- Westchnęła. - Miałyśmy
wracać do hotelu.
-
Tak, ale pomyśl, jak nie poznamy miasta znowu się zgubimy, a jak
Kai i Ruki nam pokażą będzie nam o wiele łatwiej. – Mruknęłam,
w moich oczach chyba był widać niemą prośbę, dziewczyna zgodziła
się posyłając mi spojrzenie, które znaczyło ,że mam przejebane,
cóż później będę się tym martwić.
Chciałam z nimi spędzić
trochę więcej czasu, ale z drugiej strony nie chciałam zostawiać
Laury samej. Kompletnie nie rozumiałam mojej przyjaciółki,
pamiętam , że miałyśmy być ostrożne, ale oni uratowali nam dupy
i cały czas troszczyli się o nas. Obie chciałyśmy ich poznać, a
szczególnie Laura miała szczęście było widać, że mały
wokalista jest nią zainteresowany. Kawę wypiliśmy w ciszy, a
następnie poszłyśmy z mężczyznami do samochodu.
Ruki
usiadł za kierownicą, ja natomiast wpakowałam się na tylnią kanapę z Kai’em. Laura chcąc nie chcąc musiała usiąść z
przodu z blondynkiem.
Wokalista
z perkusistą okazali się świetny przewodnikami, narysowali nam
nawet mapki.
Po
południu po drodze musieliśmy pojechać na stację benzynową,
razem z Laurą zostałyśmy w samochodzie, nie odzywała się do
mnie, była wściekła. Blondyn i brunet wyszli z samochodu
rozmawiając cicho, gdy wrócili straszy z nich powiedział: Mamy dla
Was niespodziankę.
Zadławiłam się słysząc, że mają dla nas niespodziankę. Co oni kombinują.
Wiedziałam, że nie miałyśmy z nimi nigdzie jechać.
- Bianca wracamy do hotelu. - Mruknęłam stanowczo. - Wybaczcie, ale na nas już czas.
Spojrzałam na Biance wiedziałam, że mnie znienawidzi za to, ale trudno. Tego było już za wiele.
- Ale Laura.. - Nie dokończyła, bo brunet się wtrącił.
- Usiądźmy na spokojnie i wszystko sobie wyjaśnimy. - Mruknął.
- Zamknij się, z Tobą nie gadam. - Wrzasnęłam ty razem już wkurzona, to nie tak miało wszystko wyglądać. Spojrzałam na przyjaciółkę. - Chcesz możesz zostać z nimi, ale ja wracam.
Spojrzałam
na mężczyzn, kompletnie nie wiedzieli co zrobić, zaczęłam bawić
się włosami, zawsze to robiłam gdy się denerwowałam i moja
przyjaciółka dobrze o tym wiedziała.
- Ale Laura, cholera czego się boisz ? Powiedz mi to , zamiast nie odzywać się. - Odezwałam się po polsku,chciałam żebym tylko ona mnie zrozumiała. - Dobra, to wszystko moja winna, zjebałam, przeze mnie się zgubiłyśmy, przeze mnie tamci debile nas zaczepili, przeze mnie wylądowałyśmy w nich w domu, ale oni nic na nie zrobili. Zaopiekowali się nami, cholera widać nawet, że Ruki Cię lubi, przynajmniej się stara zwrócić Twoją uwagę, w przeciwieństwie do... nie ważne. Nie możemy cały czas bać się ludzi, musiałaś się z tym liczy, że same nie damy sobie tu rady, a gdyby nie oni nie wiadomo jak tamta sytuacja by się skończyła. Więc powiedź mi w końcu o co Ci chodzi?
Zaczęłam coraz bardziej gestykulować rękami, Kai chciał już coś wtrącić , ale wokalista go powstrzymał.
A Laura spojrzała na mnie, prychnęła i ruszyła przed siebie
.
- Hej. - Złapałam ją za rękę. - Spójrz na mnie. Razem tu przyjechałyśmy, razem mieszkamy, więc razem rozwiązujemy problemy, więc proszę powiedz mi o co chodzi. Nie siedzę w Twoje głowie to nie wiem. Względem Kaoru byłaś nie ufna, względem Ruki’ego też. Ale co ja takiego zrobiłam, że ze mną nie chcesz rozmawiać.
- Hej. - Złapałam ją za rękę. - Spójrz na mnie. Razem tu przyjechałyśmy, razem mieszkamy, więc razem rozwiązujemy problemy, więc proszę powiedz mi o co chodzi. Nie siedzę w Twoje głowie to nie wiem. Względem Kaoru byłaś nie ufna, względem Ruki’ego też. Ale co ja takiego zrobiłam, że ze mną nie chcesz rozmawiać.
Westchnęła tylko, zaczęło mnie już pomału wyprowadzać z równowagi ta
rozmowa.
- Dobrze wiesz, że to wszystko nie było w naszym planie! - Wrzasnęłam, nie po polsku, lecz po japońsku. - Miałyśmy pierw znaleźć sobie mieszkanie, potem spotykać się z chłopakami. A co zrobisz jak przestanie im się podobać zabawa.nami?! - Westchnęłam.
- Dobrze wiesz, że to wszystko nie było w naszym planie! - Wrzasnęłam, nie po polsku, lecz po japońsku. - Miałyśmy pierw znaleźć sobie mieszkanie, potem spotykać się z chłopakami. A co zrobisz jak przestanie im się podobać zabawa.nami?! - Westchnęłam.
- Ej chcemy wam tylko pomóc. - Mruknął Kai obejmując Biance ramieniem by się nie martwiła.
- Masz drogę wolno. - Mruknęła spokojnie do przyjaciółki. - Chcesz zostań z nimi, ale ja mam wrócić do hotelu cała i zdrowa. - Szepnęłam.
Gest
Kai’a był miły i kompletnie mnie zaskoczył. Nasza kłótnia
musiała wyglądać dziwnie, moich słów Kai i Ruki nie rozumieli ,
za to Laury świetnie.
- Jesteś niesprawiedliwa. - Mruknęłam, dalej mówiąc po polsku, klapnęłam na ziemi , a Kai razem ze mną dalej mnie obejmując posłałam mu delikatny uśmiech i wróciłam wzrokiem do Laury. - Co zrobię jak im się znudzi ? Nic. To nie byłby pierwszy raz kiedy ktoś mnie olewa, dlatego chce skorzystać z tego , spędzić z nimi jak najwięcej czasu. Pamiętasz nasze rozmowy ? Pamiętasz " raz się żyje " ? Nie da się wszystkiego zaplanować . Zaplanowałyśmy wyjazd i tylko tyle mogłyśmy zrobić, wiedziałyśmy, że nie będzie lekko. Szczególnie tu musimy być spontaniczne i szybko podejmować decyzję. Czuje się za Ciebie odpowiedzialna, więc, nie chcę Cię samej puszczać, ale proszę nie wymagaj ode mnie, żebym z Tobą szła. Proszę. Sprawdzimy ich niespodziankę, jak będzie coś nie tak , albo się Ci się coś nie spodoba od razu pójdziemy obiecuje.
Wywróciłam
oczami, dobrze wiedziała, że nikomu nie ufam.
- Chcesz możesz z nimi zostać. - Mruknęła. - Ale ja mam zamiar wrócić do hotelu cała i zdrowa.
Sama zaczęłam nie wierzyć w to co mówię. Oskarżałam ich o nie wiadomo co tak jak by to była ich wina, że znalazłyśmy się w takiej sytuacji, a nie innej.
- Laura my wam na prawdę nic nie zrobimy. - Mruknął blondynek. - Ale jak chcesz to Cię podwiozę do hotelu.
- Nie dzięki, dam sobie radę. - Mruknęłam.
-Laura
posłuchaj samą siebie. Po pierwsze tamtej nocy wcale nie musieli
nam pomagać, samo mogli dostać w zęby, w domu też nic nam nie
zrobili, czemu nie chcesz pozwolić, żeby nam pomogli? Gdyby chcieli
nam coś zrobić, to zrobiliby to dawno, tam na ulicy, albo u nich w
domu. I co wrócisz do hotelu? Wiesz jak? I myślisz, że naprawdę
puszczę Cię samą a z nimi zostanę? Naprawdę tam myślisz? Za
kogo Ty mnie masz? – W pewnym momencie zaczęłam krzyczeć na moją
przyjaciółkę. – Cholera, przepraszam to moja winna, że to
wszystko się wydarzyło, naprawdę Cię przepraszam, ale czuje, że
mogę im ufać. Laura proszę Cię, skoro nie ufasz im, to zaufaj mi.
Potrafisz?
Moje
pytanie zawisło w powietrzu atmosfera robiła się coraz bardziej
gęsta. Schowałam głowę w dłoń, a Kai cały czas mnie obejmował
próbując pocie szczyć, Ruki ukrytkiem się nam przypatrywał, ale i
tak ciągle patrzył na moją przyjaciółkę. Obaj mężczyźni byli
zdezorientowani, nie wiedzieli co takiego powiedział, że Laura
zamilkła.
Odezwała
się dopiero po dobrych paru minutach.
-
A niech Cię diabli wezmą. - Mruknęła i wsiadłam do auta. Wokalista
usiadł po stronie kierowcy, najwidoczniej ciekawy o co chodziło
Biance.
- Możesz mi powiedzieć czemu nas oskarżasz o nie
wiadomo co? - Spytał patrząc na mnie zaciekawiony. Widziałam, że
chciał pogłaskał mnie po policzku, ale uderzyłam jego rękę. -
Ała..
- Miało boleć. - Mruknęłam, zadowolona, może nauczy się,
że mnie się nie dotyka.
Tamta dwójka po pięcio minutowej
rozmowie na trawie weszła na tylne siedzenia. Było można wyczuć,
że atmosfera po między mną, a blondynkiem jest dość namiętna.
Ruki
ruszył i po chwili wyjechał ze stacji na drogę szybkiego ruchu.
Świetnie,
po prostu świetnie, Laura pewnie teraz mnie nienawidzi, z jej
sytuacji wygląda to jakby ją to tego zmusiła. Moja przyjaciółka
miała masę szczęścia, nie dość, że Kaoru był nią
zainteresowany, to teraz Ruki. Cóż , miało to co lubią Japończycy
np. blond włosy, nie to co ja.
Dziewczyna
nie zwracała kompletnie na nas uwagi, tylko wpatrywała się uparcie
w krajobraz. Nie miałam pojęcia dokąd nas zabierają, zachowałam
się jak kretynka, może jednak Laura miała rację ? Ale gdyby coś
chcieli zrobić, zrobiliby to dawno temu, a nie teraz. Za nim weszłam
do samochodu, próbowałam wyjaśnić Kai’owi zaistniałą
sytuacje, on tylko pokiwał głową, że rozumie i uśmiechnął się
pokazując swoje dołeczki.
Jechaliśmy
tak już dobre pół godziny w kompletniej ciszy, po kolejnych 30
minutach, byliśmy na miejscu.
Ukazała
się nam niewielka, ale jakże piękna górka.
-
Laura. – Mruknęłam cicho, wychodząc z samochodu. – Jesteś na
mnie zła?
Prychnęłam tylko, mimo, że nie umiałam być na Biance zła.
- Nie, nie jestem. - Mruknęłam i oparłam się o auto. - Ale dalej myślę, że to jest zły pomysł z tym.
Spojrzałam na tamtych, a oni podeszli do nas. Kai objął Biance ramieniem. Uśmiechnęłam się widząc to widać było, że jest szczęśliwa, że aż tak może być blisko niego.
- Oj Ruki, Ruki. - Westchnął perkusista, zdziwiło mnie to, spojrzałam na niego, a on momentalnie zrobił się czerwony. Zaśmiałam się cicho.
Cóż,
ulżyło mi. Tak naprawdę to była nasza pierwsza kłótnia i to na
dodatek przez facetów, świetnie zaczęłyśmy pobyt w
Tokyo.
Cieszyły mnie gesty Kai'a chociaż nie miałam pojęcia co myśli. Na razie nie będę się tym przejmować. Ruszyliśmy ja z Kai'em z przodu, a Laura z Ruki'm za nami. Po jakimś czasie byłyśmy na szczycie, widoki były niesamowite, widziałam, że Laurze też się podobają.
Mężczyźni przyglądali się i po chwili zaczęli cicho śmiać, obie rzuciłyśmy im mordercze spojrzenie, a oni umilkli.
Cieszyły mnie gesty Kai'a chociaż nie miałam pojęcia co myśli. Na razie nie będę się tym przejmować. Ruszyliśmy ja z Kai'em z przodu, a Laura z Ruki'm za nami. Po jakimś czasie byłyśmy na szczycie, widoki były niesamowite, widziałam, że Laurze też się podobają.
Mężczyźni przyglądali się i po chwili zaczęli cicho śmiać, obie rzuciłyśmy im mordercze spojrzenie, a oni umilkli.
- Widzicie? W tym byłyście zgodnie. - Mruknął blondyn. - Zaczekajcie chwilkę idziemy po coś do samochodu.
Westchnęłam cicho.
- Miała być tylko jedna niespodzianka. - Mruknęłam i usiadłam na trawie. Przyglądałam się widokowi z górki, na prawdę było przepięknie.
- Bianca? - Spytałam cicho.
- Tak? - Spytała patrząc na mnie uważnie.
- Jesteś pewna, że chcemy tu zostać? - Spytałam cicho. Sama zaczęłam już wątpić, że dobrze zrobiliśmy, że wyjechałyśmy.
- Tak dobrze. - Odpowiedziała z uśmiechem. - Coś czuję, że tu już zostaniemy z kimś kto się nami na.prawdę zaopiekuje.
Ahh. No tak. Oni.. Fakt byli mili, ale to nie znaczyło, że nie mogą nam w każdej chwili coś zrobić.
- Ładniej niż w Polsce. - Mruknęłam. - Czasami zastanawiam się dlaczego dali nam to obywatelstwo.
- Po prostu miałyśmy szczęście. - Mruknęła.
Może i tak. Spojrzałam w stronę auta, a tamci już szli w naszą stronę
- Spróbuj się teraz zrelaksować, nie myśl o tym co będzie, baw się chwilą. - Odpowiedziałam wstając. Taak, pani chodzącą pesymistka waliła takimi tekstami. Czułam się dużej lepiej odkąd byłyśmy w Japonii.
Nasi towarzysze byli coraz bliżej nas, rozmawiali o czymś cicho.
- Cóż, to nie tak miało wyglądać. - Mruknął brunet pocierając kark. - Ale wpadliśmy na pomysł, że skoro tu jesteśmy to zrobimy sobie mały piknik.
Byłyśmy tym zaskoczone, ale pomogłyśmy chłopcom rozłożyć koc, Ruki niby niechcący musnął dłoń Laury, na co tak drgnęła zaskoczona i się lekko zauważalnie odsunęła. Na kocu znalazł się też termos z herbatą i jakieś przekąski.
- Wiecie, jesteście pierwszy kobietami, od dawna jakie spotkaliśmy, które nie próbują się na nas rzucić, albo krzywo na nas patrzą, to miłe. - Odezwał się Ruki.
- A tam, miłe, nie miłe, nie jesteśmy jakimś psycho fankami , co nie Laura ? - Dźgnęłam ją łokciem lekko w bok.
Siedzieliśmy tak, że po lewej był Ka , potem, ja, obok mnie moja przyjaciółka, a koło niej blondynek.
-
Tak, nie jesteśmy psycho fankami. - Mruknęłam cicho, spoglądając na
bruneta i Biance, którzy siedzieli bardzo blisko siebie.
- To kochaniutkie częstujcie się. - Mruknął blondynek z uśmiechem.
Kłótnia odeszła w nie pamięć. Atmosfera była bardzo miła, oprócz tego, że ciągle widziałam jak.blondynek się na mnie gapi. Wkurzało mnie już to pomału, z czego moja przyjaciółka wraz z brunetem mieli ubaw. Uśmiechnęłam się chytrze, chciałam się odegrać. Bianca przeraziła się widząc mój wyraz twarzy
- Więc.. - Mruknęłam cicho. - Bianca opowiesz mi o tym 40 centymetrach? - Spytałam z szerokim uśmiechem.
Ja
ją UDUSZĘ, jak tylko zacznę oddychać, bo w tym momencie się
krztusiłam, Kai próbował mi pomóc, co po paru minutach się
udało.
- Więc o co chodzi z tymi 40 cm ? - Zapytał Kai.
- Eeeee.... no .... bo.... w sumie to nic takiego... no bo kiedyś widziałam dużego gołębia i zgadłam , że ma około 40 cm. - Mruknęłam zawstydzona, przysięgam, jak będziemy same, marny jej los.
- Taaak , bo w końcu Bianca boi się gołębi, prawda ? - Uśmiechnęła się złośliwie Laura.
Ruki wybuchnął śmiech i prawie leżał na koc, Kai próbował się opanować, przez co tylko się uśmiechnął pokazując dołeczki.
- No, bo one są niebezpieczne. - Mruknęłam posyłając Laurze kolejne spojrzenie i wstałam z koca , po czym przeszłam parę metrów i usiadłam na trawie.
-
Kai w pewnym czasie dowiesz się o.co tak na prawdę chodziło. - Zachichotałam i poszła do niej. - No weź nie bądź taka.
- A weź idź w cholerę. - Mruknęła na co ja się zaśmiałam.
- Binca nasz perkusista Cię wola. - Mruknął blondynek.
Spojrzałyśmy po sobie zdziwione, wzruszyłyśmy ramionami i wróciliśmy na koc.
- O co chodzi? - Spytała od razu prosto z mostu.
Spojrzałam na niego próbując rozszyfrować to co chciał jej powiedzieć. Byłam na prawdę ciekawa.
- No etto.. - Mruknął. - Czy chcesz zostać moja dziewczyną?
_________________________________________________
Proszę bardzo.
Czekamy na wasze komentarze. :)