piątek, 24 stycznia 2014

Rozdział II

I tak oto drugi rozdział. Był by dodany trochę później, ale koleżanka wierciła mi dziurę w brzuchu. XD
Zapraszam do lektury. :D
Co do zmiany kolorów. Dziękujęmy bardzo, że zwróciliście na tą uwagę. Już poprawione. :D

Kiyomi - fioletowy
Emikoo - biały

________________________________________________



Na początku byłam zbyt przestraszona by zdać sobie sprawę słów niższego chłopaka. Cholera, muszę się ogarnąć, oddychaj, nie chciałam jeszcze bardziej straszyć Laury, w końcu to wszystko była moja winna, co innego gdybym była sama, czułam się beznadziejnie, ale zaraz, Kai ? To ten mały chłopak obok niego, który wygląda na nastolatka to Ruki? Bez jaj, właśnie o tym rozmawiałyśmy z Laurą, śmiałyśmy się, że im spotkamy. Tak, w końcu spotkałyśmy naszych mężów, a nie dość, że wyglądamy jak zmokłe kur , to jeszcze nie potrafimy się porządnie wysłowić. Tamci debile widząc spojrzenie Kai’a uciekli.
Laura patrzyła na mnie, aż jakoś odpowiem na propozycje naszych wybawców.
Wyższy chłopak przytaknął głową na propozycję blondyna i patrzył na nas z uśmiech pokazując te cudowne dołeczki przez, które byłam gotowa zgodzić się na wszystko.

- Nie chcemy Wam robić problemu, dziękujemy bardzo za pomoc i mamy prośbę możemy skorzystać z telefonu zadzwoni do recepcji i wrócimy do hotelu. – Mówiąc to, uśmiechnęłam się lekko, za to Laura patrzyła na mnie z coraz większymi oczami i przerzuciła wzrok na mężczyzn.

- Wiem, że się boicie, ale możecie nam ufać, zabierzemy Was do nas, ogrzejecie się, przebierzecie, a przede wszystkim uspokoicie. - Mruknął to Kai wyciągając rękę w moją stronę.

- Dobrze, dziękuje. – Odpowiedziałam i chwyciłam dłoń bruneta. - Chodź. – chwyciłam moją przyjaciółkę, a ona posłała mi spojrzenie jakby chciała mnie zabić, nie zauważyłyśmy, ale Ruki patrzył na to wszystko z rozbawieniem. I ruszyłyśmy przed siebie, nie mając pojęcia co nasz czeka.



Że co?! Bianca się zgodziła?! Przecież oni mogą nas zgwałcić! Dobra Laura uspokój się i przestań panikować. - Powtarzałam sobie to w kółko. Będzie dobrze, przecież znasz ich słabe punkty, najwyżej kopniesz ich w krocze glanem i będzie po sprawie. Bianca weszła do auta tak jak by się niczego nie obawiała. Brunet zmierzył mnie wzrokiem i po prostu wsiadł do auta.
- No wsiadaj, nic Ci nie zrobimy. - Westchnął blondynem, a kątek oka zauważyłam, ze przyjaciółka pokręciła głową bym weszła, co też uczyniłam.

- Bianca uduszę Cię kiedyś zobaczysz. - Szepnęłam cicho, na moje nie szczęście usłyszała to. Po 10 minutach dojechaliśmy do ich domu, który znajdował się na obrzeżach Tokyo. Ha! Wiedziałam, zgwałcą nas i porzucą w jakiś rowie. 
 - Bianca możemy pogadać? - Spytałam. Popatrzałam na chłopaków, a oni zrozumieli i poszli do środka.

 - O co chodzi? - Spytała cicho, patrząc poważnym wzrokiem na mnie. - Nie wydaje Ci się, ze ich zachowanie jest jakieś dziwne? - Zadałam pytanie, nie odpowiedziała tylko pokiwała przecząco głową. - Jesteś przewrażliwiona. - Mruknęła cicho. - Zaoferowali pomoc to ją przyjęłam i tak byłyśmy zgubione już, jutro wrócimy do hotelu, obiecuję.

 - No dobra. - Westchnęłam cierpko, nie moja wina, że jesteś taka przewrażliwiona. Bianca ruszyła swobodnym krokiem do ich domu, a ja za nią. No może, racja nic nam nie zrobią, ale byli już po trzydziestce, a nie mieli żon, ani dziewczyn.

Dobra Laura miała rację, to co zrobiliśmy było głupie, ale jaki miałyśmy inny wybór? Gdybyś olały propozycję Ruki’ego i odeszły to pewnie znów trafiłybyśmy na tamtych fagasów, poza tym nie wiem czemu, ale czułam, że mogłam im ufać, co było idiotyczne, bo ich nie znałyśmy, nie wiedziałyśmy jakim ludźmi, ale cóż to się okaże.
Ich dom był wielki, z tego co zauważyłam był też całkiem przytulnie urządzony.
Kai zaprosił nas do salonu, a następnie z Ruki’m zniknęli w dwóch różnych pokojach , spojrzałyśmy na siebie zaskoczone, po czym mężczyźni podali nam jakieś suche ubrania i pokazali gdzie mogłyśmy się przebrać.
Ech, ubrania Kai’a były na mnie za duże. Wyglądałam jak bym miała ciuchy po starszym bracie, cóż tak to się kończy jak się jest wzrostu Ruki’ego, wróć jest się niższym od niego.
Wróciłam do salonu i spojrzałam na Laurę, jej ubrania pasowały dużo lepiej a poza tym wyglądała na mniej przestraszoną. Usiadłyśmy na kanapie, a na stole leżały przygotowane kanapki i herbatę, nasi towarzysze usiedli naprzeciwko nas.
- Etto, powiecie nam jak to się stało, że znaleźliśmy Was w takie sytuacji? – Zapytał blondyn.

Laura prychnęła cicho, a ja pokrótce opowiedziałam o wszystkim.
- Jesteście siostrami? – Spytał Kai znowu pokazując swoje dołeczki.

- Nieee, przyjaciółkami – Odpowiedziałam.

- A jak się poznałyście? – Zainteresował się Ruki, który co chwile kukał na Laurę.

Taak, już widzę jak im mówię „ Wiecie Laura prowadziła fanpage na facebook’u, ale potrzebowała adminów, ja się zgłosiłam, a ona mnie wybrała”.
- Eee, na facebook, ale często się spotykałyśmy i zaprzyjaźniłyśmy.

Pytali też jak znalazłyśmy się w Japonii, widząc , że jesteśmy zmęczone, spojrzeli na siebie po czym odezwał się młodszy z nich : Widzę , że jesteście zmęczone , prześpijcie się tutaj, tyle, że jest problem, będzie musiały z nami spać.
Widząc nasze spojrzenia natychmiast podniósł ręce w obronnym geście.
- Nie bójcie, nic Wam nie zrobimy, będziemy grzeczni, nie jesteśmy jakimś zboczeńcami.
 – Powiedział starszy z nich.

- Tak, przecież każdy normalny człowiek molestuje barierki i statyw od mikrofonu.- Mruknęłam, na szczęście Ruki tego nie usłyszał.

No pięknie, po prostu moim marzeniem jest spędzić noc w łóżku z chłopakiem, którego praktycznie nie znam. Patrzałam groźnie na Biance.
- Ej no Laura, nie patrz tak na mnie. - Mruknęła i poszła z brunetem do pokoju. No nic, zostało mi tylko pójście z tym małym zboczeńcem iść spać. Podał mi rękę, którą od razu odtrąciłam i sama wstałam.

-Ej, no nic Ci nie zrobię. - Mruknął w obronnym geście blondynek i ruszył do pokoju, a ja za nim. Wiedziałam, że nie zasnę. Położyłam się. Byłam ciekawa co Bianca robi z brunetem. Zamknęłam oczy próbując zasnąć, co mi się jednak udało po godzinie.....

[Ranek]

Obudziłam się o dziwo cała i zdrowa. Blondynka już nie było. Wyszłam z łózka i skierowałam się do wyjścia z jego pokoju, od razu wpadłam na przyjaciółkę.
- To jak tam noc minęła, zgwałcił Cię? - Zaśmiała się Bianca, zmierzyłam ją groźnym wzrokiem. - Oj no dobra, chodźmy do nich.

- No ok. - Mruknęłam cicho i poszłam za nią na dół.

Byłam ciekawa czy Laura poszła do pokoju Ruki’ego. Gdyby spojrzeniem mogła zabić, już dawno leżałabym na podłodze martwa. Obudziłam się gdy Kai wstawał z łóżka, nie wiem jak to się stało, ale przez całą noc mnie przytulał. Wychodząc z jego pokoju wpadłam na Laurę. Zeszłyśmy do salonu, ale ich tak nie był , więc zajrzałyśmy go kuchni, uśmiechnęli się na nasz widok. Weszłam do kuchni i pomogłam Kai’owi szykować kanapki dla nas.
- Mam nadzieję, że nas nie otrujesz. – Mruknęła Laura.

- Spokojnie, w razie czego ktoś się nami zaopiekuje. – Puściłam oczko do Kai’a. Po chwili poszliśmy do jadalni i zjadłyśmy przygotowane kanapki.

Nie wiem czemu czułam się tu dobrze, nie chciałam wracać do hotelu.

- Co Wy na to, żebyśmy pokazali Wam miasto? – Spytał blondynek patrząc na Laurę. Odkąd ją zobaczył cały czas się w nią wpatrywał.

-Cóż sądzę, że to dobry pomysł. Co o tym myślisz Laura? – Zapytałam moją przyjaciółkę.




Westchnęłam tylko. Oczywiście, ze chciałam zwiedzić Tokyo, ale nie w ich towarzystwie. Nie czułam się pewnie. Bianca odstąpiła i poszła z perkusistą zrobić kawę, której zapach unosił się już praktycznie wszędzie. Taak, jedzenie  japońskie jest o wiele smaczniejsze niż to nasze w Polsce. Siedziała spokojnie, kończąc jeszcze kanapkę, gdy zauważyłam, że blondynek cały czas się mi przygląda.
- Coś nie tak? - Spytałam unosząc brew w górze. Zauważyłam, że od kąt mnie spotkał cały czas się na mnie gapi. 

 - Nie, nie wszystko okej. - Mruknął spokojnie rumieniąc się lekko. Zdziwiłam się i wzruszyłam ramionami. Zachowywał się dziwnie, zwłaszcza, kiedy byłam tylko z nim w jednym pomieszczeniu. Skończyłam kanapkę, akurat tamta dwójka przyniosła kawę.

 - To co Laura, jedziemy z nimi? - Spytała Bianca patrząc na mnie 
dość uważnie. Nie nienawidziła tego spojrzenia. Zawsze kojarzyło mi się z chęcią mordu.


 - Bianca...- Westchnęła. - Miałyśmy wracać do hotelu.

- Tak, ale pomyśl, jak nie poznamy miasta znowu się zgubimy, a jak Kai i Ruki nam pokażą będzie nam o wiele łatwiej. – Mruknęłam, w moich oczach chyba był widać niemą prośbę, dziewczyna zgodziła się posyłając mi spojrzenie, które znaczyło ,że mam przejebane, cóż później będę się tym martwić.

 Chciałam z nimi spędzić trochę więcej czasu, ale z drugiej strony nie chciałam zostawiać Laury samej. Kompletnie nie rozumiałam mojej przyjaciółki, pamiętam , że miałyśmy być ostrożne, ale oni uratowali nam dupy i cały czas troszczyli się o nas. Obie chciałyśmy ich poznać, a szczególnie Laura miała szczęście było widać, że mały wokalista jest nią zainteresowany. Kawę wypiliśmy w ciszy, a następnie poszłyśmy z mężczyznami do samochodu.
Ruki usiadł za kierownicą, ja natomiast wpakowałam się na tylnią kanapę z Kai’em. Laura chcąc nie chcąc musiała usiąść z przodu z blondynkiem.
Wokalista z perkusistą okazali się świetny przewodnikami, narysowali nam nawet mapki.
Po południu po drodze musieliśmy pojechać na stację benzynową, razem z Laurą zostałyśmy w samochodzie, nie odzywała się do mnie, była wściekła. Blondyn i brunet wyszli z samochodu rozmawiając cicho, gdy wrócili straszy z nich powiedział: Mamy dla Was niespodziankę.

Zadławiłam się słysząc, że mają dla nas niespodziankę. Co oni kombinują. Wiedziałam, że nie miałyśmy z nimi nigdzie jechać.

- Bianca wracamy do hotelu. - Mruknęłam stanowczo. - Wybaczcie, ale na nas już czas.
Spojrzałam na Biance wiedziałam, że mnie znienawidzi za to, ale trudno. Tego było już za wiele. 

- Ale Laura.. - Nie dokończyła, bo brunet się wtrącił.

- Usiądźmy na spokojnie i wszystko sobie wyjaśnimy. - Mruknął.

- Zamknij się, z Tobą nie gadam. - Wrzasnęłam ty razem już wkurzona, to nie tak miało wszystko wyglądać. Spojrzałam na przyjaciółkę. - Chcesz możesz zostać z nimi, ale ja wracam.

Spojrzałam na mężczyzn, kompletnie nie wiedzieli co zrobić, zaczęłam bawić się włosami, zawsze to robiłam gdy się denerwowałam i moja przyjaciółka dobrze o tym wiedziała.

- Ale Laura, cholera czego się boisz ? Powiedz mi to , zamiast nie odzywać się. - Odezwałam się po polsku,chciałam żebym tylko ona mnie zrozumiała. - Dobra, to wszystko moja winna, zjebałam, przeze mnie się zgubiłyśmy, przeze mnie tamci debile nas zaczepili, przeze mnie wylądowałyśmy w nich w domu, ale oni nic na nie zrobili. Zaopiekowali się nami, cholera widać nawet, że Ruki Cię lubi, przynajmniej się stara zwrócić Twoją uwagę, w przeciwieństwie do... nie ważne. Nie możemy cały czas bać się ludzi, musiałaś się z tym liczy, że same nie damy sobie tu rady, a gdyby nie oni nie wiadomo jak tamta sytuacja by się skończyła. Więc powiedź mi w końcu o co Ci chodzi?

Zaczęłam coraz bardziej gestykulować rękami, Kai chciał już coś wtrącić , ale wokalista go powstrzymał.

A Laura spojrzała na mnie, prychnęła i ruszyła przed siebie
.
- Hej. - Złapałam ją za rękę. - Spójrz na mnie. Razem tu przyjechałyśmy, razem mieszkamy, więc razem rozwiązujemy problemy, więc proszę powiedz mi o co chodzi. Nie siedzę w Twoje głowie to nie wiem. Względem Kaoru byłaś nie ufna, względem Ruki’ego też. Ale co ja takiego zrobiłam, że ze mną nie chcesz rozmawiać.

Westchnęła tylko, zaczęło mnie już pomału  wyprowadzać z równowagi ta rozmowa.
- Dobrze wiesz, że to wszystko nie było w naszym planie! - Wrzasnęłam, nie po polsku, lecz po japońsku. - Miałyśmy pierw znaleźć sobie mieszkanie, potem spotykać się z chłopakami. A co zrobisz jak przestanie im się podobać zabawa.nami?! - Westchnęłam. 

- Ej chcemy wam tylko pomóc. - Mruknął Kai obejmując Biance ramieniem by się nie martwiła.

- Masz drogę wolno. - Mruknęła spokojnie do przyjaciółki. - Chcesz zostań z nimi, ale ja mam wrócić do hotelu cała i zdrowa. - Szepnęłam.

Gest Kai’a był miły i kompletnie mnie zaskoczył. Nasza kłótnia musiała wyglądać dziwnie, moich słów Kai i Ruki nie rozumieli , za to Laury świetnie.

- Jesteś niesprawiedliwa. - Mruknęłam, dalej mówiąc po polsku, klapnęłam na ziemi , a Kai razem ze mną dalej mnie obejmując posłałam mu delikatny uśmiech i wróciłam wzrokiem do Laury. - Co zrobię jak im się znudzi ? Nic. To nie byłby pierwszy raz kiedy ktoś mnie olewa, dlatego chce skorzystać z tego , spędzić z nimi jak najwięcej czasu. Pamiętasz nasze rozmowy ? Pamiętasz " raz się żyje " ? Nie da się wszystkiego zaplanować . Zaplanowałyśmy wyjazd i tylko tyle mogłyśmy zrobić, wiedziałyśmy, że nie będzie lekko. Szczególnie tu musimy być spontaniczne i szybko podejmować decyzję. Czuje się za Ciebie odpowiedzialna, więc, nie chcę Cię samej puszczać, ale proszę nie wymagaj ode mnie, żebym z Tobą szła. Proszę. Sprawdzimy ich niespodziankę, jak będzie coś nie tak , albo się Ci się coś nie spodoba od razu pójdziemy obiecuje.

Wywróciłam oczami, dobrze wiedziała, że nikomu nie ufam. 

- Chcesz możesz z nimi zostać. - Mruknęła. - Ale ja mam zamiar wrócić do hotelu cała i zdrowa.

Sama zaczęłam nie wierzyć w to co mówię. Oskarżałam ich o nie wiadomo co tak jak by to była ich wina, że znalazłyśmy się w takiej sytuacji, a nie innej.

- Laura my wam na prawdę nic nie zrobimy. - Mruknął blondynek. - Ale jak chcesz to Cię podwiozę do hotelu.

- Nie dzięki, dam sobie radę. - Mruknęłam.
-Laura posłuchaj samą siebie. Po pierwsze tamtej nocy wcale nie musieli nam pomagać, samo mogli dostać w zęby, w domu też nic nam nie zrobili, czemu nie chcesz pozwolić, żeby nam pomogli? Gdyby chcieli nam coś zrobić, to zrobiliby to dawno, tam na ulicy, albo u nich w domu. I co wrócisz do hotelu? Wiesz jak? I myślisz, że naprawdę puszczę Cię samą a z nimi zostanę? Naprawdę tam myślisz? Za kogo Ty mnie masz? – W pewnym momencie zaczęłam krzyczeć na moją przyjaciółkę. – Cholera, przepraszam to moja winna, że to wszystko się wydarzyło, naprawdę Cię przepraszam, ale czuje, że mogę im ufać. Laura proszę Cię, skoro nie ufasz im, to zaufaj mi. Potrafisz?

Moje pytanie zawisło w powietrzu atmosfera robiła się coraz bardziej gęsta. Schowałam głowę w dłoń, a Kai cały czas mnie obejmował próbując pocie szczyć, Ruki ukrytkiem się nam przypatrywał, ale i tak ciągle patrzył na moją przyjaciółkę. Obaj mężczyźni byli zdezorientowani, nie wiedzieli co takiego powiedział, że Laura zamilkła.
Odezwała się dopiero po dobrych paru minutach.

- A niech Cię diabli wezmą. - Mruknęła i wsiadłam do auta. Wokalista usiadł po stronie kierowcy, najwidoczniej ciekawy o co chodziło Biance. 

- Możesz mi powiedzieć czemu nas oskarżasz o nie wiadomo co? - Spytał patrząc na mnie zaciekawiony. Widziałam, że chciał pogłaskał mnie po policzku, ale uderzyłam jego rękę. - Ała..

- Miało boleć. - Mruknęłam, zadowolona, może nauczy się, że mnie się nie dotyka.

Tamta dwójka po pięcio minutowej rozmowie na trawie weszła na tylne siedzenia. Było można wyczuć, że atmosfera po między mną, a blondynkiem jest dość namiętna.

Ruki ruszył i po chwili wyjechał ze stacji na drogę szybkiego ruchu.
Świetnie, po prostu świetnie, Laura pewnie teraz mnie nienawidzi, z jej sytuacji wygląda to jakby ją to tego zmusiła. Moja przyjaciółka miała masę szczęścia, nie dość, że Kaoru był nią zainteresowany, to teraz Ruki. Cóż , miało to co lubią Japończycy np. blond włosy, nie to co ja.
Dziewczyna nie zwracała kompletnie na nas uwagi, tylko wpatrywała się uparcie w krajobraz. Nie miałam pojęcia dokąd nas zabierają, zachowałam się jak kretynka, może jednak Laura miała rację ? Ale gdyby coś chcieli zrobić, zrobiliby to dawno temu, a nie teraz. Za nim weszłam do samochodu, próbowałam wyjaśnić Kai’owi zaistniałą sytuacje, on tylko pokiwał głową, że rozumie i uśmiechnął się pokazując swoje dołeczki.
Jechaliśmy tak już dobre pół godziny w kompletniej ciszy, po kolejnych 30 minutach, byliśmy na miejscu.
Ukazała się nam niewielka, ale jakże piękna górka.

- Laura. – Mruknęłam cicho, wychodząc z samochodu. – Jesteś na mnie zła?

Prychnęłam tylko, mimo, że nie umiałam być na Biance zła. 

- Nie, nie jestem. - Mruknęłam i oparłam się o auto. - Ale dalej myślę, że to jest zły pomysł z tym. 

Spojrzałam na tamtych, a oni podeszli do nas. Kai objął Biance ramieniem. Uśmiechnęłam się widząc to widać było, że jest szczęśliwa, że aż tak może być blisko niego. 

- Oj Ruki, Ruki. - Westchnął perkusista, zdziwiło mnie to, spojrzałam na niego, a on momentalnie zrobił się czerwony. Zaśmiałam się cicho.

Cóż, ulżyło mi. Tak naprawdę to była nasza pierwsza kłótnia i to na dodatek przez facetów, świetnie zaczęłyśmy pobyt w Tokyo.
Cieszyły mnie gesty Kai'a chociaż nie miałam pojęcia co myśli. Na razie nie będę się tym przejmować. Ruszyliśmy ja z Kai'em z przodu, a Laura z Ruki'm za nami. Po jakimś czasie byłyśmy na szczycie, widoki były niesamowite, widziałam, że Laurze też się podobają.
Mężczyźni przyglądali się i po chwili zaczęli cicho śmiać, obie rzuciłyśmy im mordercze spojrzenie, a oni umilkli.

- Widzicie? W tym byłyście zgodnie. - Mruknął blondyn. - Zaczekajcie chwilkę idziemy po coś do samochodu
.

Westchnęłam cicho.

- Miała być tylko jedna niespodzianka. - Mruknęłam  i usiadłam na trawie. Przyglądałam się widokowi z górki, na prawdę było przepięknie. 

- Bianca? - Spytałam cicho.

- Tak? - Spytała patrząc na mnie uważnie.

- Jesteś pewna, że chcemy tu zostać? - Spytałam cicho. Sama zaczęłam już wątpić, że dobrze zrobiliśmy, że wyjechałyśmy. 

- Tak dobrze. - Odpowiedziała z uśmiechem. - Coś czuję, że tu już zostaniemy z kimś kto się nami na.prawdę zaopiekuje.

Ahh. No tak. Oni.. Fakt byli mili, ale to nie znaczyło, że nie mogą nam w każdej chwili coś zrobić.

- Ładniej niż w Polsce. - Mruknęłam. - Czasami zastanawiam się dlaczego dali nam to obywatelstwo. 

- Po prostu miałyśmy szczęście. - Mruknęła.

Może i tak. Spojrzałam w stronę auta, a tamci już szli w naszą stronę

- Spróbuj się teraz zrelaksować, nie myśl o tym co będzie, baw się chwilą. - Odpowiedziałam wstając. Taak, pani chodzącą pesymistka waliła takimi tekstami. Czułam się dużej lepiej odkąd byłyśmy w Japonii.

Nasi towarzysze byli coraz bliżej nas, rozmawiali o czymś cicho.

- Cóż, to nie tak miało wyglądać. - Mruknął brunet pocierając kark. - Ale wpadliśmy na pomysł, że skoro tu jesteśmy to zrobimy sobie mały piknik.

Byłyśmy tym zaskoczone, ale pomogłyśmy chłopcom rozłożyć koc, Ruki niby niechcący musnął dłoń Laury, na co tak drgnęła zaskoczona i się lekko zauważalnie odsunęła. Na kocu znalazł się też termos z herbatą i jakieś przekąski. 

- Wiecie, jesteście pierwszy kobietami, od dawna jakie spotkaliśmy, które nie próbują się na nas rzucić, albo krzywo na nas patrzą, to miłe. - Odezwał się Ruki.

- A tam, miłe, nie miłe, nie jesteśmy jakimś psycho fankami , co nie Laura ? - Dźgnęłam ją łokciem lekko w bok. 

Siedzieliśmy tak, że po lewej był Ka , potem, ja, obok mnie moja przyjaciółka, a koło niej blondynek.

- Tak, nie jesteśmy psycho fankami. - Mruknęłam cicho, spoglądając na bruneta i Biance, którzy siedzieli bardzo blisko siebie.

- To kochaniutkie częstujcie się. - Mruknął blondynek z uśmiechem.

Kłótnia odeszła w nie pamięć. Atmosfera była bardzo miła, oprócz tego, że ciągle widziałam jak.blondynek się na mnie gapi. Wkurzało mnie już to pomału, z czego moja przyjaciółka wraz z brunetem mieli ubaw. Uśmiechnęłam się chytrze, chciałam się odegrać. Bianca przeraziła się widząc mój wyraz twarzy

- Więc.. - Mruknęłam cicho. - Bianca opowiesz mi o tym 40 centymetrach? - Spytałam z szerokim uśmiechem.

Ja ją UDUSZĘ, jak tylko zacznę oddychać, bo w tym momencie się krztusiłam, Kai próbował mi pomóc, co po paru minutach się udało.

- Więc o co chodzi z tymi 40 cm ? - Zapytał Kai.

- Eeeee.... no .... bo.... w sumie to nic takiego... no bo kiedyś widziałam dużego gołębia i zgadłam , że ma około 40 cm. - Mruknęłam zawstydzona, przysięgam, jak będziemy same, marny jej los.

- Taaak , bo w końcu Bianca boi się gołębi, prawda ? - Uśmiechnęła się złośliwie Laura.
Ruki wybuchnął śmiech i prawie leżał na koc, Kai próbował się opanować, przez co tylko się uśmiechnął pokazując dołeczki.

- No, bo one są niebezpieczne. - Mruknęłam posyłając Laurze kolejne spojrzenie i wstałam z koca , po czym przeszłam parę metrów i usiadłam na trawie.
- Kai w pewnym czasie dowiesz się o.co tak na prawdę chodziło. - Zachichotałam i poszła do niej. - No weź nie bądź taka.

- A weź idź w cholerę. - Mruknęła na co ja się zaśmiałam.

- Binca nasz perkusista Cię wola. - Mruknął blondynek. 

Spojrzałyśmy po sobie zdziwione, wzruszyłyśmy ramionami i wróciliśmy na koc.
- O co chodzi? - Spytała od razu prosto z mostu.

Spojrzałam na niego próbując rozszyfrować to co chciał jej powiedzieć. Byłam na prawdę ciekawa. 

- No etto.. - Mruknął. - Czy chcesz zostać moja dziewczyną?


_________________________________________________


Proszę bardzo. 
Czekamy na wasze komentarze. :)


środa, 22 stycznia 2014

Rozdział I

Ohayoooo ludu~!
Wiem, że nic dawno tutaj nie było, więc przepraszam za to.
Ale za to piszę z moją koleżanką opowiadanie, a teraz zamieszczę pierwszy rozdział tego otóż opowiadania. :D Mam nadzieję, że wam się spodoba. :3

Kioymi - różowy
Emiko - niebieski. 

Serdecznie zapraszam. :D


________________________________________________________________________________


W końcu spełniły się nasze wspólne marzenia. Znalazłyśmy się w stolicy Japonii. Dalej nie mogłyśmy w to wszystko uwierzyć, że jesteśmy w Tokyo. Dostałyśmy bez problemu obywatelstwo, jednak oprócz nas nikt o tym nie wiedział, chociaż nasi rodzice, nie chcieli byśmy starały się o nie, bali się o nas i to było jasne. Byłyśmy w końcu w innym państwie, nie wiedziałyśmy co nas czeka, ale nam to nie przeszkadzało. Siedziałyśmy właśnie w pokoju hotelowym, ponieważ jeszcze nie znalazłyśmy sobie mieszkania. Bianca rozpakowywała się, a ja siedziałam na krześle przy stole, przeglądając przewodnik po Tokyo. Było wczesne popołudnie, więc chciałam coś znaleźć blisko hotelu co byśmy mogły pozwiedzać.

- To co nadszedł czas by powiadomić nasze dzieci na fanpag'u, że jesteśmy już w Tokyo? - Spytałam cicho, wyciągając laptopa. Podłączyłam mu zasilanie, czekając na odpowiedz dobre już 5 minut, której się nie doczekałam. - Bianca?

- Co ? Zaczekaj już idę. Wybacz , nie mogłam znaleźć jednej rzeczy i nie śmiej się! Wiedziałaś , że tak będzie. - opowiedziałam , normą było u mnie gubienie czegoś – pisz , pewnie są ciekawi.

Tak , w końcu tu byłyśmy , w miejscu , które od tak dawna kochałyśmy. Planowałyśmy ten wyjazd odkąd się znamy. Mimowolnie się uśmiechnęłam , pamiętam jak jeszcze niedawno rozmawiałyśmy o tym z Laurą : co sobie wyobrażamy , co my to nie zrobimy , kogo my to nie poznany. No cóż , było to mało prawdopodobne , ale może choć raz się nam poszczęści.

- Trzymaj – podałam kubek jej ulubionej herbaty i wzięłam do ręki przewodnik siadając na łóżku – odpisali coś ?

- Dzięki. Tak , mamy im wszystko opisywać i napisali , żebyś nigdzie nas nie prowadziła , bo się zgubimy.


- Pozabijam jak znajdę. Zmieniając temat , jest jeszcze wcześnie , nie ma sensu dalej siedzieć w hotelu. Więc wiesz już gdzie idziemy ? Czy powałęsamy się po okolicy ? Niedaleko stąd jest mała knajpka

- To co już masz zamiar się zgubić? - Spytałam chichocząc, a widzą jej minę przeraziłam się od razu. - Dobra, przepraszam, nie bij mnie tylko.

- No przecież nic Ci nie zrobię, najwyżej Cię zjem. - Zaśmiała się, stara groźba z naszych rozmów na facebook'u. Uśmiechnęła się do niej lekko. - To jak idziemy?

- Pewnie, że tak. - Odpowiedziałam z uśmiechem. - Tylko jak się zgubimy to będzie Twoja wina!

- No, oczywiście, ze tak. - Zaśmiała się, wątpiłam w to, że się zgubimy w końcu musiałyśmy się wziąć w garść. Nie byłyśmy już w Polsce, wszystko tutaj w Japonii mogło nam się przydarzyć.

- Tylko wiesz, że musimy uważać na ludzi, nie możemy nikomu ufać. - Przypomniałam jej, a ona pokiwała twierdząco głową.

Wyszłyśmy z pokoju zamykając go i odniosłam kartę magnetyczną do recepcji. Na zewnątrz poczułyśmy chłodny powiew tokijskiego wiatru muskającego nasze policzki. Ruszyłyśmy spod hotelu i skręciłyśmy w lewo , wokół nas było pełno ludzi ; staruszkowie z wnuczętami , grupa nastolatek w gotyckich ciuchach , każdy z nich był czymś zajęty i nie zwracali na nas uwagi , mimo iż się wyróżniałyśmy , nie chodziło tylko o wygląd , ale tylko my miałyśmy na sobie bluzki z krótkim rękawkiem , a wszyscy inni mieli narzucone chociażby na siebie bluzy , marynarki , sweterki. Rozmawiałyśmy ze sobą , śmiejąc się , bo akurat przypomniała się jedna z naszych rozmów. Szłyśmy tak z 10 minut po czym stwierdziłam , że robi mi się naprawdę chłodno , spojrzałam na Laurę po niej nic nie było widać , więc stwierdziłam ,że jak zwykle przesadzam , w końcu mi zawsze było zimno.
W pewnym momencie przystanęłam i spojrzałam na niebo robiło się pochmurno , brakuje tylko , żeby zaczęło padać , i nie byłam pewna czy w dobrą stronę idziemy , jak jechałyśmy taksówką z lotniska wydawało się to bliżej , Laura widząc moje zdezorientowanie uśmiechnęła i pchnęła mnie lekko do przodu mówiąc cicho :
- Spokojnie , jeszcze się nie zgubiłyśmy , chodź pośpieszmy się , zimno mi się robi a mam ochotę na …

- …Kubek gorącej malinowej herbaty , tak wiem , przy Tobie chyba nauczę się pić herbatę. – Mruknęłam wyjmując telefon z kieszeni i patrząc na niego. Słaba bateria , jak wrócę muszę go na ładować i schowałam go do kieszeni.

- Nie chyba , tylko na pewno. Patrz jesteśmy! No brawo Bianca , pierwsze wyjście i nas nie zgubiłaś. Chodź , wchodzimy.

No cóż , gdyby to nie była Laura , to prawdopodobnie bym dawno ją udusiła i zostawiła w ciemnym zaułku , ale tak tylko rzuciłam jej spojrzenie typu „ Powaliło Cię” i weszłam za nią do knajpki.

Zaśmiałam się widząc to spojrzenie. Czułam, że ten wieczór będzie najlepszy w naszym życiu. Poszłam zamówić herbatę dla siebie, a dla Bianci gorącą czekoladę. Podeszłam do stolika gdzie usiadła.
- Zamówione. - Mruknęłam spokojnie siadając naprzeciwko niej. - Coś czuję, że źle zrobiłyśmy wychodząc tak.

- No w sumie chyba masz rację. - Przyznała mi Bianca. Po krótkiej chwili jakiś młody Japończyk, który wyglądał mi na jakiegoś studenta przyniósł nam nasze zamówienie. Puścił oczko do Bianci, na co ja się zaśmiałam. - O widzisz już masz powodzenie wśród Japończyków. - Zaśmiałam się, na co ona zmierzyła mnie groźnie spojrzeniem. - No co? Mówię, przecież prawdę. - Oj no zamknij się i pij swoją herbatę. - Mruknęła stanowczo, ale z lekkim uśmiechem.

Spojrzałam za okno, rozmyślając nad tym wszystkim. Dalej do mnie nie docierało, ze jesteśmy w Tokyo. To wszystko działo się jak dla mnie za szybko. Mimo, że miałam 18 lat nie przyzwyczaiłam się do takich dalekich wyjazdów. Upiłam łyk ciepłego napoju, obserwując bacznie przechodniów.

Patrzyłam na Laurę z lekkim rozbawieniem , dało się z niej czytać jak z otwartej książki , było widać , że jest szczęśliwa z powodu naszej decyzji , z drugiej strony było widać , że jest troszkę przestraszona , no cóż , ja też się bałam , ale nie chcąc jeszcze bardziej straszyć mojej przyjaciółki , nie pokazywałam tego.
Spojrzałam w tym samym kierunku co ona i zobaczyłam , że zaczyna padać. No pięknie , po prostu cudownie.

- Zaczęło padać , zaczekajmy może jeszcze trochę może się uspokoi. Zamówię nam jakieś przekąski , od rana nic nie jadłyśmy. – Mówiąc to wstałam i ruszyłam w stronę baru , było w nim coraz więcej ludzi chcący schować się przed deszczem , niestety nie patrzyłam przed siebie tylko na telefon i wpadłam na kelnera , który nas obsługiwał , zawstydzona wyszeptałam przeprosiny i złożyłam zamówienie.

Wracając do stolika Laura się uśmiechała

- Ani słowa! – mruknęłam i usiadłam , na co ona tylko prychnęła. W sumie był on całkiem przystojny , a gdy do nas podchodził i znów się uśmiechnął mnie zatkało. On miał tak ubóstwiane przeze mnie dołeczki! Laura widząc moją minę zaśmiała się i podziękowała. Po chwili posłałam jej kolejne spojrzenie . Coś przykuło moją uwagę z wyjątkiem naszego zamówienia leżała jakaś karteczka , już chciałam ją wziąć do ręki , ale moja przyjaciółka mnie ubiegła.


Widząc karteczkę, zabrałam ją od razu z uśmiechem. Otworzyłam ją i zaczęłam się cicho śmiać.

- Oho, chyba ktoś Cię chce poderwać. - Mruknęła z szerokim uśmiechem wręczając przyjaciółce ową karteczkę. - Oj zamknij się no. - Mruknęła rumieniąc się. Spojrzałam za szybę, a widząc, że zaczęło bardziej padać westchnęłam. - Chyba będziemy musiały tu dłużej zostać, prawda Laura? - Racja. - Odpowiedziałam cicho upijając łyk herbaty, a widząc, że owy kelner który porzucił karteczkę podchodzi do nas do nas z jakiś innym kelnerem, który również był przystojny, zakrztusiłam się. - Chyba obie będziemy miały dzisiaj szczęście. - Zachichotała Bianca, a ja tylko pokiwałam twierdząco głową.

Po chwili obaj mężczyźni do nas podeszli.

- Etto , jestem Takashi- chłopak z dołeczkami ukłonił się lekko , a potem wskazał na swojego kolegę – a to Kaoru. Możemy się przysiąść ?

Spojrzałyśmy na siebie z Laurą , po czym zaprosiłam ich gestem ręki.
Bardzo miło się nam z nimi rozmawiało. Okazało się , że to przyjaciele z uczelni , byli również ciekawi jak my znalazłyśmy w Japonii.
Byłam zaskoczona reakcją Laury , sprawiała wrażenie nieśmiałej , odpowiadała na pytania Kaoru , ale zachowywała się nieufnie. Tak , pamiętałam o czym mówiła , ale nie miałam pojęcia , że jest taka nieśmiała , jak się poznałyśmy odniosłam inne wrażenie. No cóż , ja w miedzy czasie śmiałam się z żartu jaki opowiedział mi Takashi. Byłam zadowolona , od niedawna jesteśmy w Tokyo , a już poznałyśmy już pierwszych znajomych i to na dodatek takich przystojnych.
Spędziłyśmy z nimi tak miło czas , że nawet nie zorientowałyśmy się, że się ściemniło , mimo , że padało jeszcze mocniej , trzeba w końcu wrócić do hotelu. Było mi przykro ,że musiałam przerwać rozmowę Laury z jej towarzyszem , ale naprawdę musiałyśmy się zbierać.

- Laura ? – odezwałam się cicho , jednak ona mnie nie słyszała , czekałam tak 10 minut i w końcu nie wytrzymałam , i kopnęłam ją delikatnie w nogę.



Moja przyjaciółka podskoczyła , zaskoczona.

- Co, co jest? - Spytałam cicho, przenosząc wzrok na nią. - Ach, tak musimy już wracać.

 - Oh, tak szybko? - Spytał Kaoru,a ja pokiwałam twierdząco głową.

- Przykro mi, ale naprawdę już musimy. - Mruknęła Bianca, byłam lekko zła, że musiałyśmy już wracać, ale cóż dobrze by było się wyspać. Wstała i ruszyłam z przyjaciółką do wyjścia. - To prowadź. - Zaśmiałam się, w końcu ona nas tu przyprowadziła, to powinna wiedzieć jak stąd wrócić. W końcu ruszyła, a ja za nią. Światła bilbordów promujące równe zespołu odbijamy się od ulic. Widząc jakiś park zdziwiłam się. - Bianca na pewno dobrze idziemy? - Tak na pewno, w końcu ja nas tu przyprowadziłam. - Odpowiedziała na moje pytanie, wzruszyłam ramionami i ruszyłam dalej za nią. Mijałyśmy właśnie jakiś ciemny zaułek skąd było słychać jakieś jęki. Zagryzłam wargę, by się nie roześmiać. - Coś czuję, że Tokyo zaczyna mnie przerażać. - Zaśmiała się. - Jestem ciekawa co nas jeszcze dzisiaj spotka, oprócz jakiejś parki która się pieprzy w zaułku. - Może spotkamy naszych kochanym mężów. - Podsunęła pomysł Bianca. - Chociaż nie, to na pewno się nie stanie. - No właśnie, to by musiał być jakiś cud. 

- Westchnęłam cicho, chociaż miło by było ich spotkać. Nawet nie musiałybyśmy z nimi gadać, ale chociaż zobaczyć ich na własne oczy.

Dobra , nie panikuj , nie panikuj , wdech i wydech , wcale się nie zgubiłaś , tylko zboczyłaś trochę z trasy , przecież , cholera bardzo się zgubiłaś , ale nie powiesz przecież tego Laurze. Gdybyśmy wcześniej wyszły , nie doszłoby do tego , a teraz leje coraz mocniej.

- Chodź , przejdziemy przez ten park , to są skróty- mruknęłam. Laura nic nie odpowiedziała , tylko poszła za mną. Szłyśmy dalej , byłyśmy przemoknięte i zmarznięte. W połowie parku podeszłam do jakieś wielkiego drzewa usiadłam na ziemi i schowałam głowę w dłonie. Laura nie wiedząc co mi się stało , usiadła koło mnie.

- Laura – odezwałam się ze łzami w oczach – jesteśmy w dupie. Zgubiłyśmy się , nie mam pojęcia gdzie jesteśmy – nagle zobaczyłam jakiegoś mężczyznę ubranego w garnitur , chciałam go zapytać o drogę , ale on mnie totalnie olał. Zaczęłam przeklinać , uspokoiłam się po jakiś 5 minutach.

- Jednak nasze dzieci miały rację , mogłabyś powiedzieć , że chcesz się zgubić - dziewczyna próbowała rozładować sytuację żartami.

- Nie jesteśmy w jakiejś cholernej galerii handlowej w Opolu , tylko w Tokyo w miejscu , którego nie znamy , więc ogarnij się to nie miejsce na żarty- krzyknęłam na moją przyjaciółkę , to , że się zgubiłyśmy nie była jej winna, tylko moja , byłam na siebie wściekła. Byłam starsza i czułam się odpowiedzialną za Laurę.

Ona tylko opuściła głowę .

- Przepraszam. Telefony! Zadzwonimy na recepcję i ona udzieli nam informacji jak wrócić. – Spojrzałam na swój telefon , ale był rozładowany , z telefonem Laury było to samo. Stałyśmy tak jeszcze chwilę po czym podeszło do nas 2 typków.

- Hej dziewczynki , co robicie w taką porę same w parku ? Nie wiecie , że to niebezpieczne – odezwał się jeden z nich. Jak się okazało byli podchmieleni i to ostro.

- Patrz! – krzyknął do kolegi drugi – one są białe. Chodźcie ,mamy sake , napijcie się z nami.

- Dzięki , ale nie.- odezwała się Laura.

Pierwszy z chłopców podszedł w jej kierunku i mruknął : Jak to ? Nie pobawisz się z nami ? A wiesz , że lubię blondynki.

- Odpierdol się od niej – warknęłam i pociągnęłam Laurę za rękę. Wybiegłyśmy z parku , ale oni ciągle szli za nami.

- Ulica – powiedziałam- Jak będziemy na ulicy , gdzieś gdzie jest pełno ludzi nic nam nie zrobią.



- Ulica guzik kuźwa nam da. - Zaczęłam panikować, na ulicę którą właśnie weszłyśmy nie było ani śladu ludzkiej istoty. - I masz tą swoją ulicę. - Dobra Laura, spokojnie zaraz znajdziemy wyjście z tej sytuacji. - Mruknęła Bianca, było widać po niej, ze również nie wiedziała co robić w tej sytuacji. - Wdech i wydech, wdech i wydech. - Ale my tu nie potrzebujemy instrukcji do porodu! - Westchnęłam, a widząc jak jacyś chłopacy idą w naszą stronę przeraziłam się. - No i to na pewno są ich kumple! Podeszli do nas spokojnie, tak jak by naprawdę nie chcieli nam niczego zrobić. - Wszystko w porządku? - Spytał wysoki brunet stanęłam pomiędzy tymi dwoma, a przyjaciółką, czekając co ta odpowie. Spojrzała na mnie tak jak by chciała bym ja coś odpowiedziała, a przecież doskonale wiedziała, ze jestem nieśmiała. - Nie chcemy wam nic złego zrobić. - Mruknął spokojnie blondy, mierząc mnie wzrokiem, zadrżałam. Kojarzyłam ich skądś, ale nie umiałam skojarzyć. - Jacyś dwaj debile się do nas przyczepili, a my się zagubiłyśmy. - W końcu odezwała się Bianca, a tamci podeszli. - Zostawcie je w spokoju, czekaliśmy na nie więc wypierdalać stąd. - Syknął brunet. - To co Kai, może je weźmiemy do nas, są całe przemoczone i zmarznięte. - Zaproponował temu wyższemu blondynek. Kai, Kai....chwila no. Czy oni nie należą do zespołu the GazettE?!



___________________________________________________________________________

Czekamy na wasze komentarze. :D

Obsługiwane przez usługę Blogger.