środa, 22 stycznia 2014

Rozdział I

Ohayoooo ludu~!
Wiem, że nic dawno tutaj nie było, więc przepraszam za to.
Ale za to piszę z moją koleżanką opowiadanie, a teraz zamieszczę pierwszy rozdział tego otóż opowiadania. :D Mam nadzieję, że wam się spodoba. :3

Kioymi - różowy
Emiko - niebieski. 

Serdecznie zapraszam. :D


________________________________________________________________________________


W końcu spełniły się nasze wspólne marzenia. Znalazłyśmy się w stolicy Japonii. Dalej nie mogłyśmy w to wszystko uwierzyć, że jesteśmy w Tokyo. Dostałyśmy bez problemu obywatelstwo, jednak oprócz nas nikt o tym nie wiedział, chociaż nasi rodzice, nie chcieli byśmy starały się o nie, bali się o nas i to było jasne. Byłyśmy w końcu w innym państwie, nie wiedziałyśmy co nas czeka, ale nam to nie przeszkadzało. Siedziałyśmy właśnie w pokoju hotelowym, ponieważ jeszcze nie znalazłyśmy sobie mieszkania. Bianca rozpakowywała się, a ja siedziałam na krześle przy stole, przeglądając przewodnik po Tokyo. Było wczesne popołudnie, więc chciałam coś znaleźć blisko hotelu co byśmy mogły pozwiedzać.

- To co nadszedł czas by powiadomić nasze dzieci na fanpag'u, że jesteśmy już w Tokyo? - Spytałam cicho, wyciągając laptopa. Podłączyłam mu zasilanie, czekając na odpowiedz dobre już 5 minut, której się nie doczekałam. - Bianca?

- Co ? Zaczekaj już idę. Wybacz , nie mogłam znaleźć jednej rzeczy i nie śmiej się! Wiedziałaś , że tak będzie. - opowiedziałam , normą było u mnie gubienie czegoś – pisz , pewnie są ciekawi.

Tak , w końcu tu byłyśmy , w miejscu , które od tak dawna kochałyśmy. Planowałyśmy ten wyjazd odkąd się znamy. Mimowolnie się uśmiechnęłam , pamiętam jak jeszcze niedawno rozmawiałyśmy o tym z Laurą : co sobie wyobrażamy , co my to nie zrobimy , kogo my to nie poznany. No cóż , było to mało prawdopodobne , ale może choć raz się nam poszczęści.

- Trzymaj – podałam kubek jej ulubionej herbaty i wzięłam do ręki przewodnik siadając na łóżku – odpisali coś ?

- Dzięki. Tak , mamy im wszystko opisywać i napisali , żebyś nigdzie nas nie prowadziła , bo się zgubimy.


- Pozabijam jak znajdę. Zmieniając temat , jest jeszcze wcześnie , nie ma sensu dalej siedzieć w hotelu. Więc wiesz już gdzie idziemy ? Czy powałęsamy się po okolicy ? Niedaleko stąd jest mała knajpka

- To co już masz zamiar się zgubić? - Spytałam chichocząc, a widzą jej minę przeraziłam się od razu. - Dobra, przepraszam, nie bij mnie tylko.

- No przecież nic Ci nie zrobię, najwyżej Cię zjem. - Zaśmiała się, stara groźba z naszych rozmów na facebook'u. Uśmiechnęła się do niej lekko. - To jak idziemy?

- Pewnie, że tak. - Odpowiedziałam z uśmiechem. - Tylko jak się zgubimy to będzie Twoja wina!

- No, oczywiście, ze tak. - Zaśmiała się, wątpiłam w to, że się zgubimy w końcu musiałyśmy się wziąć w garść. Nie byłyśmy już w Polsce, wszystko tutaj w Japonii mogło nam się przydarzyć.

- Tylko wiesz, że musimy uważać na ludzi, nie możemy nikomu ufać. - Przypomniałam jej, a ona pokiwała twierdząco głową.

Wyszłyśmy z pokoju zamykając go i odniosłam kartę magnetyczną do recepcji. Na zewnątrz poczułyśmy chłodny powiew tokijskiego wiatru muskającego nasze policzki. Ruszyłyśmy spod hotelu i skręciłyśmy w lewo , wokół nas było pełno ludzi ; staruszkowie z wnuczętami , grupa nastolatek w gotyckich ciuchach , każdy z nich był czymś zajęty i nie zwracali na nas uwagi , mimo iż się wyróżniałyśmy , nie chodziło tylko o wygląd , ale tylko my miałyśmy na sobie bluzki z krótkim rękawkiem , a wszyscy inni mieli narzucone chociażby na siebie bluzy , marynarki , sweterki. Rozmawiałyśmy ze sobą , śmiejąc się , bo akurat przypomniała się jedna z naszych rozmów. Szłyśmy tak z 10 minut po czym stwierdziłam , że robi mi się naprawdę chłodno , spojrzałam na Laurę po niej nic nie było widać , więc stwierdziłam ,że jak zwykle przesadzam , w końcu mi zawsze było zimno.
W pewnym momencie przystanęłam i spojrzałam na niebo robiło się pochmurno , brakuje tylko , żeby zaczęło padać , i nie byłam pewna czy w dobrą stronę idziemy , jak jechałyśmy taksówką z lotniska wydawało się to bliżej , Laura widząc moje zdezorientowanie uśmiechnęła i pchnęła mnie lekko do przodu mówiąc cicho :
- Spokojnie , jeszcze się nie zgubiłyśmy , chodź pośpieszmy się , zimno mi się robi a mam ochotę na …

- …Kubek gorącej malinowej herbaty , tak wiem , przy Tobie chyba nauczę się pić herbatę. – Mruknęłam wyjmując telefon z kieszeni i patrząc na niego. Słaba bateria , jak wrócę muszę go na ładować i schowałam go do kieszeni.

- Nie chyba , tylko na pewno. Patrz jesteśmy! No brawo Bianca , pierwsze wyjście i nas nie zgubiłaś. Chodź , wchodzimy.

No cóż , gdyby to nie była Laura , to prawdopodobnie bym dawno ją udusiła i zostawiła w ciemnym zaułku , ale tak tylko rzuciłam jej spojrzenie typu „ Powaliło Cię” i weszłam za nią do knajpki.

Zaśmiałam się widząc to spojrzenie. Czułam, że ten wieczór będzie najlepszy w naszym życiu. Poszłam zamówić herbatę dla siebie, a dla Bianci gorącą czekoladę. Podeszłam do stolika gdzie usiadła.
- Zamówione. - Mruknęłam spokojnie siadając naprzeciwko niej. - Coś czuję, że źle zrobiłyśmy wychodząc tak.

- No w sumie chyba masz rację. - Przyznała mi Bianca. Po krótkiej chwili jakiś młody Japończyk, który wyglądał mi na jakiegoś studenta przyniósł nam nasze zamówienie. Puścił oczko do Bianci, na co ja się zaśmiałam. - O widzisz już masz powodzenie wśród Japończyków. - Zaśmiałam się, na co ona zmierzyła mnie groźnie spojrzeniem. - No co? Mówię, przecież prawdę. - Oj no zamknij się i pij swoją herbatę. - Mruknęła stanowczo, ale z lekkim uśmiechem.

Spojrzałam za okno, rozmyślając nad tym wszystkim. Dalej do mnie nie docierało, ze jesteśmy w Tokyo. To wszystko działo się jak dla mnie za szybko. Mimo, że miałam 18 lat nie przyzwyczaiłam się do takich dalekich wyjazdów. Upiłam łyk ciepłego napoju, obserwując bacznie przechodniów.

Patrzyłam na Laurę z lekkim rozbawieniem , dało się z niej czytać jak z otwartej książki , było widać , że jest szczęśliwa z powodu naszej decyzji , z drugiej strony było widać , że jest troszkę przestraszona , no cóż , ja też się bałam , ale nie chcąc jeszcze bardziej straszyć mojej przyjaciółki , nie pokazywałam tego.
Spojrzałam w tym samym kierunku co ona i zobaczyłam , że zaczyna padać. No pięknie , po prostu cudownie.

- Zaczęło padać , zaczekajmy może jeszcze trochę może się uspokoi. Zamówię nam jakieś przekąski , od rana nic nie jadłyśmy. – Mówiąc to wstałam i ruszyłam w stronę baru , było w nim coraz więcej ludzi chcący schować się przed deszczem , niestety nie patrzyłam przed siebie tylko na telefon i wpadłam na kelnera , który nas obsługiwał , zawstydzona wyszeptałam przeprosiny i złożyłam zamówienie.

Wracając do stolika Laura się uśmiechała

- Ani słowa! – mruknęłam i usiadłam , na co ona tylko prychnęła. W sumie był on całkiem przystojny , a gdy do nas podchodził i znów się uśmiechnął mnie zatkało. On miał tak ubóstwiane przeze mnie dołeczki! Laura widząc moją minę zaśmiała się i podziękowała. Po chwili posłałam jej kolejne spojrzenie . Coś przykuło moją uwagę z wyjątkiem naszego zamówienia leżała jakaś karteczka , już chciałam ją wziąć do ręki , ale moja przyjaciółka mnie ubiegła.


Widząc karteczkę, zabrałam ją od razu z uśmiechem. Otworzyłam ją i zaczęłam się cicho śmiać.

- Oho, chyba ktoś Cię chce poderwać. - Mruknęła z szerokim uśmiechem wręczając przyjaciółce ową karteczkę. - Oj zamknij się no. - Mruknęła rumieniąc się. Spojrzałam za szybę, a widząc, że zaczęło bardziej padać westchnęłam. - Chyba będziemy musiały tu dłużej zostać, prawda Laura? - Racja. - Odpowiedziałam cicho upijając łyk herbaty, a widząc, że owy kelner który porzucił karteczkę podchodzi do nas do nas z jakiś innym kelnerem, który również był przystojny, zakrztusiłam się. - Chyba obie będziemy miały dzisiaj szczęście. - Zachichotała Bianca, a ja tylko pokiwałam twierdząco głową.

Po chwili obaj mężczyźni do nas podeszli.

- Etto , jestem Takashi- chłopak z dołeczkami ukłonił się lekko , a potem wskazał na swojego kolegę – a to Kaoru. Możemy się przysiąść ?

Spojrzałyśmy na siebie z Laurą , po czym zaprosiłam ich gestem ręki.
Bardzo miło się nam z nimi rozmawiało. Okazało się , że to przyjaciele z uczelni , byli również ciekawi jak my znalazłyśmy w Japonii.
Byłam zaskoczona reakcją Laury , sprawiała wrażenie nieśmiałej , odpowiadała na pytania Kaoru , ale zachowywała się nieufnie. Tak , pamiętałam o czym mówiła , ale nie miałam pojęcia , że jest taka nieśmiała , jak się poznałyśmy odniosłam inne wrażenie. No cóż , ja w miedzy czasie śmiałam się z żartu jaki opowiedział mi Takashi. Byłam zadowolona , od niedawna jesteśmy w Tokyo , a już poznałyśmy już pierwszych znajomych i to na dodatek takich przystojnych.
Spędziłyśmy z nimi tak miło czas , że nawet nie zorientowałyśmy się, że się ściemniło , mimo , że padało jeszcze mocniej , trzeba w końcu wrócić do hotelu. Było mi przykro ,że musiałam przerwać rozmowę Laury z jej towarzyszem , ale naprawdę musiałyśmy się zbierać.

- Laura ? – odezwałam się cicho , jednak ona mnie nie słyszała , czekałam tak 10 minut i w końcu nie wytrzymałam , i kopnęłam ją delikatnie w nogę.



Moja przyjaciółka podskoczyła , zaskoczona.

- Co, co jest? - Spytałam cicho, przenosząc wzrok na nią. - Ach, tak musimy już wracać.

 - Oh, tak szybko? - Spytał Kaoru,a ja pokiwałam twierdząco głową.

- Przykro mi, ale naprawdę już musimy. - Mruknęła Bianca, byłam lekko zła, że musiałyśmy już wracać, ale cóż dobrze by było się wyspać. Wstała i ruszyłam z przyjaciółką do wyjścia. - To prowadź. - Zaśmiałam się, w końcu ona nas tu przyprowadziła, to powinna wiedzieć jak stąd wrócić. W końcu ruszyła, a ja za nią. Światła bilbordów promujące równe zespołu odbijamy się od ulic. Widząc jakiś park zdziwiłam się. - Bianca na pewno dobrze idziemy? - Tak na pewno, w końcu ja nas tu przyprowadziłam. - Odpowiedziała na moje pytanie, wzruszyłam ramionami i ruszyłam dalej za nią. Mijałyśmy właśnie jakiś ciemny zaułek skąd było słychać jakieś jęki. Zagryzłam wargę, by się nie roześmiać. - Coś czuję, że Tokyo zaczyna mnie przerażać. - Zaśmiała się. - Jestem ciekawa co nas jeszcze dzisiaj spotka, oprócz jakiejś parki która się pieprzy w zaułku. - Może spotkamy naszych kochanym mężów. - Podsunęła pomysł Bianca. - Chociaż nie, to na pewno się nie stanie. - No właśnie, to by musiał być jakiś cud. 

- Westchnęłam cicho, chociaż miło by było ich spotkać. Nawet nie musiałybyśmy z nimi gadać, ale chociaż zobaczyć ich na własne oczy.

Dobra , nie panikuj , nie panikuj , wdech i wydech , wcale się nie zgubiłaś , tylko zboczyłaś trochę z trasy , przecież , cholera bardzo się zgubiłaś , ale nie powiesz przecież tego Laurze. Gdybyśmy wcześniej wyszły , nie doszłoby do tego , a teraz leje coraz mocniej.

- Chodź , przejdziemy przez ten park , to są skróty- mruknęłam. Laura nic nie odpowiedziała , tylko poszła za mną. Szłyśmy dalej , byłyśmy przemoknięte i zmarznięte. W połowie parku podeszłam do jakieś wielkiego drzewa usiadłam na ziemi i schowałam głowę w dłonie. Laura nie wiedząc co mi się stało , usiadła koło mnie.

- Laura – odezwałam się ze łzami w oczach – jesteśmy w dupie. Zgubiłyśmy się , nie mam pojęcia gdzie jesteśmy – nagle zobaczyłam jakiegoś mężczyznę ubranego w garnitur , chciałam go zapytać o drogę , ale on mnie totalnie olał. Zaczęłam przeklinać , uspokoiłam się po jakiś 5 minutach.

- Jednak nasze dzieci miały rację , mogłabyś powiedzieć , że chcesz się zgubić - dziewczyna próbowała rozładować sytuację żartami.

- Nie jesteśmy w jakiejś cholernej galerii handlowej w Opolu , tylko w Tokyo w miejscu , którego nie znamy , więc ogarnij się to nie miejsce na żarty- krzyknęłam na moją przyjaciółkę , to , że się zgubiłyśmy nie była jej winna, tylko moja , byłam na siebie wściekła. Byłam starsza i czułam się odpowiedzialną za Laurę.

Ona tylko opuściła głowę .

- Przepraszam. Telefony! Zadzwonimy na recepcję i ona udzieli nam informacji jak wrócić. – Spojrzałam na swój telefon , ale był rozładowany , z telefonem Laury było to samo. Stałyśmy tak jeszcze chwilę po czym podeszło do nas 2 typków.

- Hej dziewczynki , co robicie w taką porę same w parku ? Nie wiecie , że to niebezpieczne – odezwał się jeden z nich. Jak się okazało byli podchmieleni i to ostro.

- Patrz! – krzyknął do kolegi drugi – one są białe. Chodźcie ,mamy sake , napijcie się z nami.

- Dzięki , ale nie.- odezwała się Laura.

Pierwszy z chłopców podszedł w jej kierunku i mruknął : Jak to ? Nie pobawisz się z nami ? A wiesz , że lubię blondynki.

- Odpierdol się od niej – warknęłam i pociągnęłam Laurę za rękę. Wybiegłyśmy z parku , ale oni ciągle szli za nami.

- Ulica – powiedziałam- Jak będziemy na ulicy , gdzieś gdzie jest pełno ludzi nic nam nie zrobią.



- Ulica guzik kuźwa nam da. - Zaczęłam panikować, na ulicę którą właśnie weszłyśmy nie było ani śladu ludzkiej istoty. - I masz tą swoją ulicę. - Dobra Laura, spokojnie zaraz znajdziemy wyjście z tej sytuacji. - Mruknęła Bianca, było widać po niej, ze również nie wiedziała co robić w tej sytuacji. - Wdech i wydech, wdech i wydech. - Ale my tu nie potrzebujemy instrukcji do porodu! - Westchnęłam, a widząc jak jacyś chłopacy idą w naszą stronę przeraziłam się. - No i to na pewno są ich kumple! Podeszli do nas spokojnie, tak jak by naprawdę nie chcieli nam niczego zrobić. - Wszystko w porządku? - Spytał wysoki brunet stanęłam pomiędzy tymi dwoma, a przyjaciółką, czekając co ta odpowie. Spojrzała na mnie tak jak by chciała bym ja coś odpowiedziała, a przecież doskonale wiedziała, ze jestem nieśmiała. - Nie chcemy wam nic złego zrobić. - Mruknął spokojnie blondy, mierząc mnie wzrokiem, zadrżałam. Kojarzyłam ich skądś, ale nie umiałam skojarzyć. - Jacyś dwaj debile się do nas przyczepili, a my się zagubiłyśmy. - W końcu odezwała się Bianca, a tamci podeszli. - Zostawcie je w spokoju, czekaliśmy na nie więc wypierdalać stąd. - Syknął brunet. - To co Kai, może je weźmiemy do nas, są całe przemoczone i zmarznięte. - Zaproponował temu wyższemu blondynek. Kai, Kai....chwila no. Czy oni nie należą do zespołu the GazettE?!



___________________________________________________________________________

Czekamy na wasze komentarze. :D

1 komentarz:

  1. Proponuję zmienić czcionkę. Przy różowej po dłuższym czytaniu bolą oczy za to niebieską ledwo widać. Tekst ogólnie dobry. Mam nadzieję że nie będzie to blog który zawiesi działalność po 3-4 rozdziałach. Życzę wam wielu wielu rozdziałów i do zobaczenia w kolejnym poście!

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.