Wiem, że nic dawno tutaj nie było, więc przepraszam za to.
Ale za to piszę z moją koleżanką opowiadanie, a teraz zamieszczę pierwszy rozdział tego otóż opowiadania. :D Mam nadzieję, że wam się spodoba. :3
Kioymi - różowy
Emiko - niebieski.
Serdecznie zapraszam. :D
________________________________________________________________________________
W
końcu spełniły się nasze wspólne marzenia. Znalazłyśmy się w
stolicy Japonii. Dalej nie mogłyśmy w to wszystko uwierzyć, że
jesteśmy w Tokyo. Dostałyśmy bez problemu obywatelstwo, jednak
oprócz nas nikt o tym nie wiedział, chociaż nasi rodzice, nie
chcieli byśmy starały się o nie, bali się o nas i to było jasne.
Byłyśmy w końcu w innym państwie, nie wiedziałyśmy co nas
czeka, ale nam to nie przeszkadzało. Siedziałyśmy właśnie w
pokoju hotelowym, ponieważ jeszcze nie znalazłyśmy sobie
mieszkania. Bianca rozpakowywała się, a ja siedziałam na krześle
przy stole, przeglądając przewodnik po Tokyo. Było wczesne
popołudnie, więc chciałam coś znaleźć blisko hotelu co byśmy
mogły pozwiedzać.
-
To co nadszedł czas by powiadomić nasze dzieci na fanpag'u, że
jesteśmy już w Tokyo? - Spytałam cicho, wyciągając laptopa.
Podłączyłam mu zasilanie, czekając na odpowiedz dobre już 5
minut, której się nie doczekałam. - Bianca?
-
Co ? Zaczekaj już idę. Wybacz , nie mogłam znaleźć jednej rzeczy
i nie śmiej się! Wiedziałaś , że tak będzie. - opowiedziałam ,
normą było u mnie gubienie czegoś – pisz , pewnie są
ciekawi.
Tak
, w końcu tu byłyśmy , w miejscu , które od tak dawna kochałyśmy.
Planowałyśmy ten wyjazd odkąd się znamy. Mimowolnie się
uśmiechnęłam , pamiętam jak jeszcze niedawno rozmawiałyśmy o
tym z Laurą : co sobie wyobrażamy , co my to nie zrobimy , kogo my
to nie poznany. No cóż , było to mało prawdopodobne , ale może
choć raz się nam poszczęści.
-
Trzymaj – podałam kubek jej ulubionej herbaty i wzięłam do ręki
przewodnik siadając na łóżku – odpisali coś ?
-
Dzięki. Tak , mamy im wszystko opisywać i napisali , żebyś
nigdzie nas nie prowadziła , bo się zgubimy.
-
Pozabijam jak znajdę. Zmieniając temat , jest jeszcze wcześnie ,
nie ma sensu dalej siedzieć w hotelu. Więc wiesz już gdzie idziemy
? Czy powałęsamy się po okolicy ? Niedaleko stąd jest mała
knajpka
-
To co już masz zamiar się zgubić? - Spytałam chichocząc, a widzą
jej minę przeraziłam się od razu. - Dobra, przepraszam, nie bij
mnie tylko.
-
No przecież nic Ci nie zrobię, najwyżej Cię zjem. - Zaśmiała
się, stara groźba z naszych rozmów na facebook'u. Uśmiechnęła
się do niej lekko. - To jak idziemy?
-
Pewnie, że tak. - Odpowiedziałam z uśmiechem. - Tylko jak się
zgubimy to będzie Twoja wina!
-
No, oczywiście, ze tak. - Zaśmiała się, wątpiłam w to, że się
zgubimy w końcu musiałyśmy się wziąć w garść. Nie byłyśmy
już w Polsce, wszystko tutaj w Japonii mogło nam się przydarzyć.
-
Tylko wiesz, że musimy uważać na ludzi, nie możemy nikomu ufać.
- Przypomniałam jej, a ona pokiwała twierdząco głową.
Wyszłyśmy
z pokoju zamykając go i odniosłam kartę magnetyczną do recepcji.
Na zewnątrz poczułyśmy chłodny powiew tokijskiego wiatru
muskającego nasze policzki. Ruszyłyśmy spod hotelu i skręciłyśmy
w lewo , wokół nas było pełno ludzi ; staruszkowie z wnuczętami
, grupa nastolatek w gotyckich ciuchach , każdy z nich był czymś
zajęty i nie zwracali na nas uwagi , mimo iż się wyróżniałyśmy
, nie chodziło tylko o wygląd , ale tylko my miałyśmy na sobie
bluzki z krótkim rękawkiem , a wszyscy inni mieli narzucone
chociażby na siebie bluzy , marynarki , sweterki. Rozmawiałyśmy ze
sobą , śmiejąc się , bo akurat przypomniała się jedna z naszych
rozmów. Szłyśmy tak z 10 minut po czym stwierdziłam , że robi mi
się naprawdę chłodno , spojrzałam na Laurę po niej nic nie było
widać , więc stwierdziłam ,że jak zwykle przesadzam , w końcu mi
zawsze było zimno.
W
pewnym momencie przystanęłam i spojrzałam na niebo robiło się
pochmurno , brakuje tylko , żeby zaczęło padać , i nie byłam
pewna czy w dobrą stronę idziemy , jak jechałyśmy taksówką z
lotniska wydawało się to bliżej , Laura widząc moje
zdezorientowanie uśmiechnęła i pchnęła mnie lekko do przodu
mówiąc cicho :
-
Spokojnie , jeszcze się nie zgubiłyśmy , chodź pośpieszmy się ,
zimno mi się robi a mam ochotę na …
-
…Kubek gorącej malinowej herbaty , tak wiem , przy Tobie chyba
nauczę się pić herbatę. – Mruknęłam wyjmując telefon z
kieszeni i patrząc na niego. Słaba bateria , jak wrócę muszę go
na ładować i schowałam go do kieszeni.
-
Nie chyba , tylko na pewno. Patrz jesteśmy! No brawo Bianca ,
pierwsze wyjście i nas nie zgubiłaś. Chodź , wchodzimy.
No
cóż , gdyby to nie była Laura , to prawdopodobnie bym dawno ją
udusiła i zostawiła w ciemnym zaułku , ale tak tylko rzuciłam jej
spojrzenie typu „ Powaliło Cię” i weszłam za nią do knajpki.
Zaśmiałam
się widząc to spojrzenie. Czułam, że ten wieczór będzie
najlepszy w naszym życiu. Poszłam zamówić herbatę dla siebie, a
dla Bianci gorącą czekoladę. Podeszłam do stolika gdzie usiadła.
-
Zamówione. - Mruknęłam spokojnie siadając naprzeciwko niej. - Coś
czuję, że źle zrobiłyśmy wychodząc tak.
-
No w sumie chyba masz rację. - Przyznała mi Bianca.
Po krótkiej chwili
jakiś młody Japończyk, który wyglądał mi na jakiegoś studenta
przyniósł nam nasze zamówienie. Puścił oczko do Bianci, na co ja
się zaśmiałam. - O widzisz już masz powodzenie wśród
Japończyków. - Zaśmiałam się, na co ona zmierzyła mnie groźnie
spojrzeniem. - No co? Mówię, przecież prawdę.
- Oj no zamknij się i pij swoją herbatę. - Mruknęła
stanowczo, ale z lekkim uśmiechem.
Spojrzałam
za okno, rozmyślając nad tym wszystkim. Dalej do mnie nie
docierało, ze jesteśmy w Tokyo. To wszystko działo się jak dla
mnie za szybko. Mimo, że miałam 18 lat nie przyzwyczaiłam się do
takich dalekich wyjazdów. Upiłam łyk ciepłego napoju, obserwując
bacznie przechodniów.
Patrzyłam
na Laurę z lekkim rozbawieniem , dało się z niej czytać jak z
otwartej książki , było widać , że jest szczęśliwa z powodu
naszej decyzji , z drugiej strony było widać , że jest troszkę
przestraszona , no cóż , ja też się bałam , ale nie chcąc
jeszcze bardziej straszyć mojej przyjaciółki , nie pokazywałam
tego.
Spojrzałam
w tym samym kierunku co ona i zobaczyłam , że zaczyna padać. No
pięknie , po prostu cudownie.
-
Zaczęło padać , zaczekajmy może jeszcze trochę może się
uspokoi. Zamówię nam jakieś przekąski , od rana nic nie jadłyśmy. – Mówiąc to wstałam i ruszyłam w stronę baru , było w nim
coraz więcej ludzi chcący schować się przed deszczem , niestety
nie patrzyłam przed siebie tylko na telefon i wpadłam na kelnera ,
który nas obsługiwał , zawstydzona wyszeptałam przeprosiny i
złożyłam zamówienie.
Wracając
do stolika Laura się uśmiechała
-
Ani słowa! – mruknęłam i usiadłam , na co ona tylko prychnęła.
W sumie był on całkiem przystojny , a gdy do nas podchodził i znów
się uśmiechnął mnie zatkało. On miał tak ubóstwiane przeze
mnie dołeczki! Laura widząc moją minę zaśmiała się i
podziękowała. Po chwili posłałam jej kolejne spojrzenie . Coś
przykuło moją uwagę z wyjątkiem naszego zamówienia leżała
jakaś karteczka , już chciałam ją wziąć do ręki , ale moja
przyjaciółka mnie ubiegła.
Widząc
karteczkę, zabrałam ją od razu z uśmiechem. Otworzyłam ją i
zaczęłam się cicho śmiać.
-
Oho, chyba ktoś Cię chce poderwać. - Mruknęła z szerokim
uśmiechem wręczając przyjaciółce ową karteczkę.
- Oj zamknij się no. - Mruknęła rumieniąc się. Spojrzałam
za szybę, a widząc, że zaczęło bardziej padać westchnęłam. -
Chyba będziemy musiały tu dłużej zostać, prawda Laura?
- Racja. - Odpowiedziałam cicho
upijając łyk herbaty, a widząc, że owy kelner który porzucił
karteczkę podchodzi do nas do nas z jakiś innym kelnerem, który
również był przystojny, zakrztusiłam się.
- Chyba obie będziemy miały dzisiaj szczęście. - Zachichotała
Bianca, a ja tylko pokiwałam twierdząco głową.
Po
chwili obaj mężczyźni do nas podeszli.
-
Etto , jestem Takashi- chłopak z dołeczkami ukłonił się lekko ,
a potem wskazał na swojego kolegę – a to Kaoru. Możemy się
przysiąść ?
Spojrzałyśmy
na siebie z Laurą , po czym zaprosiłam ich gestem ręki.
Bardzo
miło się nam z nimi rozmawiało. Okazało się , że to przyjaciele
z uczelni , byli również ciekawi jak my znalazłyśmy w Japonii.
Byłam
zaskoczona reakcją Laury , sprawiała wrażenie nieśmiałej ,
odpowiadała na pytania Kaoru , ale zachowywała się nieufnie. Tak
, pamiętałam o czym mówiła , ale nie miałam pojęcia , że jest
taka nieśmiała , jak się poznałyśmy odniosłam inne wrażenie.
No cóż , ja w miedzy czasie śmiałam się z żartu jaki
opowiedział mi Takashi. Byłam zadowolona , od niedawna jesteśmy w
Tokyo , a już poznałyśmy już pierwszych znajomych i to na dodatek
takich przystojnych.
Spędziłyśmy
z nimi tak miło czas , że nawet nie zorientowałyśmy się, że się
ściemniło , mimo , że padało jeszcze mocniej , trzeba w końcu
wrócić do hotelu. Było mi przykro ,że musiałam przerwać rozmowę
Laury z jej towarzyszem , ale naprawdę musiałyśmy się zbierać.
-
Laura ? – odezwałam się cicho , jednak ona mnie nie słyszała ,
czekałam tak 10 minut i w końcu nie wytrzymałam , i kopnęłam ją
delikatnie w nogę.
Moja
przyjaciółka podskoczyła , zaskoczona.
-
Co, co jest? - Spytałam cicho, przenosząc wzrok na nią. - Ach, tak
musimy już wracać.
- Oh, tak szybko? - Spytał Kaoru,a ja pokiwałam
twierdząco głową.
-
Przykro mi, ale naprawdę już musimy. - Mruknęła Bianca, byłam
lekko zła, że musiałyśmy już wracać, ale cóż dobrze by było
się wyspać. Wstała i ruszyłam z przyjaciółką do wyjścia.
- To prowadź. - Zaśmiałam się, w końcu
ona nas tu przyprowadziła, to powinna wiedzieć jak stąd wrócić.
W końcu ruszyła, a ja za nią. Światła bilbordów promujące
równe zespołu odbijamy się od ulic. Widząc jakiś park zdziwiłam
się. - Bianca na pewno dobrze idziemy?
-
Tak na pewno, w końcu ja nas tu przyprowadziłam. - Odpowiedziała
na moje pytanie, wzruszyłam ramionami i ruszyłam dalej za nią.
Mijałyśmy właśnie jakiś ciemny zaułek skąd było słychać
jakieś jęki. Zagryzłam wargę, by się nie roześmiać. - Coś
czuję, że Tokyo zaczyna mnie przerażać. - Zaśmiała się. -
Jestem ciekawa co nas jeszcze dzisiaj spotka, oprócz jakiejś parki
która się pieprzy w zaułku. - Może spotkamy
naszych kochanym mężów. - Podsunęła pomysł Bianca. - Chociaż
nie, to na pewno się nie stanie.
- No właśnie, to
by musiał być jakiś cud.
- Westchnęłam cicho, chociaż miło by
było ich spotkać. Nawet nie musiałybyśmy z nimi gadać, ale chociaż zobaczyć ich na własne oczy.
Dobra
, nie panikuj , nie panikuj , wdech i wydech , wcale się nie
zgubiłaś , tylko zboczyłaś trochę z trasy , przecież , cholera
bardzo się zgubiłaś , ale nie powiesz przecież tego Laurze.
Gdybyśmy wcześniej wyszły , nie doszłoby do tego , a teraz leje
coraz mocniej.
-
Chodź , przejdziemy przez ten park , to są skróty- mruknęłam.
Laura nic nie odpowiedziała , tylko poszła za mną. Szłyśmy dalej
, byłyśmy przemoknięte i zmarznięte. W połowie parku podeszłam
do jakieś wielkiego drzewa usiadłam na ziemi i schowałam głowę
w dłonie. Laura nie wiedząc co mi się stało , usiadła koło
mnie.
-
Laura – odezwałam się ze łzami w oczach – jesteśmy w dupie.
Zgubiłyśmy się , nie mam pojęcia gdzie jesteśmy – nagle
zobaczyłam jakiegoś mężczyznę ubranego w garnitur , chciałam go
zapytać o drogę , ale on mnie totalnie olał. Zaczęłam przeklinać
, uspokoiłam się po jakiś 5 minutach.
-
Jednak nasze dzieci miały rację , mogłabyś powiedzieć , że
chcesz się zgubić - dziewczyna próbowała rozładować sytuację
żartami.
-
Nie jesteśmy w jakiejś cholernej galerii handlowej w Opolu , tylko
w Tokyo w miejscu , którego nie znamy , więc ogarnij się to nie
miejsce na żarty- krzyknęłam na moją przyjaciółkę , to , że
się zgubiłyśmy nie była jej winna, tylko moja , byłam na siebie
wściekła. Byłam starsza i czułam się odpowiedzialną za Laurę.
Ona
tylko opuściła głowę .
-
Przepraszam. Telefony! Zadzwonimy na recepcję i ona udzieli nam
informacji jak wrócić. – Spojrzałam na swój telefon , ale był
rozładowany , z telefonem Laury było to samo. Stałyśmy tak
jeszcze chwilę po czym podeszło do nas 2 typków.
-
Hej dziewczynki , co robicie w taką porę same w parku ? Nie wiecie
, że to niebezpieczne – odezwał się jeden z nich. Jak się
okazało byli podchmieleni i to ostro.
-
Patrz! – krzyknął do kolegi drugi – one są białe. Chodźcie
,mamy sake , napijcie się z nami.
-
Dzięki , ale nie.- odezwała się Laura.
Pierwszy
z chłopców podszedł w jej kierunku i mruknął : Jak to ? Nie
pobawisz się z nami ? A wiesz , że lubię blondynki.
-
Odpierdol się od niej – warknęłam i pociągnęłam Laurę za
rękę. Wybiegłyśmy z parku , ale oni ciągle szli za nami.
-
Ulica – powiedziałam- Jak będziemy na ulicy , gdzieś gdzie jest
pełno ludzi nic nam nie zrobią.
-
Ulica guzik kuźwa nam da. - Zaczęłam panikować, na ulicę którą
właśnie weszłyśmy nie było ani śladu ludzkiej istoty. - I masz
tą swoją ulicę. - Dobra Laura,
spokojnie zaraz znajdziemy wyjście z tej sytuacji. - Mruknęła
Bianca, było widać po niej, ze również nie wiedziała co robić w
tej sytuacji. - Wdech i wydech, wdech i wydech.
- Ale my tu nie potrzebujemy instrukcji do porodu! -
Westchnęłam, a widząc jak jacyś chłopacy idą w naszą stronę
przeraziłam się. - No i to na pewno są ich kumple! Podeszli do
nas spokojnie, tak jak by naprawdę nie chcieli nam niczego zrobić.
- Wszystko w porządku? - Spytał wysoki brunet stanęłam pomiędzy tymi dwoma, a przyjaciółką, czekając co ta odpowie. Spojrzała na mnie tak jak by chciała bym ja coś odpowiedziała, a
przecież doskonale wiedziała, ze jestem nieśmiała.
- Nie chcemy wam nic złego zrobić. - Mruknął
spokojnie blondy, mierząc mnie wzrokiem, zadrżałam. Kojarzyłam
ich skądś, ale nie umiałam skojarzyć. - Jacyś
dwaj debile się do nas przyczepili, a my się zagubiłyśmy. - W
końcu odezwała się Bianca, a tamci podeszli.
- Zostawcie je w spokoju, czekaliśmy na nie więc wypierdalać
stąd. - Syknął brunet. - To co Kai, może je weźmiemy do nas, są
całe przemoczone i zmarznięte. - Zaproponował temu wyższemu
blondynek. Kai, Kai....chwila no. Czy oni nie należą do zespołu the
GazettE?!
Czekamy na wasze komentarze. :D
Proponuję zmienić czcionkę. Przy różowej po dłuższym czytaniu bolą oczy za to niebieską ledwo widać. Tekst ogólnie dobry. Mam nadzieję że nie będzie to blog który zawiesi działalność po 3-4 rozdziałach. Życzę wam wielu wielu rozdziałów i do zobaczenia w kolejnym poście!
OdpowiedzUsuń