piątek, 21 marca 2014

Rozdział VII

Przepraszam, że dopiero teraz, ale wcześniej nie mogłam wrzucić. 

Liczymy jak zawsze na komentarze. ;)


----------------------------------------------------------------


Chciała na prawdę o tym gadać? Spojrzał bezradnie na Aoi'a. Mimo, ze wcześniej chciał nas zgwałcić, wydawał się być bardzo miły.

- Bianca nie rozmawiajmy o tym, dobrze? - Poprosiłam cicho, nie chciał poruszać tego tematu i tak za dużo mnie to wszystko kosztowało. Weszliśmy w trójkę do domu i się zdziwiliśmy. - Co do cholery? - Zdziwiłam się widząc płatki róż. Spojrzałam na Biance, ona sama była zdezorientowana.   
                                                                                                                                   - O wróciłyście. - Mruknął Uruś z szerokim uśmiechem na ustach.  
                                                                                                                                   - Co to kurwa ma być?! - Wrzasnęła Bianca, obie nie miałyśmy nastroju na zabawy w kotka i myszkę. 

 - To był pomysł Uru. - Wybronił się Reita od razu. - I Kai'a oraz Maleństwa. 

Spojrzałyśmy po sobie i wybuchłyśmy śmiechem.

Widząc to od razu zaczęłam się śmiać. Skoro planowało to więcej osób, to chcieli on mieć jakąś orgie? Biedny Reituś myślał chyba, że zbierze opieprz od nas. Unosił, się zapach jedzenia. Poczułam się głodna, od rana nic nie jadłam. Robiło się miło, a nie chciałam tego psuć, podeszłam do Yuu i szepnęłam mu do uchu, żeby nic nie mówił Kai’owi.
Wiedziałam, że on chcąc poprawić nasze relację, zrobi wszystko. Laura przypatrywała się nam, nie wiedząc o co chodzi. Ruki widząc moją przyjaciółkę uśmiechnął się i zaprosił nas do salonu. We wszystkich pokojach były płatki róż. Maleństwo usiadło koło Laury, a Uru, Rei i Aoi rozsiedli się na kanapie na przeciwko. Ja wybrałam fotel, starając się zasłonić policzek.

- Zaczekajcie jeszcze jakieś 5 minut i jedzenie będzie gotowe - Krzyknął z kuchni Kai.



Siedziałam spokojnie, ale mimo, ze próbowałam nic nie mówić korciło mnie coraz bardziej by powiedzieć. Spojrzałam na przyjaciółkę, która od razu pokiwała przecząco głową, bym nic nie mówiła, ale ja nie umiałam wytrzymać. Widząc do Bianca zaczęła cicho się śmiać.

- Ej maleńka wszystko dobrze? - Spytał blondynek z uśmiechem jak by chciał mnie zjeść. Błagam tylko nie to już Bianca chce mnie zjeść to mi wystarczy. 

 - Tak wszystko dobrze. - Mruknęłam cicho, spoglądajac na resztę. Wokalista zaczął bawić się kosmykiem moich włosów. 

Spojrzałam na Biance prosząco by go zabrała o de mnie.

Jak Laura powie im coś, a szczególnie Kai’owi, to , że ją zjem będzie najmniejszym jej problemem, zasadzę jej takiego kopa, że doleci do Polski.
I robi się coraz ciekawej w relacjach Laury z Ruki’m, nie zareagowała jak maleństwo powiedziało do niej „maleńka”.  Mimo, to widząc jej spojrzenie musiałam zareagować, cóż może dzięki temu nic nie powie perkusiście. Liczyłam ,że nie zauważy.

- Rukiś. – Mruknęłam słodkim głosem. – Skoczysz do kuchni i przyniesiesz mi wodę.

Spojrzał na mnie, nie widząc co zrobić, a ja zrobiłam minkę słodkiego szczeniaczka westchnął, ale się zgodził , za to Laura dziwnie na mnie patrzyła
. Czyżby była zazdrosna?



Widząc to poczułam się jakbym była no nie wiem....zazdrosna? Ale czemu, przecież on mi jest obojętny. Nic do niego nie czuję. Kurwa przestać się Laura okłamywać – mruknęłam cicho do siebie. Spojrzałam na Biance tak by zrozumiała, ze chcę z nią porozmawiać. Ruszyłam na górę na balkon wcześniej zabierając zapalniczkę z stołka. Czekałam na nią na balkonie, po chwili przyszła do mnie z szklanką wody, którą jej mój kochany przyniósł. Czekaj no...czemu pomyślałam 'mój kochany'. Nie no pogrążam się sama. Westchnęłam i zapaliłam papierosa. Zaciągnęłam się i wypuściłam dym z ust. Te japońskie fajki nie były aż takie złe.

- Więc o co chodzi? - Spytała unosząc prawa brew ku górze. - Chyba miałaś rację, okłamuje sama siebie. - Mruknęłam cicho.

- Zanim mnie złapiesz, potniesz i skonsumujesz, zrobiłam to przed przypadek, nie planowałam tego. Cieszę się, że to zauważyłaś. Wiesz obie możemy się sparzyć, ale chyba warto zaryzykować. – Powiedziałam cicho i upiłam łyk. - Wolę spróbować i żałować, niż nie spróbować i żałować, że nie tego nie zrobiło. Opiekują się nami, cała 5, nie uważasz, że to miłe? Jak byłyśmy wtedy w McDonald’zie i wyszłam porozmawiać z Ruki’m, spytałam, czego chce od Ciebie, powiedział, że mu na Tobie zależy, nie wyglądał jakby kłamał, z resztą nakopie mu do dupy jak coś zrobi. Złościłaś się na mnie, że poruszałam ten temat tak często, ale chciałam, żebyś zauważyła co masz.

Poklepałam przyjaciółkę po ramieniu i zaszłam na dół, słysząc jak mój chłopak nas woła. Starając się dalej by nic nie zauważył usiadłam jak najdalej od niego. Po chwili dołączyła do nas Laura.

Usiadłam na kanapie obok maleństwa, bo nigdzie nie było miejsca. Nie chciałam siebie okłamywać, ani jego. Położyłam dłoń na jego dłoni i spojrzałam mu w oczy z uśmiechem. Chciał mnie pocałować, ale odwróciłam głowę, nie chciałam by przy wszystkich to robił. Splótł ze mną palce i szepnął głuche 'dziękuję' do Bianci, myśląc, ze to ona przemówiła mi do głowy. Kai nalał wszystkim po kieliszku wina, ale Aoi odmówił po tym co się stało tutaj. Ja osobiście bałabym się gdyby wypił chodź trochę, nie wiem jak Bianca, ale cóż. Kai spojrzał na Biance i podszedł do niej. Uniósł ją i posadził sobie na kolanach. Najwidoczniej miała rację, że musimy spróbować, najwyżej będziemy potem tego żałowały, ale cóż. Czego nie robi się w końcu dla miłości, prawda?



W końcu moja przyjaciółka zrobiła coś nierozsądnego. No, przecież w miłości nie można być rozsądnym. Usłyszałam szept Ruki’ego i się uśmiechnęła, mam nadzieje, że będzie szczęśliwa. A w tym momencie Kai psuje moje plany, bo posadził mnie na swoich kolanach, jęknęłam, na co on mnie przytulił i podał kieliszek wina.A obiecałam sobie, że dziś nie piję.W tym momencie zapomniałam o wszystkim, czekaj skoro Laura lubi Kurdupla to znaczy, że nie wracamy do Polski, prawda? Niestety moje rozmyślania przerwał Kai, który poprawił moje włosy, ukazując policzek. Spięłam się i uciekłam do łazienki. Nie ma bata, nie wyjdę dla nikogo, nawet gdyby Uru miał zrobić powódź.


- Laura? - Spytał Kai, musiałam przerwać w rozmowie mojej i Aoi'a. - Powiesz mi czemu Bianca ma siny policzek?

 - Przywidziało Ci się. - Mruknęłam stanowczo, podszedł do mnie. 

 - Powiedź prawdę. - Zażądał. - Przykro mi bardzo, ale powiedziałam prawdę, żegnaj. - Mruknęłam i poszłam do Bianci na górę. Zapukałam. - Bianca otwórz to ja.

Mój plan miał jeden słaby punkt , nie mogłam cały czas siedzieć w łazience, chociaż, nie , mają krzaczki, to jednak mogę. Usłyszałam pukanie, nie byłam pewna czy moja przyjaciółka jest sama, ale mimo to otworzyłam jej drzwi.

 - Cieszę się, słodko razem wyglądacie. – Powiedziałam. – Nie, nie wyjdę stąd. Powiedziałaś mu?
 
Usiadłam na podłodze. Jak tak dalej pójdzie to łazienka i balkon będę naszymi ulubionymi miejscami do rozmów.



Zamknęłam za sobą drzwi, w końcu chciałyśmy być same. 

- Nie, nie powiedziałam. - Odpowiedziałam jej na pytanie i spojrzałam na jej policzek. Kucnęłam przy niej. - Boli? 

 - Trochę. - Odpowiedziała, wstałam i zmoczyłam ręcznik zimną woda i przyłożyłam jej do policzka. 

 - Ten cwel zapłaci za to co Ci zrobił. - Mruknęłam cicho i usłyszałyśmy pukanie.

- Dziękuje. – Odpowiedziałam trzymając ręcznik. - Nie, idźcie stąd, macie krzaczki za domem, albo butelkę.

Usłyszałyśmy głośnie westchnięcie. W końcu ten ktoś przestał się dobijać, ale czułam, że jak wyjdę od razu na niego wpadnę.

Laura wypróbowała naszej starej metody, by mu pomoc, to znaczy starała się mnie rozbawić, bym zapomniała o wszystkim.

- Nie warto, Laura. Olejmy go. Ważne, że Tobie nic się nie stało. – Mruknęłam wstając. - To co kończymy okupację łazienki?

- No chyba musimy. - Zaśmiałam się. - Gdyby co powiedz, że się wywaliłaś i dlatego masz sine. - Szepnęłam do niej. 

Wyszłyśmy z łazienki i oczywiście ja wpadłam na Ruki'ego, gdyby nie jego refleks dawno leżałabym na ziemi. Bianca zaczęła cicho się śmiać. 

- Przestań! - Syknęłam Nie ja tu osiwieje prędzej niż na cokolwiek się zgodzę. 

- Bianca, mogę Cię na chwilę prosić. - Spytał Ruki odstawiając mnie, ona tylko kiwnęła głową, znowu to uczucie. - Jak ją mogę zapytać o chodzenie? - Spytał Bianci blondynek denerwowany.

- Przede wszystkim musisz być z nią sam, tak się speszy i ucieknie. Bądź słodki, delikatny, a resztę się zobaczy, a teraz idę na chwile do niej bo mnie zje.

Podeszłam do dziewczyny, na co ta patrzyła jakby chciała mnie zabić.

- Nie patrz tak na mnie, nie zabiorę Ci go. – Mruknęłam, po chwili usłyszałyśmy jak Ruki woła Laurę. – Idź, Twój książę czeka.

Patrzyłam jak moja przyjaciółka idzie w stronę blondynka i się uśmiechnęłam.


Poszłam w stronę maleństwa, wiedząc o co chce zapytać. Westchnęłam tylko.

- Laura czy.. - Chciał dokończyć, ale mu przerwałam. 

 - Ruki przykro mi, ale to się nie uda. - Szepnęłam cicho, nie chciała patrzeć mu w oczy, z których mógł wyczytać, że to kłamstwo. - Przykro mi, ale taka prawda, nie pasujemy do siebie. 

 Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę przyjaciółki, która się uśmiechała. Starłam łzy i zeszłam na dół do salonu.

JA JĄ ZJEM. 

- Ej Laura co Ty odwalasz? Co się stało, co? – Mruknęłam. - Myślałam, że wszystko jest już jasne. Ale to na kanapie, przytuliłaś go, pocałował. Ja się już pogubiłam. Wiem, że się boisz, ale będzie dobrze. Poza tym wybrałaś najbardziej słaby tekst.

Patrzyłam na nią i nic nie rozumiałam, jak to miał być jakiś żart, to jednak mało śmieszny.


- Nie, nie jest wszystko jasne, okej? - Wyszlochałam przez płacz. - Dobrze wiesz, że nie mogę z nim być!

Zeszłam na dół, a Ruki do niej podszedł oniemiały. Wydawało mu się, że źle usłyszał.

- Czemu ona odmówiła? - Spytał drżacym głosem. 

Wyszłam z domu, nie odpowiadając na żadne pytania, lecz tak naprawdę odpowiedź była w zasięgu mojej przyjaciółki, w moim telefonie, który został w domu.

- Nie mam zielonego pojęcia. Nie martw się, czuje, że zmieni zdanie.- Mruknęłam.

- Bianca możemy pogadać? – Zapytał Kai.

- Jasne, za sekundę. – Odpowiedziałam i wyszłam z domu i pobiegłam za dziewczyną.
Po jakimś czasie ją znalazłam , trzęsła się z zimna.

- Masz. – Założyłam jej swoją bluzę. - Czemu nie możesz? Laura, wiem , że się boisz. Przecież gdybyś się zgodziła, to nie znaczy, że wylądujesz od razu z nim w łóżku. 
 
- Ale nie o to chodzi! - Wrzasnęłam i oddałam jej bluzę. - Zostawcie mnie w spokoju. Tak to była moja ostateczna decyzja w sprawie Japonii, to nie był mój świat.

 Mimo, że od dawna pragnęłam tu przyjechać. Po chwili dobiegł do nas Ruki i Kai. 

 - Dziewczyny wracajcie do środka. - Mruknął stanowczo Kai. 

- Wracajcie naprawdę zimo jest. - Poparł go blondynek patrząc cały czas na mnie.

- Chcecie to sobie wracajcie. - Mruknęłam i wstała spod drzewa. Nie chciałam mieć nic wspólnego po tym, że namierzyli mnie i Biance tutaj. Jej nie chciałam martwić, to też dlatego nic jej nie powiedziałam. 

 - Laura, chyba nie chcesz powiedzieć, że nas.... - Nie dokończyła, bo potwierdziłam jej kiwnięciem głowy. 

- Bianca trzymaj się ich, ja Cię w tą sprawę wplątałam i nie mogę pozwolić Ci się coś stało. - Mruknęłam i ja przytuliłam, chciałam jeszcze coś powiedzieć, ale ktoś walnął mnie w głowę od tyłu. Zrobiło mi się ciemno przed oczami i zemdlałam 

 - Mam nadzieję, że mi wybaczysz to. - Mruknął blondynek patrząc na Biance. - Musiałem to zrobić, bo by uciekła.




-----------------------------------------------

I jak myślicie. Co będzie działo się dalej? :3

niedziela, 9 marca 2014

Rozdział VI

Zapraszam do lektury. :)

 I liczymy na wasze komentarze.



  -----------------------------------------------------------------------------------------------------





Uspokój się, przecież Laura ma rację. Tylko, że nie mogłam co chwile dostawałam od niego sms-y, co prawda co nieco jej wspominałam, ale nie powiedziałam wszystkiego. Jak on się dowie, że mam chłopaka, to wpadnie w furię. Kolejny sms-em. Przeczytałam treść, moi rodzice powiedzieli, mu, że jestem w Tokyo, powiedzieli mu w jakim hotelu nocowałam.
Zeszłam na dół, zauważyłam, że moja przyjaciółka rozmawia z Kai’em.
Pobladłam, mam nadzieje, że nic mu nie powiedziała. Zauważyła mnie, skinięciem głowy pokazałam jej, że chcę z nią rozmawiać, podeszła do mnie.

-Pamiętasz jak mówiłam Ci o moim byłym? – Dziewczyna kiwnęła głową. - Nie powiedziałam Ci wszystkiego. Mówiłam Ci, że się z nim często kłóciłam, ale jak wypił albo był w złym humorze, nie potrafił się opanować i one się różnie kończyły, z reguły siniakami, albo wizytą w szpitalu. Nie powiedziałam Ci jeszcze, że byłam w stanie mu wszystko wybaczyć do momentu, w którym mnie zdradził i zostawił dla mojej przyjaciółki, którą znałam całe życie. Wiem co mówiłaś, ale zobacz on rozmawiał z moimi rodzicami wie, że jestem w Japonii wie, że jestem w Tokyo.

Po chwili podałam dziewczynie telefon by przeczytała sms-y od niego.

- Naprawdę myślisz, że on tu się nie pojawi? – Zapytałam moją przyjaciółkę.


Czytając te wszystkie sms'y pobladłam. Nie chciała martwić Bianci tym, ze mógłby się pojawić tu, ale przecież jej rodzice nie wiedzieli, że jesteśmy tutaj, więc marna szansa by nas znalazł.
- Bianca musisz powiedzieć o tym wszystkim Kai'owi, przecież jak chcesz by się tu on nie pojawił, to dobrze by było byś powiedziała. - Mruknęłam cicho. - A jak to nie podziała, to przeniesiemy się do jakiegoś hotelu. - Ale ja go nie chcę tym martwić. - Mruknęła. - Po za tym masz rację, nie znajdzie nas. Uśmiechnęła się i puściłam jej oczko.
                                                                                                                                           Wiedziałam, że musimy jakoś same sobie z tym poradzić. Tak poza tym. Ona mogła tu mieszkać, bo jest dziewczyną perkusisty, a ja? No właśnie, ja nie potrzebnie tu jestem. Westchnęłam cicho i usiadłam na kanapie, rozmyślając. Po 10 minutach perkusista stwierdził, że czas spać. Oczywiście nikt nie miał prawa sprzeciwić się. Poszłam z Ruki'm do pokoju, on coś tam jeszcze mówił do mnie, ale gdy poczułam tylko poduszkę zasnęłam.

Oczywiście jak tylko znalazłam się w pokoju perkusista chciał mnie o wszystko wypytać, ale odpowiedziałam, że kiedyś mu to wyjaśnię i pocałowałam go. Chłopak mnie przytulił a po chwili usłyszałam, że śpi. Ja tak nie umiałam. Bałam się, bałam się, że stracimy z Laurą dobry kontakt , że nasza przyjaźń się rozleci, a potrzebowałam jej. Była jedyną osobą, która potrafiła poprawić mi humor, zawsze mogłam na nią liczyć.
Po jakiś 2 godzinach wygramoliłam się z łóżka i poszłam do salonu.
Cóż alkohol ciągle tam był, więc sięgnęłam po kieliszek wódki , a potem po jeszcze jeden i jeszcze jeden, gdy poczułam, że ktoś za mną stoi odwróciłam się.


- Jeszcze Ciebie tu tylko brakowało. - Jęknęłam widząc Aoi’ego.


Ten z kolei zaczął mnie przepraszać i tak wyszło, że po jakieś godzinie zaczęłam z nim rozmawiać. Piliśmy to znaczy on pił wodę, a ja piwo.
Nie byłam jeszcze pijana, dobrze wiedziałam ile mogłam wypić. Z drugiej strony i tak nie zasnę, więc mogę posiedzieć, ze starszym gitarzystą.

Obudziłam się dopiero na następny dzień o dziwo wtulona w wokalistę. Czy to aż tak daleko zaszło, że aż tak do mnie ciągnie? Wyszłam spod kołdry tak by go nie obudzić. Ubrałam się i zeszłam na dół. Zebrałam butelki wódki i po prostu cała zawartość wylałam do zlewu, nie umiałam na to patrzeć. Robiło mi się nie dobrze, gdy widziałam alkohol. Zrobiłam śniadanie dla siebie, bo tamci jeszcze spali. Zjadłam kanapki i posprzątałam po sobie. Zrobiłam również sobie kawy. Spojrzałam w stronę schodów, akurat schodził wokalista. No pięknie, o czym tym razem będzie ze mną gadał. Westchnęłam i upiłam łyk kawy. Po czasie Takanori pomógł mi zdjąć szynę, którą miałam na ręce.
- Dziękuję. - Mruknęłam tylko.

Słyszałam jak ktoś się porusza się po kuchni, ale nie zareagowałam. Próbowałam sobie przypomnieć gdzie jestem i co robiłam. A no tak, piłam z Yuu i zasnęłam na kanapie. Wypadałoby powiedzieć Laurze, że może na niego wpaść.
Wypiłam trochę za dużo , czułam to. Wstałam szybko i zaraz tego pożałowałam, ale gdzie podział się alkohol. Przecież nie ma nóg i sam sobie nie poszedł, więc ktoś mu pomógł a tym ktoś była pewni moja droga przyjaciółka.
Wróciłam do sypialni Kai’a, który spał. Wyglądał tak słodko, przypatrywałam się mu jeszcze jakieś 5 minut po czym się przebrałam. Założyłam na siebie czarne rurki, czarną bluzkę z napisem „ Good Girl Gone Bad”, cudownie myślałam, że się jej pozbyłam, prezent po byłym a dodatkowo założyłam rozpinaną bluzę z króliczymi uszkami.
Gdy wyszłam z pokoju usłyszałam głos wokalisty.


- Jak spałaś, skarbie? – Mruknął.


Westchnęłam cicho, że jak on mnie nazwał 'skarbie'? Nie to już za daleko zaszło jak dla mnie.
- Ruki. - Westchnęłam. - Nie mów tak do mnie, jasne? - Spytałam, a on tylko pokiwał twierdząco głową i posmutniał. Widać, było, że mu zależy na mnie, ale ja jeszcze nie byłam gotowa na związek. Podszedł do mnie i nachylił się na de mną by spojrzeć mi w oczy. 
 
- Laura pamiętaj, będę czeka na Ciebie, może to trwać nawet wieki, ale będę czekał. - Szepnął i musnął moje usta po czym minął mnie i poszedł na górę. Dotknęłam opuszkami palców usta, byłam zszokowana tym co się stało. Poszłam do salonu i usiadłam na kanapie, włączyłam telewizje i zaczęłam szukać, jakiegoś kanału z muzyką.

Dopiero teraz Ruki mnie zauważył, ale pokazałam mu, żeby nie reagował na to i posłałam mu uśmiech.
Po czym weszłam do kuchni, wzięłam sobie butelkę wody i szukałam jakiś tabletkę. Po 10 minutach poddałam się , zrobiłam herbatę dla Laury.
Położyłam rzeczy na stoliku i rzuciłam się na kanapę obok mojej przyjaciółki.


- Herbatka dla Ciebie, słońce. – Mruknęłam i za jednym zamachem wypiłam pół butelki wody. – I patrz tak na mniej nie jestem pijana. Zanim nazwiesz mnie idiotką, wpadłam wczoraj jak spałaś na Aoi’ego i z nim rozmawiałam. Tak wiem, powinnam się leczyć, ale spać nie mogłam, teraz dopiero się zdrzemnęłam z jakieś 2 godzinki. Możemy na niego wpaść, ale jest trzeźwy i przepraszał. Cóż mówiłaś ostatnio, że się od siebie oddaliłyśmy, więc musimy coś z tym fantem zrobić, a tak poza tym jak Rukiś?


Za to pytanie posłała mi mordercze spojrzenie.


Westchnęłam załamana. Tak naprawdę, nie był wcale to jej interes. Nie byłam z Ruki'm to skąd miałam wiedzieć. 
 
- Bianca,nie pytaj mnie nigdy o niego, jasne? - Mruknęłam stanowczo, nie miałam zamiaru jej wszystkiego tłumaczyć, że raz czuję się przy nim pewnie, a raz, że nie. 
 
Upiłam łyk herbaty patrząc na ich teledysk który akurat leciał w telewizji. Wsłuchałam się w go, bo tylko to mnie uspokajało. Zrobiłam kolejny łyk herbaty, widząc, że Kaczuszka siada obok mnie westchnęłam cicho. Znowu powtórka z rozrywki? Znowu przeprosiny itp. Wstałam z kanapy i ruszyłam na górę po torbę, bo w końcu miałam ten cholerny wazon odkupić.

Poszła za moją przyjaciółką i dopiero w pokoju maleństwa się odezwałam.

- Wyjaśnijmy sobie jedną rzecz, bo kompletnie Cię nie rozumiem. Najpierw mi mówisz, że ten wyjazd źle na nas działa, nie rozmawiamy ze sobą i oddalamy od siebie. I nie przewracaj oczami, bo ja za zaraz coś przewrócę. Słyszałam co mówiłaś do Reity, byłaś zła, że nic Ci nie mówię, ale ty robisz dokładnie to samo. I wysłuchasz mnie do końca, proszę możesz we mnie rzucać przedmiotami i co tylko chcesz. Słyszałam też co mówił Ci Ruki. Myślałam, że ufasz mi choć, na tyle, żeby mi mówić co myślisz. Ja Ci nic nie mówię, bo nie chce żebyś się przejmowała, ja powinnam opiekować się Tobą, a nie na odwrót. Musimy być, że sobą szczerze, bo inaczej wszystko się popsuje. – Mruknęłam. 


Nie wiedziałyśmy tego, ale naszej rozmowie przysłuchiwali się wokalista z perkusistą.

- Wybacz, ale nie mam teraz czasu na żadną rozmowę. - Mruknęłam stanowczo, ale ona stanęła mi na drodze do wyjścia. Usiadłam na łóżku. - A co chcesz takiego wiedzieć? To, że nie umiem się przełamać, bo ktoś mnie już raz strasznie zranił? To już wiesz i tak. - Mruknęłam. - I czemu przysłuchiwałaś się mojej rozmowie z Ruki'm? - Spytałam, chciała odpowiedzieć, ale jej przerwałam. - Nie ma, bo niby przypadkowo, to, ze ty jesteś z Kai'em to nie oznacza, ze ja chcę być z Rukim. - Mruknęłam stanowczo, ale wiedząc, że ta wie, ze i tak zaprzeczam samej sobie. - Skończmy ten temat, bo on nie ma sensu. - Mruknęłam i spakowałam portfel do torby.

[Tymczasem przed pokojem Ruki'ego: ]

 - Wiedziałem, że to przez nas się kłócą. - Mruknął Kai. 
                                                
- Ale spokojnie, ułoży się im. - Za pewne. - Odpowiedział Ruki. - Kai mam prośbę.    
      
 - Jaką kochaniutki? - Spytał Kai.
                                                                         
 - Pomóż mi z Bianca zdobyć Laure. - Odpowiedział spokojnie.

- Jest sens. Nie masz czas , tak? Myślisz, że ja się nie boję, fakt nie doświadczyłam tego co Ty, w moim przypadku było inaczej. – Mój telefon znowu zwibrował, ale nie zwróciłam na to uwagi. - Powiem Ci szczerze, że gdybym wiedziała, że tak to będzie wyglądało, to nigdy nie wyjechałabym z Polski. A Twoją rozmowę z Ruki’m usłyszałam przez przypadek, przepraszam. Pamiętaj tylko, że nie przez przypadek w naszych rozmowach nazywałyśmy ich naszymi mężami. Po co Ci torba? Idziesz gdzieś?


Wywróciłam oczami to, że nazywałyśmy ich mężami to były tylko żarty, a teraz musiałam to przeciwko mnie wykorzystać. Bianca będziemy same to Cię zjem.
 
- To już moja sprawa. - Mruknęłam. - A i nie mam zamiaru siedzieć cały czas tutaj.
Wiedziałam, że zaboli to ją, że nic jej nie mówię, ale sama nie była ze mną szczera to dlaczego ja miałam być. Wyszłam z pokoju, a widząc dwójkę muzyków wkurzyłam się. - Podsłuchiwaliście! - Syknęłam zła, już nawet nie można było porozmawiać z przyjaciółką no pięknie. - A pierdolcie się wszyscy. Wyszłam jak najszybciej z domu musiałam odpocząć od tego wszystkiego.

- Przysięgam, że Was kiedyś pozabijam. – Warknęłam na nich wściekła. - Używacie czasami mózgu czy nie?

Rzuciłam wkurzona telefon w Kai’a, ale chłopak go złapał, nie wiem jak. I tak znając moje szczęście musiał w tym momencie zadzwonić. Podbiegłam do chłopaka i wyrwałam mu telefon.


- Dajcie jej na razie spokój, musi wszystko przemyśleć. – Mruknęłam.

Poszłam do pokoju perkusisty, nie wiedząc co ze sobą zrobić, wyjęłam telefon nie pewnie.
15 nieodebranych połączeń.
Podpięłam słuchawki i puściłam moją ulubioną piosenkę, zamknęłam oczy, gdy wokalista doszedł do mojego ulubionego cytatu :
Małe kłamstewka zmieniając kształt rozpływają się w białym oddechu.
Aby nie zapomnieć znaczenia straty, wygraweruję ją wiele razy w moim sercu.”
Po jakimś czasie zasnęłam, zastanawiając się co będzie dalej.


Niestety miałam pecha i trafiłam na byłego Bianci. Nie chciał dać mi spokoju. Szłam spokojnie by nie zwrócić niczyjej uwagi. Laura myśl, jak by go tu zgubić.
- No weź Laurcia powiedź mi gdzie jest Bianca. - Mruknął spokojnie.

 - Nie w tym życiu kretynie. - Syknęłam. - Po za tym ona dzisiaj wyleciała z Tokyo, bo się ostro pokłóciłyśmy.

 - Oh to dlatego masz taki humor. - Mruknął spokojnie, ale dalej nie chciał mnie zostawić.

 - Może Ci pomogę co?

 - Chciałbyś. - Syknęłam i kopnęłam go w jaja, skulił się z bólu, w końcu dostał glanem. 

Weszłam do taksówki i odjechałam, miałam nadzieję, że ten kretyn się opamięta.
Wróciłam po dwóch godzinach. Weszłam do domu, wcześniej patrzą czy ten popieprzony nie idzie za mną. Nie było go, odetchnęłam z ulgą.

Obudził mnie telefon , mało myśląc odebrałam go.

- Spotkałem Twoją przyjaciółkę. – Mruknął uwodzicielsko chłopak do telefonu – Ponoć wyjechałaś. Cóż nie kupuje tego. Niedługo się spotkamy, kotku.


Damia , bo tak miał na imię mój były rozłączył się.
Nie to nie było możliwe, jak to się stało. Przecież tak daleko wyjechałam.
Laura, on mógł jej coś zrobić, ale gdzie on mógł ją spotkać? Nawet nie wiem gdzie poszła, nie powinnam pójść jej samej.
Wybrałam numer jej telefonu. Liczyłam sygnały, po 4 dziewczyna odebrała.


- Laura. - Jęknęłam płaczliwie- Gdzie jesteś? Proszę przyjdź.

Weszłam do pokoju Kai'a i rozłączyłam się.
- Byłam w pokoju obok. - Mruknęłam cicho. - O co chodzi kochana? Widziałam, ze cała drży. Zaczęłam się zastanawiać co się stało. Przecież Kai normalnie się zachowywał i powiedział, że Bianca śpi, więc raczej się nie pokłócili, więc o co tak naprawdę chodziło. Ruki też się normalnie zachowywał. Usiadłam obok niej na łóżku, objęłam ją ramieniem. - Tylko nie płacz. - Szepnęłam jej na ucho głaszcząc po głowie.

- On tu jest. Dzwonił do mnie. Mówił , że Cię spotkał. Powiedziałaś mu, że wyjechałam, ale on w to nie wierzy. Powiedział , że niedługo się spotkamy. Przepraszam, przesadziłam, muszę się ogarnąć, nie mogę reagować tak całe życie. Nie mów Kai’owi, proszę. Nie chcę , żeby się w to mieszał, tak samo Ty, może się wam coś stać. - Mruknęłam i momentalnie się wyprostowałam. - Laura, zrobił Ci coś?


Westchnęłam załamana, przecież byłam cała i zdrowa. W jednym kawałku, to raczej nic mi nie zrobił.
- Bianca ogarnij się, jestem w jednym kawałku to ni mi nie zrobił – Mruknęłam stanowczo. 

 - Ale nie mów nic Kai'owi błagam. - Prosiła mnie nie mal płacząc. 

 - Bianca przykro mi, ale znowu Cię nie posłucham i mu to powiem. - Mruknęłam stanowczo i wyszłam z pokoju kierując się na dół. Musiałam to powiedzieć, bo mogło rozpętać się piekło. Podeszłam do nich i usłyszałam dzwonek do drzwi. Kai poszedł otworzyć. Poszłam od razu za nim by sprawdzić kto to. Przeraziłam się widząc Damiana. 

- Jest Bianca? - Spytał od razu bez przywitania. Ciśnienie nagle mi wzrosło. - O no proszę, ładnie się ustawiłaś Laura.

 - Bianca? - Spytał Kai. - Ta... - Nie dokończył bo mu przerwałam. 

- Nie, nie ma jej mówiłam wyjechała. - Mruknęłam stanowczo. - I weź się odpierdol, chyba, ze chcesz znowu oberwać o de mnie.

Wychyliłam się z pokoju i usiadłam tak na schodach, żeby nie było mnie widać.
Usłyszałam jego głos, ale jak on to zrobił, jak znalazł mnie aż tu?
Kai nic nie wiedząc, prawie mu powiedział, za to Laura uratowała mnie po raz kolejny.
Nie chciałam, żeby mu mówiła , wiem jak na mnie będzie patrzył. Nie cierpiałam tego. Damian chciał wejść do domu, ale mu się nie udało, Kai go wypchnął i powiedział, że nie chcę go widzieć, bo następnym razem tak to się nie skończy.
Po chwili Laura zaczęła wszystko wyjaśniać perkusiście , ja natomiast poszłam na balkon i wpadłam na Akirę.


- Co tam? – Mruknął w moją stronę i zaciągnął się. – Chcesz ?


Wzięłam od niego papierosa, a blondyn mi go odpalił.
Tak dawno nie paliłam. Rzuciłam palenie gdy rozstałam się z Damianem.


- Nic, po prostu życie jest do dupy. – Opowiedziałam.


- Rozwiniesz tą myśl? – Zapytał, a ja tylko potrząsnęłam głową.



Odetchnęłam z ulga, gdy Kai go wyrzucił. Nie było by dobrze gdyby się dowiedział, ze ona tu jest. Musiałam znaleźć jakieś wyjście z tej badziewnej sytuacji. Trzeba było to zakończyć i już. Zaczęłam rozmyślać nad planem jak by się go tu pozbyć. Wpadłam na genialny pomysł, ale potrzebowałam do tego telefonu Bianci na jeden krótki sms. Weszłam po cichu do pokoju Kai'a i napisałam z telefonu Bianci do Damina ' Za 15 minut w parku tylko my! Nie odpisuj. ' I wysłałam, wiedziałam w co się pakuje, ale w sumie czego nie robi się dla przyjaciółki. Wyszłam z pokoju nie zauważona. Zeszłam na dół i powiedziałam Kai'owi, że wychodzę po fajki, bo nie mam i, ze nie mają się martwić. Wyszłam z domu i ruszyłam w kierunku parku.

Uspokoiłam się , cóż , chyba wrócę do starych nawyków. Wiedziałam , że musiałam rozwiązać tą sytuację sama , bo jak nie to zrobi to Kai , albo moja przyjaciółka. Ruszyłam się z balkonu , mówiąc Rei’owi, że źle się czuje i idę się położyć.
Gdy byłam w pokoju zobaczyłam , że mam wiadomość.
Pff , ten debil odpisał , mimo , że Laura mu kazała coś przeciwnego.
Zerknęłam na dół , każdy z mężczyzn był czymś zajęty. Słyszałam jak Ruki z Kai’em rozmawiają i wypowiadają moje imię.
Wyszła po cichu z domu.
Po jakimś czasie byłam w parku , a tam była Laura z moim byłym. Kłócili się o coś.


- Chciałeś mnie znaleźć, więc jestem – Powiedziałam głośno, pokazując się chłopakowi.


Widząc moją przyjaciółkę wkurzyłam się i to nieźle. Ona miała siedzieć w domu! Na dupie!
- Bianca cholera do domu masz iść już. - Syknęłam na nią zła i zakryłam ją swoim ciałem, jeśli ktoś miał oberwać to ja, nie ona. - Zostaw ją. 

- O nie, to moja dziewczyna, więc mogę z nią robić co tylko mi się podoba. - Warknął Damian. 

 - Chyba Ci się w główce poprzewracało. - Mruknęłam stanowczo i dalej nie pozwalałam Biance wyjść prze de mnie. - Stój i się nie ruszaj do jasnej cholery! - Wrzasnęłam na nią, znieruchomiała. 

 - Bianca, no chodź do mnie, przecież wiem, że mnie kochasz. - Mruknął i zaczął podchodzić w nasza stronę. 
 
- Ona ma debilu chłopaka nowego, ładniejszego i chociaż myśli nie to co ty. - Warknęłam i kopnęłam noga w jego kroczę. Znowu się podniósł.

Nie chciałam, żeby to tak wyglądało, Laura mogła oberwać i to przeze mnie.

- Dziękuje. – Posłałam uśmiech mojej przyjaciółce i ruszyłam w stronę chłopaka. - Poradzę sobie, wracaj.


Damian momentalnie do mnie doskoczył tak, że moja przyjaciółka nie zdążyła zareagować i uderzył mnie w twarz.


- Jakiego chłopaka? – Zapytał. – Pozwoliłem Ci? Pozwoliłem Ci wyjechać? Zdradzasz mnie? To był ten laluś co otworzył mi drzwi?


Odepchnęłam od siebie chłopaka, przez co on wpadł na ławkę, a z niej poleciał na ziemię.


- Pożałujesz tego. – Mruknął przez zaciśnięte zęby.


- Nie ładnie tak grozić kobietą. - Usłyszałyśmy głos Aoi’ego , który zbliżał się w naszym kierunku.



Kurwa no pięknie, jeszcze tego zboczeńca tu brakowało, on też mógł w każdej chili zrobić nam coś. Na chuja tu przychodził!
- Bianca, kurwa czy ty myślisz?! - Syknęłam do przyjaciółki i podbiegłam do niej, patrząc na siny policzek. - Idź na tamtą ławkę, zaraz przyjdę. - Szepnęłam, a ona posłusznie poszła.

 - Laura idź zając się Bianca, zajmę się nim. - Mruknął straszy gitarzysta do mnie, podeszłam do Damina i kopnęłam go z całej siły w ryj. Gitarzysta się wystrzerzył do mnie. - Piona. - Mruknął z uśmiechem i przybyliśmy sobie piątkę. Rzucił mi kluczyki od auta. - Idźcie do auta, zaraz przyjdę. 

Posłusznie poszłam do przyjaciółki i poszłam z nią do jego auta, otwarłam je i pomogłam usiąść jej. Zaczęłam szukać jakieś apteczki w aucie, ale na marne, bo po dwóch minutach gitarzysta przyszedł i posadził mnie od razu w aucie, po czym sam usiadł po stronie kierowcy i odjechał.

Czy zawsze ktoś musi mi ratować dupę? Cóż, ale chyba Laura zaczęła lepiej dogadywać się z Aoi’m, albo to był chwilowa chęć współpracy.
Zastanawiam skąd Aoi się tam znalazł, a najbardziej po co się mieszał.
Na policzku został ślad, poprawiłam włosy próbując go ukryć. Muszę się uspokoić.
Jechaliśmy w kompletniej ciszy, dopiero gdy byliśmy koło domu i wyszłam ze samochodu razem z pozostałą dwójką odezwałam się cicho:

-Dzięki. Ale to nic nie zmienia, on tu wróci i będzie wracał póki nie dostanie tego czego chcę.

Laura czemu to zrobiłaś?




----------------------------------------------------------------------

I tak kończy się VI rozdział. Jak myślicie, jak dalsza akcja się rozwinie? Napiszcie w komentarzu  to co myślicie. Czekamy.~!
Obsługiwane przez usługę Blogger.