Ohayo..
Ohohoh. Już V rozdział. *o*
Ale mimo to, dalej nie komentujecie. Przykro nam, bo komentarze dodają otuchy i wie się, że ma się dla kogo pisać dalej. Ale naszą motywacją jest również to ile odwiedzin, jest na blogu. Dziękujęmy!
A teraz zapraszam do lektury. :D
Kiyomi - fioletowy
Emikoo - biały
-----------------------------------------------------------------------
Słysząc
krzyk Bianci przeraziłam się. Zaczęłam się rozglądać po pokoju
perkusisty. Musiałam coś w nim znaleźć. Zaczęłam przeszukiwać
rzeczy. Ach tu bicz, o właśnie powiem Biance o nim, ale to potem.
Znalazłam scyzoryk po czym chwyciłam go w dłoń i otworzyłam. Nie
byłam pewna czy dobrze robię, ale chodziło tu o moją
przyjaciółkę. Zeszłam po cichu na dół, a widząc ją przypartą
do ściany przez gitarzystę ledwo co powstrzymałam się od psięcia
Znalazłam się szybko przy gitarzyście i przyłożyłam mu scyzoryk
do gardła.
-
Spróbujesz jej coś zrobić debilu, a przysięgam pożegnasz się ze
swoim Fuji'm. - Syknęła głośno, ale mimo to on ie reagował. Sama
zaczęłam się go bać, ale cóż, wykonałam krok to muszę go
dokończyć.
Zaczęłam szukać wzrokiem wokalisty i perkusisty,
ale ich nie widziałam, Kurwa, ze co?! Zostawili nas na pastwę losu
z nimi, mimo że wiedzieli co mogą nam zrobić. No tak faceci oni
nigdy nie są odpowiedzialni. Spojrzałam na kanapę gdzie tamci pili,
nawet nie byli zainteresowani tym co się tu dzieję.
Widząc
Laurę, zatkało mnie, nie chciałam, żeby jej się coś stało, a
ona próbowała mi pomoc.
Oczywiście Aoi mało sobie z jej gróźb robił, za to jego ręką wędrowała coraz niżej, teraz zamiast na biodrze była na tyłku.
Oczywiście Aoi mało sobie z jej gróźb robił, za to jego ręką wędrowała coraz niżej, teraz zamiast na biodrze była na tyłku.
Ciekawe
co zrobi jak pojawi się Kai? Powie, że ja się do niego
dobierałam?
Taaa, wcale by mnie to nie zdziwiło.
Taaa, wcale by mnie to nie zdziwiło.
- Laura. – Mruknęłam po polsku, Aoi zaczął mi się przeglądać uważniej i docisnął mnie jeszcze bardziej, a ucisk na nadgarstkach się wzmocnił, syknęłam z bólu.- Wynoś się ja sobie radę dam. Nie wiem, weź telefon, wyjdź stąd odejdź kawałek i zadzwoń, po kogoś nie wiem, ale znikaj stąd.
Że
co proszę?! Miałam ją o tak po prostu zostawić tu?! O nie co to
to nie. Laura przypomnij sobie czego się uczyłaś na aikido jak
chodziłaś. Cholera nie pamiętam nic. A niech by to szlag trafił,
akurat gdy to jest potrzebne to nic nie pamiętam. Zadrżałam
widząc, ze ten dobiera się coraz bardziej do niej, co by tu zrobić.
Moją uwagę przykuł wazon z różami czarnymi i jedną czerwoną na
środku. No cóż.
-
Kai odkupię Ci ten wazon. - Mruknęła sama cicho do siebie i go
chwyciłam, uderzyła nim w głowę gitarzysty, na co on nawet nie
zareagował tylko spojrzał na mnie zimnym spojrzeniem i puścił
Biance.
Odetchnęłam z ulgą, ze udało mi się odciągnąć
uwagę od niej, ale teraz ja miałam kłopot. Przeżyłam już raz
gwałt to czemu teraz bym nie miała? W końcu najważniejsze dla
mnie było bezpieczeństwo przyjaciółki. Podszedł do mnie i
chwycił mnie z nadgarstki dość mocno i zaczął muskać szyję.
Powstrzymywałam się od westchnięcia .
- Bianca uciekaj na prawe, dam sobie radę. -
Szepnęła cicho.
Skurczybyk
miał mocną głowę uderzenie Laury nie zrobiło na nim
najmniejszego wrażenia.
To
ja powinnam się opiekować Laurą, do tego nie miało prawa dojść,
gdybym tylko była mądrzejsza.
Spojrzałam na Reitę i Uru. Serio Oni gadali o gitarach gdy Aoi … Faceci to debile.
Chwyciłam butelkę o rozbijałam o jego głowę, na co gitarzysta przestał się ruszać, wzięłam kolejną i powtórzyłam czynność, na co mężczyzna złapał się za głowę i oparł o ścianę, dopiero teraz pozostała dwójka zwróciła na nas uwagi. Aoi posłał nam mordercze spojrzenie i zaczął przeklinać.
Złapałam moją przyjaciółkę za rękę i wybiegłyśmy z domu. Po jakiś 5 minutach gdy zauważyłyśmy, że nikt nas nie goni, zwolniłyśmy.
Spojrzałam na Reitę i Uru. Serio Oni gadali o gitarach gdy Aoi … Faceci to debile.
Chwyciłam butelkę o rozbijałam o jego głowę, na co gitarzysta przestał się ruszać, wzięłam kolejną i powtórzyłam czynność, na co mężczyzna złapał się za głowę i oparł o ścianę, dopiero teraz pozostała dwójka zwróciła na nas uwagi. Aoi posłał nam mordercze spojrzenie i zaczął przeklinać.
Złapałam moją przyjaciółkę za rękę i wybiegłyśmy z domu. Po jakiś 5 minutach gdy zauważyłyśmy, że nikt nas nie goni, zwolniłyśmy.
- Dziękuje i przepraszam to wszystko moja winna. - Mruknęłam nie patrząc na dziewczynę.
Kucnęłam
by złapać tchu. Bianca kazała mi biegać, a to dla mnie było
męczące. Na dodatek miałam astmę.
-
Nie gadajmy już o tym, okej? - Spytałam cicho i usiadłam pod
drzewem. To co się stało uświadomiło, mnie, ze oni nie są jednak
normalni. - Teraz wiemy, ze mamy się trzymać od nich z daleka.
- Racja. - Odpowiedziała Bianca i usiadła obok
mnie. - Będzie dobrze.
Taak,
będzie. Damy radę, zresztą zawsze dawałyśmy sobie radę, nawet w
najtrudniejszych sytuacjach. Uśmiechnęłam się, że wyszłyśmy z
tamtą. Byłyśmy bezpieczne i to było najważniejsze.
Super,
nie było nas tam, ale nasze rzeczy, dokumenty, telefony, pieniądze
wszystko tam zostało. Będę musiała po nie wrócić, przecież ,
nie będziemy spały na dworze, a bez pieniędzy i dokumentów nie
zameldujemy się w żadnym hotelu.
Liczyłam,
że może spotkamy Kai’a albo Ruki’ego, ale nie. Zresztą mają
nas gdzieś, zostawili nas, bez słowa.
Byłam
chyba zbyt ufna, tak tylko teraz za to mogła zapłacić moja
przyjaciółka, a na to nie mogłam pozwolić.
- Laura mam do Ciebie prośbę. To bardzo ważne, mam nadzieje, że mnie posłuchasz. - Mruknęłam patrząc dziewczynie w oczy. - Zaczekaj tu na mnie dobrze? Nie ruszaj się stąd ani na krok.
Taak, byłam idiotką, ale musiałam odzyskać chociaż nasze pieniądze i dokumenty. Po chwili wstał i rzuciłam się biegiem w stronę domu, z którego dopiero co uciekłyśmy.
Kurwa,
kurwa, kurwa... Czy ją pojebało, naprawdę?! Westchnęłam
załamana, na pewno jej nie posłucham. Przecież on mógł jej
zrobić wszystko, a jak bym miała tutaj siedzieć? O nie. Nie ma
mowy. Wstał spod drzewa i ruszyłam szybkim krokiem za nią. Pech
chciał, ze złapał mnie deszcz, ona na pewno już była w środku,
więc rzuciłam się biegiem do domu. Wparowałam tak szybko szukając
wzrokiem Bianci. Lecz nie widziałam jej nigdzie.
-
O kto tu wrócił. - Mruknął z uśmiechem Yuu. - Wróciłaś zrobić
mi dobrze? - Prędzej wolałabym zostać
podpalona, niż mieć w ustach twojego chuja. - Syknęłam, może nie
było to za dobre posunięcie.
Byłam zdziwiona, ze Bianci tu nie
było. Co się z nią stało, podczas gdy biegła tu. Przecież nie
wyprzedziłam jej, prędzej auto jakieś mnie minęło.
No tak Laura, właśnie oni po
Ciebie jadą, a ty jesteś tu zdana na siebie. Gitarzysta podszedł
do mnie z wrednym uśmieszkiem. O nie tym razem nie dam się mu tak
łatwo. Widziałam, że Uru i Rei leżeli pobici przez niego, ale
jak? Przecież są przyjaciółmi, a ty okazuje się, że nie.
Podczas gdy ja nad tym rozmyślałam, przyparł mnie do ściany od
razu przykładając kolano do krocza. Wydałam z siebie cichy pisk.
Chciałam bym ten gwałt, który był nieunikniony za sobą.
Gdy
biegłam natknęłam się na na mojego „cudownego” chłopaka i
Ruki zatrzymali samochód i podeszli do mnie.
- Co się stało? – Kai podszedł do mnie i chciał mnie przytulić na to odsunęłam się od niego.
- Odwalcie się ode mnie! Jesteście nienormalni! Myślałam, że mogę Ci ufać!- Podeszłam do blondynka i go lekko pchnęłam. - A ty jesteś jeszcze gorszy od tego majoneza. Zostawiliście nas, Ty zostawiłeś Laurę samą, z nim, zwłaszcza kiedy zaczęła Ci ufać. Poradzę sobie bez Was.
Ruszyłam przed siebie po chwili poczułam jak jakieś silne ramiona mnie obejmują, mimo, że próbowałam, nie mogłam się wyrwać.
- Cii. - Mruczał Kai głaskając mnie po głowie. - Z kim was zostawiliśmy, przecież są z Wami Reita , Uruha i …
- Aoi, ten niewyżyty zboczeniec. On się do nas dobierał, a tamci nic nie zrobili. Uciekłyśmy, ale nic nie miałyśmy, więc postanowiłam wrócić po dokumenty, ale Laura, cholera Laura została pod drzewem.
- Skoro Aoi to zrobił musiał być w złym nastroju i pijany. – Mruknął Ruki.
-
Ty go jeszcze bronisz?! Ale nie czułam od niego alko… mięta,
czułam miętę, chciał tym zabić… cholera Kai jedź pod drzewo
po Laurę i daj jej to. –Podałam mu fragment mojego wisiorka,
Laura miała drugą połówkę. - Będzie wiedziała o co chodzi. A
my idziemy do domu, mam nadzieję, że jej tam nie będzie.
Po jakimś czasie znaleźliśmy się w domu , na podłodze leżał Uru i Rei, a po chwili zobaczyłam Laurę z Aoi’m.
Ruki widząc to rzucił się na starszego gitarzystę, ten się tego kompletnie nie spodziewał i maleństwu udało się przewrócić po chwili obaj leżeli na podłodze.
Poleciałam szybko do kuchni i wzięłam jakąś wielką ścierkę, po czym związałam ręce Aoi’ego za jego plecami. Po czym z całej siły kopnęłam go w klatkę piersiową , a mężczyzna upadł.
- Laura? – Powiedzieliśmy jednocześnie z Ruki’m. – Wszystko dobrze?
Nic
do mnie nie docierało. Nie chciałam z nikim gadać. Skuliłam się
pod ścianą, widocznie załamana. Ruki kucnął obok mnie i mnie
przytulił. Odepchnęłam go od razu od siebie, nie chciałam już
mieć żadnego chłopaka. Wszyscy byli tacy sami, pragnęli tylko
seksu i tylę.
- Laura? - Szepnęła
Bianca widocznie zmartwiona moim zachowaniem. Widać było, że Ruki
też był zmartwiony. Po 10 minutach zdobyłam się na odwagę.
- Bianca powiedź mu o tym czemu się tak zachowuję. - Szepnęłam
po polsku by tylko ona mnie rozumiała.
Wstałam szybko i poszła do łazienki, w której
się od razu zamknęłam.
Laura kurwa on Cię tylko dotykał, a ty
już popadasz w histerię, uspokój się – mówiłam to do siebie
chodząc w ta i we tą po łazience. Usiadłam na zimnych kafelkach i
odetchnęłam. Zaczęłam się uspokajać i to było najważniejsze.
Chciałam uciąć jaja temu kretynowi, ale zapewne Bianca y mnie
powstrzymała. Zaśmiałam się wspominając jeszcze nasze stare
rozmowy o tym wszystkim, co by się stało jak byśmy ich spotkali.
Polepszyło mi to humor i to o wiele.
Patrzyłam
jak moja przyjaciółka udała się do łazienki, a Ruki patrzył na
mnie wyczekująco. Kai natomiast oddał mój wisiorek i zajął się
swoimi przyjaciel ami, nie byli aż tak bardzo obici.
Wyjaśniła
wokaliście całą historię, ten ani razu mi nie przerwał tylko
kiwał głową.
Po jakimś czasie podeszłam pod drzwi łazienki i zapukałam.
Po jakimś czasie podeszłam pod drzwi łazienki i zapukałam.
- To ja, twoja nienormalna, słabo myśląca i beznadziejna przyjaciółka. Wpuścisz mnie? – Zapytałam, po chwili drzwi się otworzyły.
Spojrzała
na mnie i usiadła na podłodze.
- Wyjaśniłam wszystko Ruki’emu. Powiedział, że rozumie i że mu przykro. Nie będzie Cię już naciskał, ale liczy, że kiedyś mu zaufasz. Wiesz. – Wskazałam na drzwi. - Zawsze możemy ich wykastrować.
Moja przyjaciółka zaśmiała się.
- Jeej, czyli dalej potrafię Cię rozbawić. Wybacz, że to tak długo trwało po drodze spotkałam Kai’a i Ruki’ego, wyjaśniłam im sytuację. Kai miał po Ciebie jechać, a czułam, że nie będziesz chciała, z nim mieć nic wspólnego, więc podałam mu wisiorek. – Mimowolnie dotknęłam go. – Liczyłam, że zrozumiesz o co chodzi.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała, tylko mi się przypatrywała po czym uśmiechnęła się. Okey , coś kombinuje.
- Wiesz, że znalazłam w pokoju Kai’a bicz? – Zachichotała Laura.
- Serio?! Bez jaj, nie wierzę. – Też zaczęłam się śmiać, prawie kładąc się na podłodze. - Kai.. Ty mi lepiej powiedź, co ja mam zrobić…
Nie mogłam skończyć wypowiedzi, bo rozległo się pukanie do łazienki.
- Dziewczynki ja wiem , że załatwiacie ważne kobiecie sprawy i tak dalej, ale ja naprawdę muszę skorzystać z kibelka. – Zapiszczał Uruha.
Spojrzałyśmy
po sobie i się zaśmiałyśmy. A niech biedaczek sobie poczeka. W
końcu to teraz my byłyśmy w tym domu najważniejsze po tym co się
stało, więc mógłby trochę nas zrozumieć i jeszcze trochę
wytrwać.
-
Uruś, skarbie idź w krzaczki my tu o ważnych rzeczach gadamy! -
Zaśmiałam się, szkoda mi go było, ale cóż musiałyśmy się w
końcu z czegoś pośmiać. Nie wiadomo czemu, ale ta sytuacja
spowodowała, że zaufałam wokaliście. - Dobra Bianca schodźmy na
dół, bo ten zaraz zrobi tu powódź.
- Masz całkowitą
rację, więc się pośpieszcie! - Krzyknął Uru zza drzwi.
Wzruszyłyśmy obie ramionami i wyszłyśmy z łazienki, a ten w
tempie ekspresowym zamknął drzwi i wiadomo co dalej. Zeszłyśmy
na dół spokojnie. Ach, właśnie musiałam odkupić Kai'owi wazon i
róże. Westchnęłam cicho. No cóż ja go zbiłam to odkupię.
Gdy
zeszłyśmy na dół, zobaczyłyśmy, że chłopcy sprzątali,
alkohol leżał na stole na stole, ale nigdzie nie było
Aoi’ego.
Wokalista z perkusistą uśmiechnęli się na nasz widok. Usiadłyśmy na kanapie, od razu widać, że Laurze poprawił się humor, bo ciągle gadała o biczu w pokoju bruneta.
Wokalista z perkusistą uśmiechnęli się na nasz widok. Usiadłyśmy na kanapie, od razu widać, że Laurze poprawił się humor, bo ciągle gadała o biczu w pokoju bruneta.
-
Zjem Cię. – Mruknęłam, ale pech chciał, że usłyszał to
basista, który szedł w naszą stronę i spojrzał na mnie
zdziwiony.
- Ale dlaczego? Ja chciałem dać Wam po kwiatku. – Powiedział zawstydzony, taak kwiatku z wazonu Kai’a ale mniejsza o to. - Niee wiedziałem, myślałem, że to były żarty.
Zaśmiałam
się słysząc to. Nie wiem, czemu ale wszyscy jakoś byli dla nas
mili, aż za bardzo. Dobra Laura skończ z tym prywatnym śledztwem,
bo to się źle skończy znowu. Patrzałam cały czas na wokalistę,
który przykuł moją uwagę, nic do mnie nie docierało co kto do
mnie mówił, tak jak bym się....tak zakochała. No, ale przecież
nie powiem tego nikomu. Zamknęłam oczy i otworzyłam je znowu
przeraziłam się, wokalista stał nade mną tak blisko, że jeden
nie ostrożny ruch.... i bum!
Rei
i kwiaty? Czemu nie? Za to coś czułam, że moja przyjaciółka
coraz bardziej przekonuje się do małego wokalisty.
Pech,
albo nie pech, przeznaczenie czy też nie, zależy kto w co wierzy
spowodowało, że Ruki zahaczył o coś, potknął się chcąc się
wyratować jego ręce spoczęły na kanapie, a Laura znalazła się
miedzy nimi, natomiast twarzy blondynka była blisko jej twarzy. Ich
usta spotkały się ze sobą. Po raz pierwszy chyba Laura nie
odskoczyła.
Niestety
tą romantyczną chwilę przerwał dźwięk telefonu. Zaraz … to
mój dzwonek , a to oznacza, że Laura ma mój telefon.
- Eeee, nie chcę Wam przeszkadzać, ale Laura inteligencjo Ty cały czas miałaś telefon przy sobie? – Mruknęłam.
Dziewczyna nic nie powiedziała tylko mi go podała.
Spojrzałam na wyświetlacz. O nie, na tą rozmowę nie jest gotowa, odrzuciłam połączenie. Czemu teraz do mnie dzwonił? Przez ostanie pół roku miał mnie gdzieś. Niestety telefon znowu zadzwonił i zaczął wibrować. Cóż, chyba nie mam wyjścia, chwyciłam kieliszek wódki i go wypiłam a następnie ruszyłam na balkon, by porozmawiać z kimś z kim nie chciałam. Zostawiłam Laurę, ale coś czułam, że teraz jej to nie przeszkadza, była zajęta czymś wróć kimś innym.
Laura
uspokój się oddychaj to nic takiego tylko głupi pocałunek.
Wokalista uważnie na mnie patrzył by wyłapać co chodzi mi po
głowie, niestety nie udało mu się to.
- Przepraszam Laura. - Mruknął cicho. Kai zaczął
się śmiać z tego co tu zaszło.
- Nie przepraszaj. -
Szepnęłam od razu, na co blondynek się uśmiechnął, pogłaskał
mnie kciukiem po policzku i puścił oczko.
- Idź sprawdzić co
z Bianca, coś się chyba stało, bo wyleciała na balkon gdy ktoś
zadzwonił. - Mruknął do mnie, w sumie racja, ciekawe kto to do
niej tak uparcie zdzwonił. Tylko, żeby nie rodzice, bo Bianca by
się rozgadała i wypaplała co tu się nam przydarzyło. Ruszyłam
na balkon, ale przed nim się zatrzymałam słysząc jak by na kogoś
krzyczała.
-
Ciebie powaliło do reszty. Nie. To nie tak. Nie ma mnie w Polsce.
Nie powiem Ci. Gdzieś. Co? Nie, nie chcę, rozumiesz? Zostaw mnie,
nie dzwoń do mnie. Co? A co Cię to obchodzi czy mam kogoś? Nie
chcę mieć z Tobą nic wspólnego. Nie dzwoń do mnie, traktuj mnie
jak bym umarła, jakby mnie nie było. Jestem martwa dla Ciebie,
jasne?! – Krzyknęłam i się rozłączyłam.
Cóż,
chyba w tym momencie, chciałam, żeby tak było, potarłam ręką
delikatnie prawy nadgarstek.
Mam nadzieję,że nikt nie poszedł za mną, nie chciałam z nikim rozmawiać.
Telefon zapiszczał odnajmując , że dostałam sms-a. Odczytałam go, był od niego.
„ To jeszcze nie koniec” brzmiała treść.
Wyszłam z balkonu i wpadłam na moją przyjaciółkę.
Mam nadzieję,że nikt nie poszedł za mną, nie chciałam z nikim rozmawiać.
Telefon zapiszczał odnajmując , że dostałam sms-a. Odczytałam go, był od niego.
„ To jeszcze nie koniec” brzmiała treść.
Wyszłam z balkonu i wpadłam na moją przyjaciółkę.
- Laura? Jak długo tu jesteś? Ile słyszałaś? – Zadałam te pytania, mimo iż nie czekałam na odpowiedź i ruszyłam w stronę pokoju perkusisty.
Wiedziałam
to on do niej dzwonił. Zdziwiłam się również jej reakcja, zawsze
gdy on dzwonił to mówiła mi o tym, a teraz co? Co się takiego
zmieniło, że nie ufamy już sobie na tyle by powiedzieć nawet
najmniejszej rzeczy. Weszłam na balkon i usiadłam na kafelkach
patrząc w niebo. Wyciągnęłam swój telefon i spojrzałam na wyświetlaczu , było tak nasze wspólne zdjęcie na lotnisku w Tokyo,
które sobie zrobiłyśmy.
-
Ej co się stało? - Spytał Reita wchodząc na balkon by zapalić,
podał mi rękę bym wstała z czego skorzystałam. - Może nie
jestem dobry w tym by zrozumieć, ale chociaż spróbuję.
- Po prostu wszystko się pierdoli. -
Szepnęłam załamana, wyciągnął paczkę papierosów i podał mi
jednego i zapalił. Dawno nie paliłam to też zaczęłam się
krztusić, ale po chwili wszystko było okej.
- A dokładniej? -
Spytał unosząc brew ku górze. - Co się psuje?
- Moja przyjaźń z Bianca, nie potrafimy nawet
powiedzieć o swoich problemach, przez to, że tu przyjechałyśmy
oddaliłyśmy się od siebie i to widać. - Szepnęłam smutno.
Nie
chciałam jej martwić, wiedziałam, że mi pomoże, ale nie mogę
całe życie na kimś polegać, przez to znalazłam się w tamtej
sytuacji i nie chciałam powtórki z rozrywki. Miałam zacząć nowe
życie bez niego. Tak chciałam o nim zapomnieć, prawie mi udało.
Wróciłam
pod balkon i słyszałam końcówkę rozmowy Laury z basistą. Moja
przyjaciółka pali? Tak dawno nie widziałam ją z papierosem .
Musiała być zdenerwowana.
Obiecałam, że z nią wrócę, ale się bałam. Im byłam dalej od niego tym
lepiej.
- Laura. - Mruknęłam załamana wchodząc na balkon. - A co jak on mnie znajdzie ?
Westchnęłam
słysząc to 'co jak on mnie znajdzie '. Przecież byłyśmy w
Japonii. Spojrzałam na Reite pokiwał głową i zgasił papierosa po
czym wyszedł zostawiając mnie samą z nią.
-Bianca.
- Mruknęłam cicho, podeszła do mnie. - Jesteśmy w Japonii, wiesz,
że on nie ma kasy na bilet, a nawet jeśli nie znajdzie nas.
- Ale on tu może
przylecieć przecież! - Zaczęła panikować.
-Bianca opanuj się, nie znajdzie nas tutaj,
a nawet jeśli to nie ręczę za siebie, słyszysz?! - Mruknęłam
stanowczo by się uspokoiła. - Niech spróbuje tylko do Ciebie
podejść, a przysięgam będzie z nim źle. - Warknęłam cicho i
zgasiłam papierosa, moja przyjaciółka mogło po raz pierwszy jaka
jestem zaradna w takich sytuacjach po nie udanej próbie z Aoi'm.
Zostawiłam ją samą na balkonie i
poszłam na dół do chłopaków.
------------------------------------------------------------------------
Miło by było jak by pojawiły się dwa komentarze. : D