czwartek, 20 lutego 2014

Rozdział III


 Wybaczcie, że dopiero teraz dodajemy trzeci rozdział, ale nie miałyśmy kiedy go dodać wcześniej. Mam nadzieję, że będzie komentować. 
Zapraszam do lektury.


Kiyomi - fioletowy
Emikoo - biały
  
-----------------------------------------------------------------------------




Zatkało mnie kompletnie. Nie wiedziałam co miałam powiedzieć, oczywiście chciałam powiedzieć tak. Perkusista mi się podobał, a co ważniejsze był miły i opiekuńczy, a przede wszystkim czułam się przy nim bezpieczna.
Ale znaliśmy się tylko niecały jeden dzień, Ruki cały czas się uśmiechał, a cała trójka we mnie wpatrywała. A może jednak moja przyjaciółka miała racja?

- Co? Ale czemu? Dlaczego? Nie wiem, założyliście się miedzy sobą, którą z nas pierwsza na Was poleci czy jak? - Cóż, może byłam niesprawiedliwa, ale nie wiedziałam czemu ktoś taki jak Kai, chciałby być ze mną, tym bardziej, że dopiero się poznaliśmy. Wstałam z koca  i odeszłam kawałek, po czym usłyszałam, że cała trójka mnie woła.

Westchnęlam załamana. Chciała przecież z nim być to czemu tak się zachowywała. Spojrzałam na Kai'a, było widać, że na prawdę jest smutny.

- Pójdę z nią porozmawiać. - Mruknela, a blondyn położyl rękę na moim ramieniu. - Bier tą rękę jeśli chcesz mieć ją całą. - Syknelam.

Ruszyłam w stronę przyjaciółki. Usiadłam obok niej.

- Bianca.. - Westchnela. - Nie popełniaj tego błędu co ja.

Spojrzałam na Laurę zaskoczona, przecież ona od samego początku nie chciała tutaj być, a teraz próbuje pomóc.
Nawet nie wiem, czemu spanikowałam, w końcu sama jej mówiłam, że jak się nami znudzą, nie zrobi to na mnie wrażenia, ale teraz było zupełnie inaczej, bałam się co będzie  gdy brunetowi się odwidzi. W końcu zawsze może znaleźć sobie kogoś innego, byłam w końcu dużo młodsza od niego, mógł robić za mojego brata, albo ojca, no dobra z tym ojcem to przegięłam.
Spojrzałam w ich stronę widziałam, że Kai jest smutny, a Ruki mu coś tłumaczy.

- A Ty? - Zapytałam przyjaciółkę. - Czemu odpychasz od siebie Ruki'ego?

Nie no ja ją zjem kiedyś. Nie miała poruszać tego tematu z Ruki'm. To cios poniżej pasa.

- Bianca.. - Znowu westchnęłam. - Ja mam 18 lat, wszystko mi się nudzi szybko, więc dlatego nie chcę go skrzywdzić. - Wytłumaczyłam. - Za dużo się nacierpial po Reili. 

W sumie nie była to żadna wymówka tylko stwierdzenie. Spojrzałam na nich, a oni zbliżali się w naszym kierunku. 

- Bianca przepraszam, że tak wylecialem z tym pytaniem. - Mruknal Kai, najwidoczniej nie chciał jej wcale skrzywdzić. 

Spojrzałam na Ruki'ego, a on tylko wzruszył ramionami.

- Wrócimy do tego. - Mruknęłam do przyjaciółki wstając z ziemi. 

Dobra raz się żyje. Wolę spróbować, niż żałować, że nie spróbowałam.
Ruszyłam w stronę Kai'a, ale nie zauważyłam wystającego z ziemi kawałka drzewa i upadłabym, gdyby nie szybki refleks perkusisty, który mnie złapał.
Pozostała dwójka widząc to, zaczęła się śmiać.
Ja natomiast bardziej wtuliłam się w perkusistę i mruknęłam cicho " Dziękuje , i nie przepraszaj ,po prostu mnie zaskoczyłeś , ale chcę spróbować. Tak ".
Zawstydzona schowałam głowę w zagłębieniu jego szyi, Laura i Ruki przestali się śmiać i zaczęli nam przyglądać.

Jeeej. Moja przyjaciółka jest szczęśliwa. Teraz to było najważniejsze dla mnie
.
- Możemy się już zbierać? - Spytałam cicho, chciałam już się znaleźć w domu.. Nie poprawka w pokoju hotelowym. 

- Jasne. - Mruknął brunet głaskając Biance po włosach. 

Ah. Nie pomyślałam... Będę musiała znosić ich czułości, których tak bardzo nie lubiałam. Widząc jak jakaś para się całuje przypominała mi się przeszłość, której nienawidziłam.

- Ej Laura wszystko okej? - Spytała Bianca, a ja potwierdziła kiwnieciem głowy. 

Cóż trza będzie jej w końcu powiedzieć o tym.


Po chwili odsunęłam się od Kai'a patrząc na przyjaciółkę. Martwię się o nią, muszę jakoś dyskretnie wyciągnąć od niej o co chodzi, a jak nie będzie chciała współpracować, to ją zjem. Taaak, a potem Rukiś nakopie mi do dupy. W między czasie wokalista złożył kocyk z pedantyczną dokładnością. Parsknęłam śmiechem widząc to. Po chwili schodziliśmy już górki, brunet chwycił mnie za rękę, cóż postanowiłam to wykorzystać , żeby dowiedzieć się czegoś od Laury.
Szepnęłam do ucha Kai’a parę zdań po czym on pokiwał głową.
Przy samochodzie Ruki jak zwykle zajął miejsce kierowcy , ale teraz Kai usiadł koło niego z przodu.

- Pakuj się.  - Powiedziałam do przyjaciółki.  - Z tyłu będziemy same, a chyba musimy pogadać.

Zdziwiłam się tym. O czym ona chciała ze mną gadać, ale posłusznie wsiadłam. 

- O co chodzi? - Spytałam ciekawa. Widać było, że coś ją gnębi. 

Siedziałyśmy jednak w ciszy co mnie jednak zdziwiło. Zawsze gdy Bianca miała do mnie jakąś sprawę to zawsze zastawiała ją od razu. 

- Dziewczynki pojedziemy po wasze rzeczy jeszcze tylko. - Mruknał Ruki i ruszył w stronę hotelu.

No pięknie czyli co mamy z nimi zamieszkać?

- Dziewczynki są w burdelu. - Mruknęłam cicho, na szczęście mnie nie usłyszał, za to Laura się roześmiała. - Cóż, wygląda na to, że znalazłyśmy dom.

Chciałam porozmawiać z Laurą, ale nie wiedziałam, jak to zacząć, żeby nie wyjść na nachalną albo wścibską. Jest moją przyjaciółką, chciałam, żeby była szczęśliwa. Siedziałam tak kilka minut, myśląc, czy teraz jest dobry moment, by ją o to zapytać. W sumie nasi przyjaciele, przyjaciele? To dobre słowo? Byli szybcy, ledwo ich znamy , a już mamy z nimi mieszkać. 

- Laura. - Spojrzałam na nią uważnie. - Powiesz mi co się dzieje? Dziwne zareagowałaś jak wspomniałam o Ruki'm, z gestem Kai'a było podobnie. Martwię się o Ciebie.

Westchnęłam, czemu musiała akurat poruszyć ten temat. 

- Po prostu... - Szepnęła. - Ah...zresztą nie ważne.

Nie chciałam nic o tym nikomu mówić. To była moja prywatna sprawa, o której nikt nie miał prawa wiedzieć. Chłopcy weszli do auta z uśmiechami. Nie miałam już siły protestować, że nie chciałam z nimi zamieszkać. Siedziałam w ciszy przez całą drogę mimoz że mówili do mnie. Nie odpowiadałam.

Po jakimś czasie dotarliśmy pod hotel. Powiedziałam im, żeby zostali w samochodzie,a z Laurą udałyśmy się do środka. Odebrałam z recepcji kartę magnetyczną, kobieta dziwnie na nas patrzyła.
Gdy doszłyśmy do pokoju otworzyłam drzwi m kartę wsadziłam do gniazdka, od razu w pokoju pojawił się prąd, włączył się telewizor z kanałem reklamującym hotel.
Widziałam jak Laura nie pewnie porusza się po pokoju.

- Hej. - Szepnęłam. - Jak masz jakiś problem, możesz mi powiedzieć, wiesz o tym prawda? Jak nie chcesz, to nie musimy się do nich przenosić.

Pakowłam się mimo, ze.nie chciałam. Nie chciałam Bianci zostawić z nimi. Mogli zrobić jej wszystko to też nie chciałam jej zostawić samej. Spakowałam się i wyszłam z pokoju. Weszłam do windy i ruszyłam na trzecie piętro nie miałam zamiaru z nimi zostać, a teraz była idealna okazja by uciec. Wiedziałam co robię i jakie będą tego konsekwencje, ale cóż..

- Lau.. - Nie skończyłam, bo dziewczyna wyszła, miałam złe przeczucia, ale nie wiedziałam czemu. Również się spakowałam, kiedy po sprawdzeniu okazało się, że został tylko przewodnik, wzięłam do ręki , ale wypadło z niego zdjęcie.

Nasze pierwsze wspólne zdjęcie. Ja z Laurą... no właśnie z Laurą, nie Kai'em.
Moja przyjaciółka robiła to wszystko, ze względu na mnie. Schowałam zdjęcie do książki, która z kolei wylądowała w mojej torbie.
Cóż, wyjęłam kartę i zamknęłam pokój. W recepcji się wymeldowałam i ruszyłam w stronę samochodu, brunet widząc mnie wziął ode mnie bagaże.
Zmarszczyłam nos, coś nie grało, Laura wyszła przede mnie, więc powinna tu być.

- Nie ma z Tobą Laury? - W tym samym czasie zapytałam ja i Ruki.

- Ja pierdole, jak ją znajdę to najmniejszym jej problemem będzie to, że ją zjem.

Nie byłam pewna teraz tego co zrobiłam, ale nie było już odwrotu. Wymeldowałam się mimo, że widziałam jak tamci czekali na nie. Wyszłam nie zauważona przez nich mimo to, że przeszłam obok ich auta. Byłam z siebie wręcz zadowolona. Wyszłam jak ninja. Słysząc ich głosy które mnie wołają wkurzyłam się. Fuck czyli jednak mnie zauważyli. Laura spokojnie szukaj wyjścia z tej sytuacji, będzie dobrze, tylko nie tłumacz się, że się.balas. Kurwa co ja się będę oszukiwać bałam się ich, potwornie się bałam gdy jaki cokolwiek chłopak był blisko mnie.

Chłopcy ją zauważyli i krzyczeli w jej stronę. Wiedziałam , że to nic ni da.

- Laura kuźwa stój, bo jak się wkurwię to przez miesiąc na dupie nie usiądziesz. - Krzyknęłam za nią.

Olała mnie. Tak chce się bawić, no spoko. Wyrwałam butelkę z reki Kai'a i pobiegłam za nią.
Po chwili gdy byłam blisko dziewczyny rzuciłam w nią butelką.
I dziwne, to trafiłam w rękę, na co dziewczyna zaczęła przeklinać i spojrzała na mnie morderczym spojrzeniem.

- Cholera, Laura nie chciałam. - Mruknęłam.

Kurwa, kurwa, kurwa. Tak dawno nie miałam nic w złamanego. Akurat teraz?! Teraz kiedy jesteśmy w Japonii to musiało się stać, tak?! No kuźwa zjem ja przysięgam, że zjem mimo, że nie jestem kanibalem. Cóż w Japonii nie jest to zakazane.

- Kurwa przysięgam, że Cię zjem! - Warknęłam,  czując co raz większy ból w ręce. Ruki podszedł do mnie i objął mnie lekko. - A ty chcesz być cały czy raczej w kawałkach?!

Po raz pierwszy Bianca mogła zobaczyć jak jestem wkurzona. Blodyn odsunął się ode mnie od razu słysząc moje słowa. Na jego twarzy był wymalowany istny smutek. Kai zabrał mnie do auta. A ja słyszałam już tylko ostatnie pytanie blondynka do przyjaciółki. 

- Czemu ona tak reaguje na mój dotyk? - Zadał jej pytanie
.

- Nie mam pojęcia. Czym jedynie mogę Cię pocieszyć, nie tylko na Ciebie na reaguję. Nie martw się, pogadam z nią. - Posłałam mu delikatny uśmiech i weszłam do samochodu, Laura posłała mi kolejne spojrzenie.

- Też Cię kocham. - Przesłałam jej niewidzialnego całusa. - Oj, no nie chciałam, przepraszam, ale to Twoja winna. I mamy do pogadania i teraz się mnie nie pozbędziesz. Myślisz czasami zanim coś zrobisz? Zawału przez Ciebie dostałam, czuje się za Ciebie odpowiedzialna, a Ty traktujesz mnie jak wroga. Wiecie gdzie jest jakiś szpital? Musimy tam z nią jechać. – Mruknęłam

- No chyba was pojebało, nie jadę do szpitala. - Syknęłam, nienawidziłam  od zawsze tego miejsca.

- Koniec tej gatki jedziemy do szpitala i koniec. - Syknał Kai i Ruki w tym samym momencie. Spojrzeli po sobie i się zaśmiali. 

No pięknie pierwszy pobyt w szpitalu i to po drugim dniu pobytu tu. No po prostu pięknie.

- Bianca dobra przepraszam, wiem że źle zrobiłam i żałuję tego. - Mruknęłam cicho spuszczając głowę w dół. Nie wiedziałam, że aż tak będzie się o mnie martwiła. Popełniałam głupstwo i teraz tego żałuję.

- Ech, wiesz, że masz cholerne szczęście? Jesteś chyba jedyną osobą, na która nie umiem się gniewać, ktoś inny już dawno leżał by na chodniku, bez głowy i narządów wewnętrznych. Ej, no nie gniewam się już, nie rób takiej minki. Dobrze wiesz, że jak robisz, te szczenięce oczka to na mnie działa, ale i tak chcę z Tobą porozmawiać, dobrze? I przepraszam, że w Ciebie rzuciłam, myślałam , że nie trafię. - Mruknęłam, na co nasi towarzysze wybuchnęli śmiechem. 

- Zaczynam się Ciebie bać. - Powiedział Ruki, po czym zwrócił się do Kai'a. - Uważaj, żeby jej nie wkurzyć.

Prychnęłam i nic nie powiedziałam, tylko posłałam mu kolejne spojrzenie, na co cała 3 wybuchałam śmiechem.

Nie chciałam za bardzo się śmiać, bo ból w ręce ciągle narastał i narastał. Rękę zaczęła robić się zimna czyli oznaka, że złamana. 

- Bianca, ale jak ty to sobie wyobrażasz? - Spytałam, mimo, że pomału  zaczynałam naszym dwóm przystojnym towarzysza ufać to i tak się bałam. 

- Ej no Laura powtarzamy już chyba to z 10 raz, że nic wam nie zrobimy. - Mruknął Kai. - Po za tym teraz jestem z twoja przyjaciółka, więc chyba musisz z nią zostać, prawda?

Tak i tu miał rację. Nie chciałam jej zostawić samej z nimi. 

- Tak masz rację. - Odpowiedziałam oschle.

- No to głowa do góry i nie rób takiej smutnej minki tak jakbyśmy Ci nie wiadomo co zrobili. - Mruknął brunet i się uśmiechnął do mnie, odwzajemniłam uśmiech, ale nie pewnie. 

Wszystko zaczęło robić się jak dla mnie podejrzane, ale może tylko mi się zdawało. Wszystko jednak się okaże.

- Kai. - Mruknęłam ostrzegawczo. To akurat nie był dobry argument, nie chcę żeby Laura czuła się zmuszona do czegokolwiek.

Przez kolejne parę minut nikt nie się odezwał , w końcu dojechaliśmy do szpitala.
Poprosiłam, chłopców, żeby zostali, ale Ruki uparł się, że pójdzie z nami.
Po chwili byliśmy w szpitalu i oglądał ją lekarz. Był na oko po 60.
- Coż, ręka jest złamana, będzie trzeba założyć szynę. - Stwierdził lekarz, a po chwili spojrzał na mnie. - Jak to się stało?

- Eeee, rzuciłam w nią butelką. - Mruknęłam.

- Jesteście rodzeństwem? - Zapytał, na co ja pokręciłam przecząco głową. - A zachowujecie się jak rodzeństwo. Mój brat też kiedyś złamał rękę.

Po jakimś czasie wyszliśmy z gabinetu.
Ruki podszedł bliżej Laury i zapytał : Jak się czujesz? Potrzebujesz czegoś?

- Na pewno niczego od Ciebie. - Mruknęła stanowczo, nie chciałam się tak zachowywać wobec niego, ale to było silniejsze ode mnie. Dołączyłam  do Bianci zostawiając wokalistę w tyle. 

- Nie pytaj. - Mruknęłam ostrzegawczo, nie chciałam tłumaczyć się z tego co robię. 

Wsiadłam szybko do auta i zapiełam pasy. Musiałam znowu przyzwyczaić się do gipsu. Bianca usiadła obok mnie widocznie zmartwiona moim zachowaniem. Chciałam jej powiedzieć, ale to nie był odpowiedni moment na to. Patrzałam uparcie w las, który był.za szybą, nie zwracalam na nich uwagi.oprócz Bianci.
Spoglądałam  na nią co jakiś czas. Nie chciałam by się martwiła o mnie. Była straszą o 2 lata i brała na siebie wszystko tak samo w tamtym parku, obroniła mnie. Nie pozowliła by ktoś podszedł do mnie by chociaż mnie dotknąć na chwile. Czułam, że muszę jej to w końcu powiedzieć.

- Jedziemy do Mc'donald'u? - Spytał blondynek zjeżdżając w stronę Mc.
No i dupa, chciałam jej powiedzieć to teraz, a ten wyskoczył z tym. Uduszę go przysięgam
.


--------------------------------------------------------------------------------


I tak oto się kończy trzeci rozdział. Liczymy na komentarze. :)



1 komentarz:

  1. Muszę przyznać, że jestem pod naprawdę wielkim wrażeniem. Macie naprawdę fajny styl, wszystko jest przejrzyste i nie mam wrażenia, że nagle się gubię, mimo iż narracja przeskakuje z osoby na osobę. Bardzo fajne rozwiązanie pisania bloga we dwie, a jednocześnie wcale nie chaotyczne :D
    Treść też godna uwagi, na mój skromny gust akcja toczy się nieco za szybko, Bianca Kai znali się chyba za mało, żeby nagle wyjeżdżać ze związkiem. A może Japończycy tak mają? Kto ich tam wie xD
    Z niecierpliwością czekam na następny rozdział i wyjaśnienie o co chodzi Laurze, bo ciekawość mnie zżera :D
    Pozdrawiam i zapisuję się jako stały czytelnik bloga :)

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.