sobota, 22 lutego 2014

Rozdiał IV

I tak oto czwarty rozdział nadszedł. Dziękujęmy bardzo za komentarz. Cieszymy się bardzo, że podoba się opowiadanie.
Zapraszamy do lektury.


-------------------------------------------------------------------



Okey, widać wyraźnie, że blondynek coś kombinuje, tylko nie wiedziałam jeszcze co. Także było widać, że Laura biła się z myślami, co zrobić, wyglądało to tak jakby Ruki pokrzyżował jej jakieś plany.
Gdy weszłyśmy do restauracji, odezwał się blondynek : To co dla Was dziewczynki? Happy Meal bo jesteście takie drobniutkie?

- O nas się nie martw Rukiś, same damy sobie radę. A Ty maleństwo co zjesz? Weź sobie coś dużego, może urośniesz. - Mruknęłam złośliwie, nie lubiłam jak ktoś mówił do nas dziewczynki.

- Odezwała się ta co jest wielka. Jesteś niższa ode mnie.

- O parę centymetrów. - Po chwili zauważyłam, że do Mc wszedł perkusista, który skończył palić. - Kai, powiedz mu coś, on nabija się z mojego wzrostu.

- Nie moja winna, że jesteś mała.

- Mała jest Twoja pała, ja jestem niska.

Cóż, maleństwo wyglądało jakby chciała mnie zabić, a Laura cały czas się śmiała, z naszej małej "kłótni"

- Ty, a twój ma 40 centymetrów, nie? - Palnęłam głupio, zaczęłam zastanawiać się czemu bronie wokalistę. 

Po prostu poszłam zająć miejsce, ona z tą rękę nie mogła nic robić praktycznie. Zabolał mnie argument, który Kai powiedział w sprawie mojej przyjaciółki. 


- Co chcesz mała? - Spytał Ruki.


- Kawę. - Odpowiedziałam cicho.


Odszedł do tamtych by zamówić wszystko.
Przysięgam, gdyby nie jej ręką w szynie, już dawno przerobiłabym ją na Marmurka.
Chłopcy zaczęli się kłócić, po czym po 10 minutach zdecydowali co zamówić, ja zamówiłam tylko colę, usiadłam koło Laury, a wokalista z perkusistą czekali na zamówienie.


- Ej słońce, nie przejmuj się tym co mówił Kai. - Mruknęłam do niej z uśmiechem i dotknęłam jej dłoni. - Dziękuje, wiem, że robiłaś to wszystko mimo, że nie miałaś ochoty. Jak chcesz powiem im, że wolimy wrócić do hotelu.

Westchnęłam załamana. Dlaczego ona musiała mnie stawić teraz pod murem. 

- Kai teraz to twój chłopak, nie dopuści do tego byś go.zostawiła. - Mruknęłam. - Ale ja Cię samej nie zostawię, bo.jeszcze coś Ci się może stać. 


- Macie kochane zamówienia. - Mruknął Kai podając Biance cole, a mi kawę. 


Po chwili dołączył do nas Ruki z szerokim uśmiechem. Zdziwiłam się i to bardzo. Spojrzałam na Biance myśląc, że ona coś wie.

Że też oni mają wyczucie i zawsze pojawiają się w takim momencie.
Szepnęłam jedynie do Laury dziękuje i przecząco pokręciłam głową.
Ten mały kurdupel ma za duży zaciesz, coś kombinuje, dobra miałam tego dość, tej zabawy w kotka i myszkę.


- Ruki pozwól na chwile. - Wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni, wyszłam z nim przed restaurację.


- Więc o co chodzi? Mogę zapalić? - Po tym jak kiwnęłam głową wyjął zapaliczkę i podpalił papierosa, wyciągnął pudełko w moją stronę.


- Nie dzięki. - Odpowiedziałam. - Czego Ty właściwe chcesz od Laury? Jeśli ma być tylko Twoją zabawką daj jej spokój.


- To nie tak. - Mruknął zaciągając się i wypuścił dym w kształcie kółeczka. - Zależy mi na niej, nie skrzywdzę jej. 


Cały czas mu się przypatrywał, po pewnym czasie, kiedy ludzie ciągle Cię okłamują, możesz się nauczyć rozpoznawać kiedy mówią prawdę, a kiedy nie. Czułam, że blondynek jest ze mną szczery


- Tylko to chciałam wiedzieć. - Powiedziałam. - A skrzywdź ją, to nakopie Ci do dupy, jasne?


Nie słyszałam jego odpowiedzi, bo już wróciłam do środka, siadając przy swoim chłopaku, napiłam się coli, po chwili wrócił Ruki dziwnie mi się przypatrując.

Byłam bardzo ciekawa o czym rozmawiali. Spojrzałam na nią i wywróciłam oczami. Upiłam, łyk kawy. Taak Japonia inny smak kawy zapomniałam.

- Ja chcę do Polski do mojej ukochanej kawy. - Szepnęłam załamana. Nie to, że ta mi nie smakowała, ale wolałam naszą. Spojrzałam na zegarek. Uh...grubo po 21.


- Jest już późno, może będziemy się zbierać? - Spytał wokalista obejmując mnie ramieniem. Spojrzałam błagająco na swoją przyjaciółkę, ale ona tylko się zaśmiała.


- Bianca dzisiaj zostaniesz zjedzona. - Mruknęłam stanowczo. - Pobawię się w kanibala. 


- Ej, a spróbujesz ja tknąć a oberwiesz. - Mruknął stanowczo Kai i pocałował ją w usta. Znowu to samo, wszystkie wspomnienia wróciły, ale były bardziej intensywne niż wtedy. Do oczu napłynęły mi łzy
.

Na początku byłam zbyt zaskoczona, żeby zareagować, lecz po chwili oddałam delikatnie pocałunek. Po chwili jednak zobaczyłam wyraz twarzy Laury  i odsunęłam się lekko od chłopaka, uśmiechając się lekko, pacnęłam go w głowę mrucząc mu do mucha : Kobiet się nie bije nawet kwiatkiem.Posłałam Ruki'emu  ostrzegawcze spojrzenie. 

- No Rukiś, chyba się nie opiłeś colą i możesz prowadzić.- Powiedziałam, po chwili ruszył do przodu z moją przyjaciółką.


- Laura, zaczekaj sekundkę. - Powiedziałam. - Spokojnie, nie będę już próbowała z Ciebie wyciągnąć. Powiesz mi jak będziesz chciała. Poza tym powiem Kai'owi, żeby się ogarnął.- Powiedziałam próbując wybadać jakoś dziewczynę. - A jak ręką? Bardzo boli?

Serio teraz będzie martwić się o moją rękę.. Westchnęłam tylko.

- Bianca ten wyjazd źle nam robi. - Szepnęłam szczerze. - Oddalamy się od siebie, unikamy i nie umiemy dogadać. 


Patrząc w jej oczy można było wyczytać, że nie wierzy w to.co mówię. Spojrzałam kontem oka na tamtych. Przyglądali się nam i to uważnie. Przykro było mi to mówić, ale taka prawda. Gdyby nie oni teraz na pewno byśmy szykowały się na jakąś dyskotekę, ale trzeźwiały po dyskotece i gadaly o bzdurach jak zawsze. 


- Przykro mi, ale po ściągnięciu szyny wracam do Polski. - Szepnęłam i ruszyłam w stronę auta ścierając łzy.

Stanęłam jak wryta, nie wierzyłam w to co mówi. Nie miałam pojęcia, że ona tak to odbiera. Cholera, gdyby mi tylko powiedziała wcześniej, teraz wyglądało by to inaczej. Ruszyłam za nią i nie patrzyłam na naszych towarzyszy.
Bezradnie kopnęłam samochód, czego zaraz pożałowałam, bo syknęłam.


- Kurwa, ja pierdole to tak miało wyglądać. - Mruknęłam do siebie.


Wiedziałam kto jest dla mnie najważniejszy.
Gdy wsiedliśmy do samochodu odezwałam się do Laury po polsku : Dobra, obie wracamy, ja tu nie sama,nie zostanę, nie poradzę sobie. Nie mów nic, to nie podlega dyskusji, zdecydowałam już.
Wyłączyłam się, nie chciałam niczego już słyszeć, moja przyjaciółka miała rację od samego początku. A ja wiedziałam, że nie oleje przyjaciółki dla faceta.

Nie odzywałam się przez całą drogę. Kai martwił się o Biance widząc, że jest rozbita. Ruki cały czas próbował mnie oczarować sobą, niestety mu się nie udawało. Wszystko się psuło, nawet moja przyjaźń przez jedne jednorazowy wybryk w Polsce. Przecież tu miałyśmy zacząć nowe życie, ale się nie udało. 

- Bianca musimy pogadać jak dojedziemy. - Mruknęłam cicho by tylko ona mogła to usłyszeć. 


Nie chciałam by tamci się o tym dowiedzieli to była tylko sprawa po między nami.

- Jasne. - Odpowiedziałam jej również cicho posyłając słaby uśmiech, który nie wyszedł mi chyba zbyt przekonująco.

Czemu wszystko musiało być takie skomplikowane? Czemu jak zwykle musiałam wszystko zjebać? Czemu zawsze tak cholernie ważna jest jedna decyzja? Po jakimś czasie dojechaliśmy pod dom mężczyzn. 


Ruki chciał pomóc wysiąść Laurze, ale ona to zignorowała, natomiast Kai chciał podejść do mnie i przytulić, lecz ja się odsunęłam jedynie mruknęłam mu : Nie teraz. Weszłyśmy za nimi do domu, po czym skierowałyśmy na balkon, gdy już na nim byłyśmy, usiadłam na zimnych kafelkach i zaczęłam się bawić zamkiem od bluzy, czekając aż moja przyjaciółka coś powie.

Oparłam się o barierki spoglądając na przyjaciółkę, było mi jej szkoda, że musi wszystko znosić to co ja robię. 

- Muszę Ci coś wytłumaczyć. - Szepnęłam i usiadłam na przeciwko niej. - Zachowuje się tak, bo zostałam skrzywdzona raz przez chłopaka, którego na prawdę kochałam i chyba nadal kocham. A widząc Ciebie i Kai'a uśmiecham się, ale gdy już Ciebie dotyka, całuje czy coś podobnego wszystko mi się przypomina. On też taki był. Miły, czuły i

opiekuńczy ale skończyło się to.na skrzywdzeniu z czego.mogło być dziecko. Wiesz o czym mówię. - Mruknęłam drżąc . - To wszystko, chcesz możesz zostać, ja Ci nie karze wracać. - Szepnęłam i weszłam do salonu patrząc na tamtych.

Rozumiałam Laurę, może nie doświadczyłam czegoś takiego ja ona. Miałam podobną, historię jak ona, ale o rozdział krótszą i trochę z innym zakończeniem, ale jakoś nigdy jej o tym nie wspomniałam. Doceniałam, że mi o tym opowiedziała. Po dłużej chwili weszłam do salonu przytuliłam Laurę i szepnęłam jej na ucho : Dziękuje. Teraz wszystko rozumiem i przepraszam. Też Ci kiedyś coś wyjaśnię. I nie wracam do Polski, bo mi każesz, wracam bo sama tak zadecydowałam. 

Odsunęłam się od przyjaciółki i spojrzałam na mężczyzn, którzy się nam przyglądali. Cóż, na razie chyba nic nie powiem Kai'owi, jeszcze jest za wcześnie. Żaden facet nie jest tego warty by porzucić przyjaciółkę.


Usiadłam na kanapie, a Laura obok mnie złapałam ją za rękę i uśmiechnęłam się do niej.


- Wszystko w porządku? - Zapytał Kai. - Odkąd pojechaliśmy do McDonald'a jesteście jakieś dziwne.


Spojrzałyśmy na siebie i obie wybuchłyśmy śmiechem, a na naszych policzkach nie wiadomo skąd pojawiły się łzy.

- Ej no maleńkie nie płaczcie. - Mruknął Kai i obie nas przytulił. 

Uśmiechnęłam się lekko. Był miły, mimo, że wcześniej go za takiego nie uważałam.


- Jednak dobrze, że Bianca Cię ma. - Mruknęłam szczerze, a ona spojrzała się.na mnie nie wierząc w to co.powiedziałam. - Tylko spróbuj jej coś zrobić, a osobiście Cię wykastruje i zjem.


- Ej, ej. Ale bez przemocy mi tu. - Mruknął Ruki stając za nami. - A mnie już nie przytulicie? - Spytał ze smutnym wyrazem twarzy.


Westchnęłam cicho może to był ten moment.


- No chodź tu. - Mruknęłam do niego na co on się uśmiechnął i mnie przytulił.

Cóż, byłam zaskoczona, może Laura się przekona. A jak nie to przynajmniej spędzimy miło czas. Uśmiechnęła się, widząc Laurę z Ruki'm, to był chyba pierwszy raz kiedy się na niego otworzyła.

- Ale wiecie co? Obie jesteście niebezpieczne. - Mruknął Ruki odsuwając się od niej, ale dalej obejmując ją ramieniem a następnie wskazał na mnie. - Ta tutaj dziś mi groziła, że nakopie mi do dupy, jeśli coś Ci zrobię, teraz Ty grozisz Kai'owi . Nie miałam pojęcia, że Polki są takie wojownicze. 


Znowu wybuchłyśmy na to śmiechem . Ja siedziałam na kolanach Kai'a, a Ruki dalej obejmował Laurę.


- A co się tutaj dzieje? - Zapytał głos, który skądś kojarzyłam, ale nie wiedziałam kto to był, gdy odwróciłam głowę, zauważyłam Reitę, a za nim wchodzili Uru i Aoi. 


Nie wiem czemu spanikowałam i uciekłam na ich widok do sypialni Kai'a.
Na co wszyscy wybuchnęli śmiechem.



Nie no Bianca, bez przesady. Przecież oni są jak dzieci, nic Ci nie zrobią. - pomyślałam sobie. Wzruszyłam tylko ramionami i spojrzałam na Kai'a, a te po prostu tylko poszedł do wódkę. Oho, czyli się zacznie. Spojrzałam na wokalistę prosząco by nie pił, nie chciałam powtórki z rozrywki.
- Spokojnie kochana, nie będę pił. - Szepnął mi na ucho, a po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. 

Westchnęłam cicho, ale po chwili się uśmiechnęłam. Koło mnie usiadł Aoi z uśmiechem, nie wiedziałam co mu chodziło po głowie, ale blondynek cały czas mu się przyglądał, tak jak by mnie pilnował. Cieszyłam się z jednej strony, że jednak chce przy mnie być, a z drugiej bałam, ze mnie wykorzysta. 

 - Laura pójdziesz co się dzieję z Bianca? - Spytał brunet, a ja pokiwałam twierdząco głową, wstałam z kanapy, a czując czyjąś rękę na pośladku odskoczyłam momentalnie. W moich oczach  stanęły łzy poszłam szybko tam gdzie była Bianca, by się wypłakać. 

Wiem, że to było dziecinne, ale musiałam po prostu musiałam. Ruki wołał mnie i nawet chciał pójść za mną, ale wkurzył się i uderzył starszego gitarzystę za to co mi zrobił. Spojrzałam  na Biance, cała zapłakana.

Usłyszałam jak ktoś wchodzi do pokoju, syknęłam w duchu, dobrze, że się wcześniej przebrałam. Nie wiem nawet kiedy nasze walizki znalazły się w pokojach. Miałam na sobie różowe rurki i czarną wydekoltowaną bluzkę na ramiączkach z czaszką.

- Kai ja stąd nie wyjdę. – Myśląc, że przyszedł po mnie chłopak  po chwili zobaczyłam zapłakaną Laurę.  – Laura, skarbie co się stało? 


Chwyciłam przyjaciółkę za rękę i usiadłam z nią na łóżku obejmując.
Opowiedziała mi o całej historii z starszym gitarzystą i o zachowaniu Ruki’ego.
Przytuliłam ją jeszcze i powiedziałam, żeby została w pokoju, wyjęłam z walizki jakąś książkę i poszłam do salonu.


Taaak , już na stole były butelki wódki, piwa oraz wina. Ruszyłam w stronę Aoi’ego.


- Ty jesteś normalny, czy całkowicie Ci się w główce pojebało? – Krzyknęłam na niego i rzuciłam w niego książką, następnie popchnęłam go na ścianę. – Jak nie wiesz co robić z rączkami, to mogę Ci pomóc

.
Byłam inteligenta, rzuciłam się na na pewno silniejszego i wyższego ode mnie mężczyznę, a nie wiedziałam czy nic mi nie zrobi. Tym bardziej, że nie wiedziałam, gdzie był Kai.

Siedziałam skulona w pokoju Kai'a dalej płacząc. Mimo, że to nie było nic takiego drżałąm z przerażenia. W każdej chwili mógł tu wejść i coś mi zrobić. Wiedziałam, że Bianca zrobi coś głupiego, ale nie miałam odwagi by ta pójść. Słyszałam tylko głuche krzyki, chciałam się wyłączyć to też wzięłam telefon przyjaciółki i włączyłam sobie muzykę. Niestety swój telefon zsoatwiłam w torbie na dole. Słuchałą muzyki, próbując się opanować.
Tymczasem na dole:
- Chyba Ci się w główcę pojebało. - Mruknął Aoi chwytając ją za nadgarstki i przypierając do sciany, niesttey Kai pojechał do sklepu po paperosy, a Ruki pojechał z nim. - Twoja koleżaneczka jest ładna, co trzeba wykorzystać, ale ty też niczego sobie. - Uśmiechnął się chytrze. Rezta muzyków nie zwracałą na nich uwagi. Zajmowali się piciem.

Nie wierze. Ja po prostu nie wierze. Jaki normalny facet robi coś takiego, na oczach kumpli, poprawka jacy normalni faceci nie reagują.

Gdy chwycił mnie i rzucił na ścianę krzyknęłam. Uspokój się, wdech i wydech, nie daj mu satysfakcji a przede wszystkim nie strasz Laury. 


- Nie miałam pojęcia, że jesteś takim dupkiem. – Próbowałam mu się wyrwać, a on nachylił się w moją stronę. Cholera gdzie jest Kai? Czemu tamci nie reagują. – Przysięgam tknij mnie to Cię wykastruje, a potem wsadzę Ci Fuji’ego do ust. 


Chłopak jeszcze mocniej mnie przycisnął i jedną ręką trzymał moje nadgarstki a drugą położył na biodrze, głowę natomiast znajdowała się na szyi.


- Walcz sobie, próbuj, nawet nie wiesz jak to działa.


Westchnęłam z bezradności, nie mogłam nic mu zrobić, chciałam go kopnąć, ale ciało gitarzysty mi to uniemożliwiało. Poddałam się , było mi wszystko obojętne, wiedziałam, że jak będę się wyrywać tylko wszystko pogorszę. 






-----------------------------------------------------------------------

I tak oto kończy się czwarty rozdział. Spodziewaliście się takiego zakończenia?   


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obsługiwane przez usługę Blogger.